★ ★ ★

260 22 5
                                    

Stał pochylony nad stołem w swoim pokoju i oglądał plany Dworu Ciemności – Tylus zamierzał powiększyć jedno ze skrzydeł. Trzymał tam swoje ofiary, nad którymi nie zdążył się jeszcze poznęcać. Chociaż i tak w większości wisiał nad nimi przeważnie tylko jeden los – śmierć. Czasami z rąk samego Bastiana, który był przeciwny temu pomysłowi, ale ojciec uparł się mówiąc, że po uzyskaniu Mocy Początku i Końca będzie chciał przekształcić swój dom w pewnego rodzaju więzienie.

– Co robisz? – zapytała Leyla, która pojawiła się obok niego.

Niewzruszony tym, że zmaterializowała się znikąd, patrzył dalej na plany zastanawiając się jak można być takim... podłym stworzeniem jak Tylus. Nie, żeby był lepszy. Przynajmniej on w przeciwieństwie do ojca nienawidził patrzeć na tych wszystkich schwytanych, niewinnych ludzi, których straszyły demony. Za to bóg ciemności ubóstwiał słyszeć ich krzyki, błagania albo wrzaski. Można powiedzieć, że dzięki znęcaniu się nad ludźmi i ich zabijaniu, przetrwał setki tysięcy lat. I niestety nie zapowiadało się na to, żeby wreszcie miał umrzeć.

– Przeglądam plany Dworu Ciemności –

Leyla przysunęła się bliżej chcąc mu wyrwać z ręki kartki. Podniósł je wyżej, żeby nie mogła ich dosięgnąć. Sprzedała mu kuksańca pod żebro. Bastian syknął, zamierzając jej oddać, ale Leyla już odchodziła.

– Po co? – zapytała, idąc w stronę fotelu pod ścianą. – Przecież już tam nie mieszkasz. Nigdy tak naprawdę nie mieszkałeś.

– Ojciec mi kazał.

– Następne wielkie plany naszego kochanego tatusia? – zapytała z ironią.

– Tak. Następne.

Bastian studiował pilnie plany, a Leyla usiadła na fotelu.

– Zakładam, że nie cieszysz się na mój widok. Wiem, że nie powinnam tu wchodzić, ale nigdzie cię nie było, a przyszłam po nagrodę. – Uśmiechnęła się do niego klaskając w ręce. Przeniósł na nią uwagę, więc zapytała: – Dlaczego nic nie odciągnęło mnie do tyłu? Ostatnio twoje cienie się pojawiały i nie mogłam nawet nacisnąć klamki, a teraz nic mnie nie uraczyło. Weszłam tu normalnie.

– Ostatnim razem chciałaś coś ukraść, zapomniałaś? – zapytał, zerkając na plany. – Przystań uznała cię za intruza albo niebezpieczeństwo, bo postanowiłaś uciekać przed moją służbą rzucając w nich kulami ognia.

Czarnowłosa machnęła ręką od niechcenia.

– To było tylko wino. Nie wiem czemu tak się wściekli.

– To nie było tylko wino. Okradłaś ich w karty.

– Bogowie! Było minęło – odpowiedziała i zaczęła bawić się sznurkami swojego gorsetu, przy okazji sprawdzając sztylety na pasku. – Vanessa jest całkiem... przyjemna, wiesz? Gdyby nie fakt, że jest wścibska, ciekawska i zadaje za dużo pytań, mogłabym powiedzieć, że jest wręcz...  idealna.

– Rzeczywiście zadaje za dużo pytań – zauważył odkładając trzymane w rękach kartki na stół. Miał już dosyć wpatrywania się w narysowane mury. Czuł nieprzyjemne dreszcze na ich widok. – A skąd to wszystko wiesz?

– Przestań strzelać głupa. Przecież kazałeś mi jej towarzyszyć.

– Więc do tej pory nadal z nią jesteś? – zapytał szczerze zdziwiony. I przerażony. Leyla mogła przecież powiedzieć Vanessie o jedno słowo za dużo.

Czarnowłosa założyła nogę na nogę rozsiadając się wygodniej.

– Tak. Chociaż miałam ją zostawić. Nawet odeszłam na jedną noc, ale później wróciłam. Ona mnie do siebie przyciąga, nie wiem czemu. Może to przez jej osobowość albo całkiem przyjemne towarzystwo. Prawdopodobnie wpływa na to też Vita. – Zdjęła nogę z nogi i pochyliła się kładąc łokcie na kolanach. – Może ciebie też tak przyciąga, dlatego nie potrafisz się od niej uwolnić.

Dziedzictwo ŻyciaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora