⭐ ⭐ ⭐

277 29 3
                                    

W pamięć zapadł Beatrice czas, w którym Vanessa skończyła dwanaście lat i przeżywała coś w rodzaju nastoletniego buntu.

Parę razy próbowała schować się w jakimś wozie dostawczym, aby wyjechać w nieznane. Zdarzały się też jej zniknięcia na ich nielicznych wspólnych wyjściach. Oczywiście znajdowano ją później w przeróżnych miejscach. Najczęściej w księgarni lub przed cukierniami.

Beatrice dla jej dobra postanowiła wprowadzić więcej zasad i reguł, no i oczywiście wzmożyć pilnowanie i kontrolowanie jej w ciągu dnia.

Dziewczyna domagała się wtedy od matki wyjaśnień na kwapiące ją pytania. Męczyła ją nimi, narzekając i obwiniając o wszystko. Była nieznośna, ale na szczęście później to minęło i już nie wróciło.

– Ale czemu?! – zapytała z wyrzutem Vanessa, gdy Beatrice haftowała w spokoju w Salonie Śniegu.

Wróciła dopiero co ze swoim mężem z półrocznej podróży służbowej do Wiednia. Chociaż oficjalnie ich dom mieścił się w Londynie, to wszyscy przestali zastanawiać się czemu tam nie wracają – po ich licznych wyjazdy na długi okres czasu – już bardzo dawno temu. Przyjęto do wiadomości, że Frank Anderson wraz z żoną prowadzą koczowniczy tryb życia, przez który nie mogli mieć dzieci.

– Czemu, mamo? No powiedz mi.

Beatrice podniosła na nią swoje znużone spojrzenie. Dziewczynka stała naburmuszona ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Jej długie włosy pofalowano z okazji przyjazdu rodziców. Ubrana w lepszą z sukienek, którą Beatrice jej przysłała, wyglądała jak prawdziwa dziedziczka arystokracji.

Matka westchnęła.

– Vanesso, już ci to tłumaczyłam. Nie możesz z nami podróżować. To nie jest tryb życia przeznaczony dla dziecka. Musisz się uczyć i zdobywać wiedzę, żeby w...

– Ale ja nie jestem dzieckiem! – krzyknęła, tupiąc nogą. Opanowała się, na widok uniesionych brwi mamy. – Nie jestem już takim małym dzieckiem jakim byłam. Rozumiem więcej i potrafiłabym sobie poradzić z nauką w podróży. – Usiadła na białej sofie obok Beatrice, która bacznie przyglądała się jej błaganiom. – Proszę mamo, zgódź się. Na razie na próbę, a jeśli będę za bardzo denerwowała ojca, to wtedy mnie odeślecie i już resztę życia spędzę za karę wśród książek.

– Przecież lubisz czytać.

– Lubię, nawet kocham, ale bardziej niż czytać chciałabym jeździć z wami. Z tobą.

Beatrice choć chciała się zgodzić, to nie mogła.

Dla innych Vanessa nie istniała jako jej rodzona córka. Beatrice uznała, że musiała sprzedać jakąś bajeczkę tym, którzy wypytywali ją o posiadłość we Włoszech. Kiedy ich pytania zaczęły kierować się w kierunku wyprawienia tu balu, wiedziała, że Vanessa nie mogła do końca pozostać tajemnicą. Musiała więc stworzyć bajeczkę o przyszywanej córce wziętej pod opiekę po stracie własnego dziecka. Rzadko kto wspominał o służącej i dziecku zaginionych na morzu. Niektórzy nie pamiętali czy to dziewczynka czy chłopiec. Zaginięcie Vanessy przestało ich obchodzić, gdy pojawiły się lepsze i ciekawsze wydarzenia do plotkowania.

I na szczęście Beatrcie, nikt z odwiedzających posiadłość do tej pory nie zwrócił na jej córkę zbyt dużej uwagi. Nie wyglądała jeszcze w pełni jak ona sama. Trzeba było się dobrze przypatrzeć, aby dostrzec podobieństwo. Beatrice nie wiedziała, ile jeszcze jeszcze czasu ludzie nie będą doszukiwać się tych podobieństw. Oby jak najdłużej. Oby Wszechświat im sprzyjał i nikt nieodpowiedni nigdy ich nie znalazł.

Z przyzwyczajenia odgarnęła jej w czułym geście samotny kosmyk włosów za ucho.

– Rozumiem cię, ale moja odpowiedź ciągle brzmi: nie.

Dziedzictwo ŻyciaWhere stories live. Discover now