14. D. A. Tande & A. Fannemel part II

1K 51 5
                                    

List od Daniela cały czas leżał na moim biurku. Od trzech miesięcy zajmował nie tylko miejsce, ale też moje myśli.

Nie potrafiłem odpuścić tej sprawy. Nie potrafiłem o nim zapomnieć.

Czasem dzwoniłem na jego numer tylko po to żeby usłyszeć jego głos, który mówił żeby zostawić wiadomość.

Nie miałem siły jeździć na treningi, a to przez nieprzespane noce, podczas których zastanawiałem się gdzie jest Daniel, czy nic mu nie jest, co robi...

Moje rozmyślanie przerwało piszczenie telefonu, dostałem powiadomienie.

"Numer, z który próbowałeś się ostatnio połączyć, jest już dostępny. Spróbuj ponownie"

Włączył telefon!

Szybko wybrałem jego numer. Był sygnał, ale nie odbierał.

Próbowałem raz, drugi, siódmy, ale to nic nie dało. Napisałem SMS-a.

Ja: Odbierz, ten pieprzony telefon, bo inaczej przysięgam, że nie ważne gdzie jesteś, znajdę cię i wtedy to nie będzie taka miła rozmowa jaka teraz mogłaby być

Wysłałem.

Przyszedł raport doręczenia, ale odpowiedzi brak.

Po 30 minutach napisałem kolejną wiadomość.

Ja: Nie każ pisać mi pisać tego w SMS-ie. Już wolałbym list, ale nie wiem, gdzie jesteś. A chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.

Ja: Daniel... Proszę, chcę z tobą porozmawiać... To ważne.

Danny💖: Nie chcę rozmawiać.

Ja: Więc odbierz telefon i posłuchaj.

Danny 💖: Nie. Obaj wiemy, że to nie rozmowa na telefon.

Ja: Więc przyjadę, gdzie jesteś?

Nie dostałem już odpowiedzi.

Nienawidzę gdy tak robi. Nie lubię, kiedy ktoś nie odpisuje na wiadomości.

Usłyszałem pukanie do drzwi. Zdziwiony ruszyłem otworzyć.

Tylko jedna osoba nie używała dzwonka i nie mowa tu o nikim z mojej rodziny.

Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałem.

Zdziwiło mnie tylko to, że Daniel się nie uśmiechał. To tak do niego nie pasowało.

- Danny - szepnąłem.

- Mogę wejść? - zapytał, a ja odsunąłem się żeby go przepuścić. Zamknąłem za nim drzwi.

- Jesteś egoistą, wiesz? - spojrzałem na niego. - Jak mogłeś to zrobić? - starałem się zachować spokój. - Jak mogłeś zniknąć na trzy miesiące?! - nie udało mi się.

- A...

- Nie przerywaj mi! Zdajesz sobie sprawę jak się o ciebie martwiłem?! Nie spałem nocami tylko myślałem Tobie! Jak mogłeś zachować się tak nieodpowiedzialnie?!

- Pos... - usiadł na kanapie.

- Jeszcze nie skończyłem! I jak mogłeś pomyśleć, że cię odepchnę?! Jesteśmy przyjaciółmi Daniel!!!

- Ale to mi nie wystarcza! - krzyknął.

- Jesteś tchórzem - oznajmiłem spokojnie. - Powinieneś mi to wszystko, co napisałeś w liście, powiedzieć w oczy. Wiesz dlaczego?

- Nie.

- Bo wtedy od trzech miesięcy bylibyśmy razem - oznajmiłem. - Ale ty zachowałeś się jak tchórz... I egoista. Nie pomyślałeś, że cię kocham? Że będę się martwić?

- Wiesz dlaczego to zrobiłem? - wstał i podszedł do mnie. - Bo nie chciałem więcej cierpieć. Wiesz jak mnie bolało patrzenie na ciebie? Mogłem tylko patrzeć, nie dotknąć.

- Gdybyś spróbował, nie opierał bym się.

- Gdybym wiedział...

- Czasem trzeba zaryzykować... Daniel! - cofnąłem się. - Skaczesz na pieprzonych mamutach, bijesz rekordy, ale bałeś się porozmawiać o uczuciach. Nie widzisz paradoksu?

- Nie.

- W sumie ja też nie...

- Eline? - zaśmiał się.

- Tak... Ona widzi tu paradoks... Ale zeszliśmy z tematu.

- A nie możemy...?

- Nie. Daniel... To było cholernie głupie.

- Owszem, było.

- Dobrze, że chociaż to wiesz - założyłem ręce na piersi. - I przestań się tak na mnie gapić.

- Nie mogę. Tęskniłem za tobą - wzruszył ramionami.

- Więc na co czekasz?

- Nie rozumiem.

- Przed chwilą mówiłeś, że chciałeś mnie dotknąć, ale nie mogłeś... Czekam aż mnie pocałujesz - wyjaśniłem, a na jego ustach pojawił się ogromny uśmiech. Szybko się do mnie zbliżył, a po chwili poczułem delikatny dotyk jego ust na moich.

_______________

Fanni miał go wywalić z mieszkania, ale nie mogłam ich skrzywdzić 😁

 ONE SHOTSWhere stories live. Discover now