91. D. A. Tande & J. A. Forfang part 3⃣

725 57 9
                                    

I namówiła xbutterflygirlx 😁😁😁

Tydzień po cyrku, który odstawił Daniel, chłopak pojawił się w mieszkaniu.

Wpuściłem go do środka, ale nie miałem zamiaru z nim rozmawiać.

- Oczekuję, że zabierzesz wszystkie swoje rzeczy - założyłem kurtkę. - Masz dwie godziny.

- Johann, poczekaj - złapał mnie za rękę. - Pozwól mi wyjaśnić.

- Nie - wyrwałem rękę i wyszedłem. - Jak wrócę ma cię być - wyszedłem trzaskając drzwiami.

Przez dwie godziny chodziłem po mieście. Musiałem się uspokoić, bo inaczej bym go zabił na miejscu.

Gdy wróciłem, nadal był w mieszkaniu.

- Co tu jeszcze robisz? - rozebrałem się.

- Chcę ci wytłumaczyć.

- Nie chcę tego słuchać - wszedłem do kuchni.

- Nie masz wyjścia. Musisz mnie wysłuchać.

- Nie masz prawa niczego ode mnie oczekiwać! - spojrzałem mu w oczy. - Niczego! Nie po tym co zrobiłeś!

- Proszę cię... Daj mi 5 minut.

- Wyjdź z mojego mieszkania -  odwróciłem się do niego  plecami i nalałem sobie soku do szklanki.

- Błagam cię... Dwie minuty... I więcej mnie nie zobaczysz - po głosie słyszałem, że jest bliski płaczu.

- Dwie minuty... I ani sekundy dłużej - powiedziałem.

- Przepraszam, wiem, że cię zraniłem, ale to nie było moim zamiarem... Ja... Po prostu... Pamiętasz, jak mnie zapytałeś, czy to dla mnie nie za szybko?

- Pamiętam - nadal na niego nie patrzyłem.

- To nie tak, że cię nie kocham, bo kocham tylko... Ten ślub i to wszytko... To jednak zbyt szybko...

- Więc trzeba było mi to powiedzieć, a nie odstawiać taki cyrk - warknąłem. - Masz jeszcze trzydzieści sekund - spojrzałem na zegarek.

- Kocham cię... Wybacz mi.

- Teraz to już chyba kpisz! - popatrzyłem na niego. - Wiesz jak się czułem czekając na ciebie w tym urzędzie?! Nie! Nie masz pojęcia!!! Bo ty, zamiast ze mną porozmawiać, wolałeś uciec! - krzyknąłem. Widziałem łzy w jego oczach. Wcześniej już trzymałbym go w ramionach i próbował pocieszyć, i on o tym wiedział, ale teraz sytuacja była inna. - Nie wybaczę ci tego. Nie umiem... Upokorzyłeś mnie.

- Johann... Naprawdę żałuję, że nie porozmawiałem z tobą wcześniej.

- Ja też... Bo wtedy na spokojnie odwołali byśmy ten pieprzony ślub i nic by się nie zmieniło... Czas minął. Do widzenia.

- Johann...

- Żegnam - przerwałem mu. Pokiwał głową i wyszedł. Zamknąłem za nim drzwi, oparłem się o nie i zsunąłem na podłogę, a kilka łez spłynęło po moich policzkach. - Ty pieprzony dupku - szepnąłem.

Zerwałem się na równe nogi, złapałem kurtkę i wybiegłem z mieszkania, zatrzymałem się na chodniku przed klatką. Po prawej stronie zobaczyłem auto Daniela.

Wziąłem głęboki oddech i podszedłem do chevroleta. Przez szybę zobaczyłem, że siedzi z głową opartą o kierownicę. Wsiadłem do samochodu, a on spojrzał na mnie zaskoczony.

- Johann - wyciągnąłem do niego rękę. Uśmiechnął się, rozumiejąc o co mi chodzi.

- Daniel - uścisnął moją dłoń.

Zaczynamy od początku.

 ONE SHOTSDonde viven las historias. Descúbrelo ahora