78. A. Fannemel & P. Prevc part I

883 53 45
                                    

Dla Alishson

- Dlaczego się tak gapisz? - mruknąłem do Domena.

- Zamierzasz coś z tym zrobić?

- Z czym?

- Z tym Norwegiem. Chłopak zaraz cały stolik zaślini. Albo mu powiedz, że nie jesteś zainteresowany...

- Albo co? - westchnąłem.

- Albo go przeleć.

- Domen, dziecko - pokręciłem głową. - Nie za dużo filmów dla dorosłych? Już ci się seks na mózg rzuca.

- Nie mów mi, że ci się nie podoba. Obaj wiemy, że jest w twoim typie.

- Zajmij się sobą, dobra? Nie mam ochoty rozmawiać z tobą o...

- Myślę, że brakuje ci dobrego seksu odkąd rozstałeś się z...

- Nawet nie próbuj. Nie chcę o nim rozmawiać.

- Pero... Martwię się o Ciebie. Jesteś moim bratem, możemy sobie skakać do gardeł, ale nie mogę patrzeć, gdy zachowujesz się jak teraz. Obaj wiemy, że Andres to fajny facet... Nie musisz się z nim od razu wiązać... Chociaż z nim pogadaj.

- Domen...

- Bo pomyślę, że nie masz odwagi.

- Przecież wiesz, że nie o to chodzi... Ja... Po prostu nie chcę go zawieść i zranić - szepnąłem patrząc na swoje dłonie.

- Zrobimy tak... Ja tam podejdę, zagadam Daniela i go zabiorę, a ty pogadasz z Fannisem - wstał. - Do roboty - Dom wstał i skierował się do ich stolika. Zerknąłem za nim i zobaczyłem jak tam podszedł, zagadał Tandego, a po chwili odeszli.

- Dawaj Prevc - mruknąłem do siebie, po czym podniosłem się z miejsca. Podszedłem do Norwega i usiadłem naprzeciw niego.

- To nie był przypadek, co? - uśmiechnął się i wskazał na drzwi, przez które wyszli Daniel i Domen.

- Nie, nie był... Pogadamy?

- O czym? - z jego twarzy zszedł uśmiech.

- Zauważyłem, że... - zawahałem się, bo w sumie nie wiedziałem co powiedzieć. - To nie jest odpowiednie miejsce... Chodź - wstałem. Chłopak zrobił to samo i ruszył za mną do windy. Tam zatrzymałem się i wcisnąłem guzik. Gdy metalowe drzwi się uchyliły, puściłem Andersa przodem i wsiadłem za nim. Wcisnąłem numer mojego piętra i winda ruszyła. - Usiądź - poprosiłem, gdy znaleźliśmy się w moim pokoju. Zajął miejsce na jednym z foteli, a ja usiadłem na kanapie.

- Co się dzieje?

- Wiem, że ci się podobam.

- Peter... To...

- Poczekaj - przerwałem mu. - Daj mi powiedzieć, dobrze?

- Tak.

- Nie chodzi o to, że mi się nie podobasz... Wręcz przeciwnie, ale... Anders... Ja... Nie wiem, czy wiesz, ale... Jakiś czas temu zakończyłem dość długi związek... I... Nie wiem, czy jestem gotowy, aby się ponownie zaangażować... - przerwałem i spojrzałem mu w oczy. Zraniłem go. Widziałem to po jego spojrzeniu. - Chcę żebyśmy spróbowali, ale... Po prostu boję się, że nie będę w stanie zaangażować się tak, jakbyś tego oczekiwał i cię zranię... A nie chcę sprawić ci bólu.

- Ja wszystko rozumiem - przesiadł się na kanapę. Chwycił moją dłoń i splótł nasze palce. - Mogę ci dać tyle czasu ile potrzebujesz - uśmiechnął się lekko. - Ale... Myślę, że lepiej będzie żebyśmy po prostu do wszystkiego doszli małymi kroczkami... Jeśli wiesz co mam na myśli.

- Chyba wiem - wolną ręką pogłaskałem go po twarzy. - To dobry pomysł - szepnąłem. Chłopak uśmiechnął się i przytulił do mnie, obejmując w pasie. Oplotłem go ramionami i oparłem policzek o jego głowę.

- Nie będę niczego przyspieszał - szepnął w moją koszulkę. - I cieszę się, że chcesz dać mi szansę - odsunął się trochę.

- Ta szansa to dość egoistyczne zachowanie - oparłem czoło o jego. - Z jednej strony boję się ponownego zaangażowania, ale z drugiej... Chcę mieć cię dla siebie.

- Ja też chcę cię mieć - szepnął. - Dlatego jestem w stanie na ciebie czekać jak długo będzie trzeba.

- Długo już na mnie czekasz, prawda?

- Zależy co rozumiesz przez "długo" - uśmiechnął się. - Ale tak... Dość długo... W zeszłym roku... Pamiętasz styczeń 2017? Od tamtej pory czekam... Nie chciałem rozbijać ci związku.

- Wtedy to już nie było czego rozbijać - odparłem. - Rozstaliśmy się w lutym... Nie chcę o tym rozmawiać.

- Więc porozmawiajmy o czymś weselszym - zaproponował.

- Mam lepszy pomysł... Chodźmy na spacer - wstałem i wyciągnąłem do niego rękę. Złapał ją, ale nie pozwolił mi ruszyć do wyjścia. - O co chodzi?

- A nie możemy zostać? Nie musimy rozmawiać, jeśli nie masz ochoty. Możemy razem pomilczeć.

- Dobrze, jeśli tak chcesz - usiadłem na kanapę, a on zajął miejsce obok mnie. Objąłem chłopaka ramieniem, a on się we mnie wtulił.

- Peter? - odsunął się minimalnie.

- Tak?

- Pocałuj mnie - szepnął. Uśmiechnąłem się i pochyliłem w jego stronę, alby złączyć nasze usta.

Miał to być zwykły pocałunek. Krótkie muśnięcie warg, ale, gdy poczułem jego usta na swoich, ciężko mi było nad sobą zapanować.

Przyciągnąłem go mocno do siebie, jednocześnie wsuwając język do jego ust. Anders usiadł mi na kolanach, wczepił palce w moje włosy i całował mnie z takim samym zaangażowaniem jak ja jego.

Gdy oderwaliśmy się od siebie, nasze urwane oddechy mieszały się ze sobą.

- Zrób to jeszcze raz - uśmiechnął się, a ja spełniłem jego prośbę.

 ONE SHOTSDonde viven las historias. Descúbrelo ahora