31. Malec part II

460 20 4
                                    

Wymawiając zaklęcie utrzymujące runy na ciele Aleca, czułem jak uchodzi ze mnie energia. Słabłem z każdą chwilą, ale wiedziałem, że nie mogę się poddać.

W pewnej chwili straciłem przytomność.

Gdy się ocknąłem, Alexander leżał na kanapie tak jak wcześniej. Nie wiem jak długo byłem nieprzytomny, ale miałem mały kłopot, a mianowicie... Duży ubytek mocy, a to wymaga tylko jednego. Regeneracji.

Podniosłem się z podłogi, wziąłem telefon i wybrałem numer Izzy.

- Magnus, całe szczęście - odebrała. - I jak?

- Musisz do mnie przyjechać. Potrzebuję twojej pomocy.

- Zaraz będę - rozłączyła się.

Usiadłem w fotelu i czekałem. Dwadzieścia minut później Isabelle weszła do mieszkania.

- Nie wyglądasz dobrze - podeszła bliżej.

- A ty jak zwykle zjawiskowo - uśmiechnąłem się. - Muszę wyjechać.

- Jak to? Dokąd?

- Ratując go... Użyłem bardzo dużo mocy... Muszę wyjechać... Nie wiem na jak długo, ale wrócę... Alec musi tu zostać dopóki nie odzyska przytomności... Gdy się ocknie nie mów mu, że cokolwiek wiesz... Powiedz, że mnie nie było, kiedy przyszłaś...

- Magnus...

- Nie chcę żeby mnie szukał, a oboje wiemy, że jeśli się zorientuje, że coś wiesz to nie odpuści... To dla jego dobra...

- Dobrze. Jak uważasz - szepnęła.

- Świetnie... Za jakiś czas wrócę... Niedługo...- otworzyłem portal. - Izzy - uśmiechnąłem się. Podszedłem do kanapy i klęknąłem przy Alecu. - Aku cinta kamu* - pocałowałem delikatnie jego usta i przeszedłem przez portal.

ALEC

Otworzyłem oczy i rozpoznałem mieszanie czarownika.

- Magnus - szepnąłem.

- Nie ma go - usłyszałem swoją siostrę.

- Jak to? Gdzie jest? - usiadłem powoli.

- Nie wiem. Gdy weszłam jego nie było. Ale dał radę. Będziesz żył... Musimy iść - wstała z fotela.

- Muszę go znaleźć.

- Na razie to nie możesz sam wstać, więc słuchaj co mówię - podeszła do mnie i podała rękę.

- Pomożesz mi? Muszę go znaleźć.

- Pomogę.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

- I jak? Masz coś? - zapytała Izzy.

- Nie... Cholera! - zrzuciłem wszystko co miałem na biurku. - Zapadł się pod ziemię, czy co?!

- Nie ma go prawie półtora roku - odezwał się Jase. - Nie pomyślałeś, że on...

- Nie! - krzyknąłem. - On żyje! Czuję to!

- Spokojnie - zaczęła moja siostra, ale przerwał jej dźwięk telefonu. - Muszę odebrać - pośpiesznie wyszła. Oparłem się o blat biurka i ukryłem twarz w dłoniach.

- Alec - podeszła do mnie Clary. - Znajdziemy go. Zobaczysz.

- Tak, wiem... Kiedyś...

MAGNUS

- Nawet się cieszę na twój widok - oznajmiła brunetka wchodząc do mieszkania.

- Co z Alexandrem?

- Magnus... Wiesz, że nie było cię półtora roku?

- Tam czas płynie inaczej... Muszę się z nim zobaczyć.

- Pewnie niedługo tu przyjdzie... Mieszka tu odkąd zniknąłeś -odparła. - I nie miałeś racji... I tak cię szuka...

- Wiem. Bardzo będzie wściekły?

- Nie wiem... Ale myślę, że bardziej szczęśliwy, że się znalazłeś.

- Możesz do niego zadzwonić i powiedzieć, że ma tu przyjechać? Mam plan - pstryknąłem palcami i między nami pojawił się stół nakryty do kolacji dla dwóch osób.

- Mogę... Ale... On cię zamorduje - westchnęła. Wyciągnęła telefon i zadzwoniłam. - Alec... Przyjdź do mieszkania Magnusa... To ważne... Czekam - rozłączyła się. - Już jedzie... Lepiej pójdę... Powodzenia - uśmiechnęła się i wyszła.

Poszedłem do biblioteczki i zobaczyłem, że moje przeróżne książki są powyciągane. Alec czegoś szukał. A raczej nie czegoś, a kogoś.

- Izzy? - usłyszałem głos mojego chłopaka. Ruszyłem w jego stronę. Stałem za jego plecami. - Co jest...? - szepnął, gdy zobaczył nakryty stół. - Izzy! Jeśli to są jakieś żarty... - urwał bo odwrócił się i zobaczył mnie. - Magnus - ruszył w moją stronę. Wyszedłem mu na przeciw i pozwoliłem zamknąć się w ramionach. - Gdzieś ty był?

- To długa historia... Ile mnie nie było? Tak dokładnie.

- Rok, 5 miesięcy i kilka dni... Gdzie byłeś? - odsunął się trochę i wziął moją twarz w dłonie.

- Potrzebowałem pomocy... Utrzymując twoje runy... - przeciągnąłem palcami po jego znaku na szyi. - Potrzebowałem regeneracji... Nie sądziłem, że to potrwa tak długo. Wybacz... Ale ja czekałem na ciebie dłużej - uśmiechnąłem się. Łowca zaśmiał się na moje słowa i złączył nasze usta.

- Powinienem być na ciebie wściekły. Szukałem cię, martwiłem się... A Izzy wiedziała gdzie jesteś- domyślił się.

- Nie do końca... Nic jej nie powiedziałem żeby nie musiała cię okłamywać... Jak się czujesz? - pogłaskałem go po policzku.

- To ja powinienem o to zapytać - poprawił klapy mojej marynarki. - Tęskniłem za tobą.

- Ja za tobą też - uśmiechnąłem się. Chłopak chciał mnie pocałować, ale odsunąłem się. - Zjedzmy - podszedłem do stołu.

- Co się dzieje? - zajął swoje miejsce.

- Nie rozumiem... Poczekaj - poszedłem do kuchni i wróciłem z winem. Kiedy przechodziłem obok Alexandra, złapał mnie za rękę. Podciągnął rękaw marynarki i zobaczył runę.

- Regeneracja tak? - wstał. - I nie próbuj mi mówić, że to nie tak... Znam tą runę... Raczej nie...

- Możemy o tym nie rozmawiać? - przerwałem mu, wyrwałem rękę i usiadłem.

- Gdzie byłeś?

- To długa historia.

- Mamy czas - oparł łokcie o stół.

- Potrzebowałem regeneracji... A to - uniosłem rękę - kara za używanie czarnej magii... Zawiodłem... Ale... Nie było mnie tak długo, bo... Nie żałuję tego... Dzięki temu żyjesz i...

- Dziękuję - wstał i podszedł do mnie. Klęknął przy mnie i wziął moją twarz w dłonie. - Kocham cię.

- Ja też cię kocham.

- Powiedz to inaczej - uśmiechnął się.

- Aku cinta kamu - zaśmiałem się i pocałowałem go.

______________

- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem - usłyszałem szept Alexandra przy uchu, objął mnie mocniej ramionami i przytulił się do moich pleców.

- Ja za tobą też... To było o dużo za długo - odszepnąłem.

- Zgadzam się... Nie masz przeze mnie kłopotów, prawda? - zapytał całując mój bark.

- Nie, nie mam - skłamałem.

_________________________

* Kocham cię; z języka indonezyjskiego

Okeeeee... Nie wyszło tak tak planowałam, ale chyba jest spoko 😁

 ONE SHOTSजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें