111. A. Wellinger & D. A. Tande

884 68 18
                                    

Ktoś za nimi tęsknił?

Z torbą podróżną na ramieniu otwierałem drzwi mieszkania. Starałem się być cicho żeby nie obudzić mojego chłopaka.

Odstawiłem bagaż i odwiesiłem kurtkę. Chciałem ruszyć w stronę sypialni, ale zahaczyłem o torbę i prawie zaliczyłem glebę, ale przytrzymałem się kurtki.

Ruszyłem w stronę sypialni, ale nie zaświeciłem światła, nie chciałem obudzić Andiego.

Cicho otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, to co zobaczyłem odebrało mi mowę.

Mój Andi leżał w łóżku z jakimś facetem.

- To są, kurwa, jakieś żarty!!! - zapaliłem światło. Obudziłem ich obu moim krzykiem. - Co to ma być, do cholery?!

- Kochanie, posłuchaj - zerwał się z łóżka. - Wytłumaczę ci to.

- Tu nie ma co tłumaczyć - wtrącił się kochanek mojego chłopaka, Stephan Leyhe.

- To jest kurwa jakaś kpina! - wyszedłem z sypialni.

- Daniel! - chłopak wybiegł za mną. - Proszę cię, wysłuchaj mnie... Daniel proszę, nie wychodź - błagał, kiedy zakładałem kurtkę.

- Czego mam słuchać?! Czego?! Twoich tłumaczeń?! Co ty chcesz mi tłumaczyć?! W jakiś pozycjach się z nim pieprzyłeś?!!

- Przestań... To... Skomplikowane... Proszę... Porozmawiajmy spokojnie.

- Ja nie będę z tobą, kurwa, rozmawiał!!! Nie  chcę mieć z tobą nic wspólnego!!! Wiedziałeś od początku, jakie mam podejście do zdrad! Więc wiesz, że nigdy ci tego nie wybaczę! - zapiąłem kurtkę i złapałem moją torbę. - Klucze oddam ci, gdy przyjadę po swoje rzeczy - chciałem wyjść, ale złapał mnie za rękę.

- Proszę cię... Daj mi szansę chociaż to wytłumaczyć.

- Nie - wyrwałem mu rękę i wyszedłem.

Szedłem ulicami miasta, ścierając łzy z policzków.

Jak... Jak mógł, do cholery?!

Źle mu ze mną było?!

Poszedłem do najbliższego hotelu i wynająłem pokój.

Nie chcę go nigdy więcej widzieć.

Nigdy.

ANDREAS

Drzwi z hukiem się za nim zamknęły. Uderzyłem w nie pięścią, a potem poszedłem do sypialni, gdzie Stephan zdążył się już ubrać.

- Andreas... - zaczął.

- Idź już... - poprosiłem i sięgnąłem po spodnie, które na siebie wciągnąłem.

- Andi...

- To było jednorazowe... Miałem chwilę słabości... Już nigdy między nami do niczego nie dojdzie.

- Rozumiem... Ale nie licz, że to będzie miało dla Daniela znaczenie. Zdrada to zdrada - oznajmił i wyszedł, a po chwili usłyszałem trzask drzwi wejściowych.

Podszedłem do komody, gdzie stały zdjęcia, wazon i jakieś nagrody. Zrzuciłem wszystko na podłogę, a po chwili osunąłem się na kolana.

- Nie pozwolę ci odejść... Kurwa, nie pozwolę! - uderzyłem pięścią w podłogę.

 ONE SHOTSWhere stories live. Discover now