121. A. Wellinger

568 48 8
                                    

Dla vixkaTeamwelli


- Ale kochanie - jęknął, gdy go obudziłam.

- Andi... Mamy wyjść o ósmej. Wstawaj.

- Za 5 minut, skarbie - mruknął w poduszkę.

- Teraz - podeszłam do łóżka i chciałam ściągnąć z niego kołdrę, ale nie zdążyłam, bo złapał mnie za rękę i pociągnął na łóżko. - Andreas! - podniosłam głos.

- Tak? - przytulił mnie do siebie.

- Puść mnie. Spóźnimy się.

- Trudno.

- Nie trudno, bo twoja mama nas zabije - spróbowałam się podnieść, ale mi nie pozwolił. - Andreas! Puść!

- Nie - pocałował moją szyję. Uśmiechnęłam się.

- Andi, proszę cię - powiedziałam, a on podniósł się na łokciu, a po chwili złączył nasze usta. Wczepiłam palce w jego włosy, a chłopak pogłębił pieszczotę. Jego dłoń wsunęła się pod moją koszulkę. Oderwałem się od jego ust i uderzyłam go w dłoń, a potem wstałam z łóżka. - Ubieraj się.

- Wiki - jęknął. - Daj spokój.

- Nienawidzę cię  z rana. Podnoś tyłek - zabrałam mu kołdrę.

- Już wstaję - usiadł i uśmiechnął się do mnie.

- Nie patrz na mnie w ten sposób.

- Mam przestać  rozbierać się wzrokiem? - puścił mi oczko i wstał. - Chętnie zrobię to rękami - podszedł do mnie i położył mi dłonie na biodrach.

- Jak wrócimy. Ubieraj się, zrobię śniadanie - odsunęłam się, a on zrobił smutną minę. Podeszłam, pocałowałam go i poszłam do kuchni.

Kroiłam pomidora, gdy poczułam ręce obejmujące mnie w pasie i usta na odsłoniętym ramieniu.

- Co cię tak nagle naszło? - wzięłam kawałek warzywa do ust, a drugi podałam Andiemu.

- Lubię rano leżeć w łóżku, najlepiej z tobą.

- Poleżmy wieczorem.

- Nie. Jutro. Na wieczór mam inne plany - wymruczał mi do ucha.

- Mmm... Chyba mi się to podoba.

- No ja mam nadzieję - ponownie pocałował moje ramię. - Już się nie mogę doczekać.

Przewróciłam oczami i zaśmiałam się.

 ONE SHOTSWhere stories live. Discover now