109. S. Kraft & M. Hayböck

990 92 29
                                    

Klasyki część druga 😁

I obiecuję, że ten nie będzie taki słodki 😁

Obudziłem się w środku nocy z niewiadomego mi powodu.

Niewiadomego tylko do momentu, gdy się zorientowałem, że mój chłopak zamiast spać ze mną, leży w łóżku obok.

- Michi - powiedziałem. - Michael!

- Czego się drzesz, jak stare gacie? - mruknął w poduszkę.

- Chodź tutaj - zażądałem.

- Nie opłaca mi się. Jest czwarta rano.

- A w łeb chcesz. Chodź tu natychmiast... Dlaczego w ogóle tam śpisz?

- Bo mnie zrzuciłeś z łóżka - odparł.

- Michi, proszę cię, chodź tu.

- A ja cię proszę, żebyś nie kazał mi wychodzić spod ciepłej kołderki.

- Dobrze - wstałem i podszedłem do niego, a potem wsunąłem się do jego łóżka i przytuliłem do jego pleców.

- Czekaj - przekręcił się na plecy, więc mogłem się przytulić do jego klatki piersiowej, obejmując jego brzuch.

- Michi?

- Za jakie grzechy? - jęknął. - Słucham, kochanie - dodał po chwili.

- Chcesz oberwać?

- A możemy iść już spać? Świetnie, dobranoc, skarbie - pocałował moje czoło.

- Dobranoc - odparłem i przymknąłem oczy, a kiedy nie objął mnie ramieniem, sięgnąłem po jego rękę i wyciągnąłem mu ją zza głowy.

- Stefan, przysięgam, że cię zamorduję - przycisnął mnie mocno do siebie. Przekręcił się przodem do mnie. - Co chcesz znowu?

- Przytul mnie - szepnąłem.

- Cały czas cię przytulam - westchnął i pocałował mnie w czoło. - Śpij już, skarbie.

- Dobrze - odwróciłem się plecami do niego, a Michi mocno się do mnie przytulił. Jego oddech muskał moją szyję, gdy jego uścisku nieco zelżał, wiedziałem, że zasnął. A do mnie sen nie chciał przyjść, więc leżałem tylko wpatrując się w przestrzeń.

- Dlaczego nie śpisz? - aż drgnąłem, kiedy usłyszałem głos Michaela.

- Nie wiem, nie mogę zasnąć - szepnąłem, a on oplótł mnie mocniej ramionami.

- Kołysanki ci nie zaśpiewam - pocałował moje ramię.

- Wtedy ja na pewno bym nie zasnął, a cały hotel stałby na nogach.

- Nie przesadzaj - uszczypnął mnie w brzuch.

- Michi?

- No?

- Kochasz mnie?

- Oczywiście, że tak, skarbie... Co mam zrobić żebyś zasnął?

- Przestań mnie zagadywać - obróciłem się, aby wtulić w jego klatkę piersiową.

- Boże... Daj mi cierpliwość - szepnął. - Bo inaczej, to ja go kiedyś zabiję.

- Zapłakał byś się beze mnie.

- Fakt... Ale nikt by mnie nie denerwował.

- Lubisz jak cię denerwuję.

- Lubię... Ale nie w środku nocy.

- Jakiej nocy... Już świta - ukryłem twarz w jego szyi.

- Następną noc śpimy oddzielnie. Obiecuję ci to, Stefan.

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz