112. A. Wellinger & D. A. Tande part II

745 76 69
                                    

Powiedzcie mi jak to jest, że chcecie smutne shoty, a jak taki napiszę to chcecie drugiej części z happy endem? 😂😂😂

I nie będzie trzeciej części, nie ma takiej opcji 😁😁😁

- Może... - zaczął Kamil, gdy piłem kolejnego drinka.

- Nie.

- Daniel...

- Przestań się nad sobą użalać, do cholery! - odezwał się Prevc. - Weź się w garść. Na tym Niemcu świat się nie kończy. Jesteś młody i  przystojny, możesz mieć kogo chcesz. Weź kogoś poderwij i tyle, zabaw się, a jutro poderwij kogoś innego!

- Co ty pierdolisz?! - wydarł się na niego Stoch.

- Ja bym tak zrobił - wzruszył ramionami.

- On ma rację, Kamil - wypiłem drinka do dna. - Nie mogę się nad sobą użalać.

- Może z nim porozmawiaj?

- Po co? - spojrzałem na niego.

- Pero w tym momencie powinieneś się odezwać - Kamil przeniósł wzrok ze mnie na swojego chłopaka.

- Oczywiście... Wiesz, gdy ją zdradziłem Kamila... On na początku nie chciał mnie słuchać... Nie dał sobie nic powiedzieć... A ja naprawdę umiałem to wyjaśnić.

- Jak? Byłeś pijany, naćpany?

- To pierwsze, zdecydowanie - pokiwał głową. - Ale chodziłem za nim cały czas i błagałem o rozmowę, oczywiście za każdym razem mi odmawiał. Pół roku za nim chodziłem.

- Tak mnie denerwował, że aż się sobie dziwię, że go nie zabiłem.

- Powinenem z nim pogadać - zszedłem ze stołka, na którym siedziałem.

- Teraz jesteś za bardzo zmęczony - Kamil złapał go za rękę.

- Jestem pijany, a nie zmęczony... Na trzeźwo z nim nie pogadam.

- Ale...

- Pero, zawieźć mnie - ruszyłem do wyjścia, a Słoweniec za mną.

- Poczekać na ciebie? - zapytał Kamil, gdy jego chłopak zatrzymał auto pod mieszkaniem Andiego.

- Wezwę taksówkę. Dzięki, chłopaki - wysiadłem i wszedłem do budynku.

Zapukałem do drzwi Andreasa, a gdy mi otworzył, wepchnąłem się do środka.

- Chciałeś się tłumaczyć - zdjąłem kurtkę i usiadłem na kanapie. - Słucham.

- Ale wysłuchasz mnie do końca?

- Tak.

- Poszliśmy z chłopakami na piwo - usiadł w fotelu. - Może trochę za dużo wypiłem... To była jedna noc, nic więcej. Nigdy więcej się nie powtórzyła, przysięgam... Kocham tylko ciebie, naprawdę... Jesteś całym moim światem. Kocham cię i  nie chcę żyć bez ciebie.

- Będę rzygał - wstałem z kanapy i szybko poszedłem do łazienki, padłem przy sedesie i zwróciłem cały alkohol, który wypiłem z Kamilem.

- Dobrze się czujesz?

- Za dużo wypiłem - wytarłem usta i usiadłem na podłodze.

- No tak... Trzeźwy byś tu nie przyszedł...

- Pomóż mi wstać - wyciągnąłem do niego rękę, Andi ją złapał i pociągnął mnie do pionu.

- Zrobię ci herbatę, co?

- Poproszę.

Chłopak wyszedł, a ja otworzyłem szafkę nad umywalką, zobaczyłem, że moja szczoteczka do zębów ciągle tu jest. Wziąłem ją i pastę, i umyłem żeby, chcąc pozbyć się tego okropnego posmaku w ustach.

Kiedy przyszedłem do kuchni, Andi właśnie kończył robić moją herbatę.

- Jak dużo wypiłeś?

- Za dużo... Ale i tak powinieneś się cieszyć, że przyszedłem do Ciebie i nie posłuchałem Petera - zaśmiałem się.

- Cieszę się, a co ci powiedział Pero?

- Że powinenem kogoś zaliczyć - napiłem się herbaty, którą mi podał.

- Słucham?

- Ale nie byłem na tyle pijany... Więc na czym skończyliśmy rozmowę?

- Wolałbym porozmawiać, gdy będziesz trzeźwy.

- Dobrze - odstawiłem kubek. - Ale nie wiem, czy będę chciał cię wtedy słuchać - ruszyłem do wyjścia, a Andi złapał mnie za rękę.

- Gdzie idziesz?

- Wychodzę.

- Nie wypuszczę cię w takim stanie. Zostajesz - oznajmił.

- Dobrze - zarzuciłem mu ramiona na szyję. - Z tobą.

- Ze mną - potwierdził.

- Pocałuj mnie - zażądałem.

- Jutro mnie za to zabijesz

- Będziesz się martwił jutro... No pocałuj - zawisłem na nim, a on delikatnie pocałował moje usta. - Ale nie tak - jęknąłem. - Tak naprawdę.

- Daniel... - nie dokończył, bo złączyłem nasze usta. Andi przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pieszczotę.

- Nie umiesz całować - odsunąłem się od niego. - Idę spać - ruszyłem do sypialni w towarzystwie śmiechu Niemca.

Następnego dnia obudził mnie kac morderca. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem do kuchnie. Napiłem się wody i wróciłem do łóżka.

- Jak głowa? - zapytał Andi.

- Bardziej ucierpiał moja duma... Nie mogę zbliżać się do alkoholu.

- Daniel...

- To nic nie zmienia. Nie ufam ci.

- Pozwól mi chociaż spróbować odzyskać to zaufanie.

- Dobrze.

- I mam ważne pytanie... Naprawdę nie umiem całować? - zapytał, a ja się zaśmiałem.

- Fantastycznie całujesz, Andi.

 ONE SHOTSWhere stories live. Discover now