68. K. Stoch & P. Prevc

1.2K 83 9
                                    

Tak, to będzie powiązane z poprzednimi shotami 😁

- I co teraz? - zapytał Domen wchodząc do mojego pokoju.

- Nie wiem... Kazał mi odpuścić.

- Jest zazdrosny - zauważył.

- Nie chcę o tym rozmawiać... To jego decyzja. Chce okłamywać wszystkich dookoła, więc niech to robi. Ale ja będę się trzymać z daleka. Już wystarczająco mnie zranił. Więcej nie zniosę... Idź już, Domen.

Pokiwał głową i opuścił mój pokój.

Dokończyłem się pakować, po czym wyszedłem, aby pojechać do swojego domu.

Siedząc na kanapie i wpatrując się w tv. Mój wzrok powędrował do zaproszenia, które leżało na komodzie w rogu pokoju.

Do moich oczu napłynęły łzy. Położyłem się na kanapie i zwinąłem się w kłębek. Pozwoliłem sobie na płacz, który dusiłem w sobie już dłuższy czas, ale teraz nie miałem siły.

Miłość mojego życia żeni się.

Zerknąłem na zegar.

Już się ożenił. Pewnie w najlepsze bawią się na weselu.

Leżałem tak, płacząc i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Rozdzwonił się mój telefon. Gdy zobaczyłem, że to Domen, odrzuciłem połączenie.

Usłyszałem pukanie do drzwi. Westchnąłem, starłem łzy z policzków i poszedłem otworzyć, a gdy to zrobiłem, zamarłem.

Za drewnianą konstrukcją stał Peter. Miał na sobie garnitur, który pomagałem mu wybierać na galę, gdzie dostał nagrodę dla najlepszego sportowca Słowenii, marynarkę miał rozpięta, a rozwiązana mucha wystawała zza kołnierzyka.

- Mogę wejść?

- Po co?

- Kamil...

- Co tu robisz? - zapytałem.

- Chcę z tobą porozmawiać - szepnął.

- Powinieneś rozmawiać ze swoją żoną, nie ze mną.

- Nie mam żony - wepchnął się do domu i od razu skierował się do salonu. Kiedy tam poszedłem stał przy komodzie i trzymał w dłoniach ramkę  z naszym zdjęciem.

- Co tu robisz? - ponowiłem pytanie.

- Nie mogłem się z nią ożenić - wyszeptał. - Stałem przed ołtarzem naprzeciw niej i myślałem tylko o tym, że zrobiłbym wszystko żebyś to ty był na jej miejscu - nie oderwał wzroku od zdjęcia. - Co mam zrobić, powiedzieć żebyś dał mi ostatnią szansę? - spojrzał mi w oczy.

- Nic nie musisz nic robić i mówić ani słowa.

- Kocham cię - oznajmił. Zbliżył się do mnie, ukląkł i przytulił się. Wczepiłem palce w jego włosy.

- Pero...

- Wiem, że cię zraniłem. Wiem... Zrobię wszystko, naprawdę wszystko żebyś mi wybaczył.

- Pero...

- Mam świadomość, że proszę o wiele, ale naprawdę żałuję tego co zrobiłem.

- Peter...

- Ja naprawdę...

- Zamknij się już! Daj mi coś powiedzieć! - odsunąłem się. - I wstań.

- Kamil... - zrobił o co prosiłem.

- Nie mów nic.

- Daj mi szansę. Błagam. Popełniłem błąd, ale jestem tylko człowiekiem. Wszyscy je robimy.

- To się zgadza.

- Co mam zrobić?

- Nic. Nie jestem zły. Jestem zawiedziony. Bardzo szybko mnie odepchnąłeś. Nie zasłużyłem na to.

- Masz rację - objął mnie w pasie. - Wynagrodzę ci to. Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię, tylko daj mi szansę.

Pokiwałem głową z uśmiechem, a Pero złączył nasze usta.

- Uciekłeś jej sprzed ołtarza? - zapytałem go.

- Już miałem mówić przysięgę... Zrobiłem to w ostatniej chwili... W czasie uroczystości, jest moment, gdy ktoś może zgłosić swój sprzeciw... Widziałem jak Cenè przytrzymał Domena żeby ten nie wstał.

- Domen był u mnie. Myślał, że przyjdę i przerwę to przedstawienie.

- Przepraszam... Byłem idiotą.

- Nadal jesteś, tylko teraz to widzisz.

- Dzięki - uśmiechnął się. - Kocham cię.

- Ja ciebie też, idioto - stanąłem na palcach i go pocałowałem.

________________

Czy teraz wszyscy są zadowoleni?😁

 ONE SHOTSWhere stories live. Discover now