56. A. Wellinger part I

997 61 6
                                    

Widziałem jak poszedł do Daniela. Pogratulowali sobie medali. W pewnej chwili dłoń Tandego znalazła na pośladkach Kamila.

Zaraz po jego powrocie, o którym dowiedziałem się od Stefana poszedłem do niego.

Zapukałem do drzwi. Otworzył mi po chwili, widziałem, że był zmęczony.

- Hej - wszedłem do środka. Zamknąłem za sobą drzwi.

- Cześć, Andi... Coś się stało? - zdziwił się.

- Nie... Tylko... Chciałem ci pogratulować... Świetny konkurs - wyciągnąłem rękę. Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.

- Dziękuję - uścisnął moją dłoń. - Napijesz się soku?

- Chętnie - szepnąłem.

- Czuję, że nie sprowadziły cię tylko gratulacje - podał mi szklankę z sokiem jabłkowym.

- Muszę z kimś porozmawiać, a wiem, że tobie muszę zaufać...

- Zabiorę twoją tajemnice do grobu... Co się dzieje?

- Ja... Chyba czuję coś do faceta... Ale...

- Nie wiesz czy masz jakąkolwiek szansę? - uśmiechnął się. - Też miałem takie obawy.

- Nie rozumiem - spojrzałem na niego zaskoczony.

- Ty też zabierz moją tajemnice go grobu - uśmiechnął się. - Jestem gejem... I gdy miałem wyznać uczucia mojemu partnerowi... To była maskara. Strasznie się bałem... Ale... Stwierdziłem, że jeśli nie zaryzykuję to się nie dowiem... I od czterech lat jesteśmy razem - oznajmił łamiąc mi serce.

- Kochasz go? - zapytałem. Już otwierał usta żeby odpowiedzieć, ale przerwał mu Prevc, który wszedł do pokoju.

- Kocham - odparł.

- Przeszkadzam? - zapytał Słoweniec.

- Rozmawiamy o miłości, skarbie - podszedł do niego i się przytulił. - Przyjdę do ciebie, gdy skończymy, ok?

- Jasne - Peter pocałował go w czoło. - Na razie - posłał mi uśmiech.

- Ciężko było?

- Na początku bardzo. Musieliśmy nauczyć się jak nie pokazywać światu, że jesteśmy razem... Nie wiem jak Pero, ale ja nie umiem trzymać rąk przy sobie. Cały czas chciałem mieć go obok siebie... Później nauczyłem się trochę nad sobą panować - opowiadał, a moje serce kruszyło się na coraz mniejsze kawałki.

- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy... I dziękuję, za radę - wstałem. - Skorzystam.

- Cieszę się.

Wyszedłem z jego pokoju i poszedłem do siebie. Mojego współlokatorka nie było, więc mogłem spokojnie paść na łóżko i pozwolić siebie na łzy.

- Andreas? - Stephan wszedł do pokoju. - Co się stało? - usiadł na moim łóżku. Poczułem jego dłoń na biodrze.

- Nic, wszytko ok - otarłem łzy i usiadłem.

- Z pewnością. Co jest?

- Poszedłem żeby mu powiedzieć... - zacząłem. - Rozmawiałem chwilę o miłości... On jest z Prevcem... Kocha go. I jest z nim szczęśliwy... A ja...

- Jesteś w nim zakochany... Nie powiedziałeś mu?

- Nie... Nie mogłem - po moich policzkach znowu płynęły łzy. Stephan objął mnie i pozwolił się do siebie przytulić.

- Daj sobie trochę czasu... On leczy rany.

- Nie sądzę.

- Przysłowia nie wzięły się znikąd, Andi - pogłaskał mnie po głowie. - Za jakiś czas... Ból się zmniejszy, a ty... Znajdziesz kogoś, kto cię kocha i dla kogo będziesz całym światem - szepnął.

- Dziękuję. Jesteś najlepszym kumplem na świecie - wyszeptałem w jego szyję mocno się do niego przytulając. On tylko zacieśnił uścisk i nic nie powiedział.

_______________

Takie coś...

Nie wiem skąd się to wzięło 😂

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz