O S I E M D Z I E S I Ą T Y S Z Ó S T Y

448 41 8
                                    

Karol zacisnęła pięści, przeklinając w myślach swoją głupotę, po czym spojrzała na twarz brata, szukając odrobiny wyrozumiałości lecz poza zaciętym wyrazem twarzy i srogim spojrzeniem, nie ujrzała nic więcej.

-No więc? - spytał Pasquale, przerywając Jej myśli. -Nie masz już nic do powiedzenia?

-Powiedziałam Ci, że jak będę gotowa to wszystko Wam opowiem... - zaczęła, kiedy przekraczali bramę, dzielącą Ich ogródek od ulicy. -Ale narazie musisz uzbroić się w cierpliwość i dać mi czas na oswojenie się z dzieckiem - szepnęła w Jego stronę, na co twarz Jej brata złagodniała.

-Niech będzie - mruknął niezadowolony szatyn, po czym ruszył prosto do domu.

Karol wzięła głęboki oddech, po czym sama ruszyła w stronę domu, jednak nim zdążyła przekroczyć próg domu, poczuła czyjeś spojrzenie na sobie.

Dziewczyna wolno obejrzała się za siebie, jednak nic nietypowego nie rzuciło Jej się w oczy.

Kiedy Sevilla znalazła się w kuchni, do pomieszczenia wkroczyła Jej rodzicielka, która z szerokim uśmiechem podeszła do córki, całując Jej policzek.

-Dobrze się czujesz, mamo? - spytała, myjąc dłonie pod ciepłą wodą. Kobieta posłała w Jej stronę kolejny szeroki uśmiech, po czym wyciągnęła z lodówki butelkę szampana oraz ciasto czekoladowe. -Ktoś ma urodziny, tak? -spytała, unosząc brew do góry.

Ana wyszła z kuchni a przez drzwi przeszedł Pasquale, który spojrzał na siostrę, nerwowo stąpając z nogi na nogę.

-Co jest, Pasqule? - spytała zdezorientowana Meksykanka, ponieważ zachowanie Ich matki było niecodzienne.

-Ja naprawdę nie wiem, skąd o tym wiedzą! - zawołał chłopak, unosząc obie ręce do góry.

W głowie Karol zaroiło się od myśli na temat zachowania rodzicielki, kiedy poczuła mocny uścisk, który wybudził Ją z letargu.

-Kochanie, tak bardzo się cieszymy! - Ana radośnie zawołała wprost do ucha swojej córki, po czym ponownie owinęła Jej drobne ciało swoimi rękami.

W kuchni pojawił się również David, który czekał spokojnie na swoją kolej wyściskania swojej młodszej córki.

-Karolciu, jestem dumny. Pomimo tego, że liczyłem na to, że później zostanę dziadkiem to i tak się bardzo cieszę! - powiedział, biorąc w objęcia zdruzgotaną Karol, która stała bez ruchu, próbując zrozumieć, co właśnie się działo. -Zawsze będę Cię chronił, Słońce. Nie masz się, czego bać - dodał, przytulając do siebie swoją żonę, której oczy błyszczały z radości.

-Ale... - zaczęła nastolatka, próbując jeszcze raz poukładać swoje myśli. -Skąd Wy o tym wiecie, jeśli nie od Pasquale'a? - spytała, na co oboje wymienili między sobą zaskoczone spojrzenia.

-Przecież wysłałaś Nam zdjęcie mms-em ze swoim chłopakiem wraz z wiadomością o dziecku - powiedziała Ana, mrużąc oczy.

-Szkoda tylko, że Twój wybranek nie jest widoczny na tym zdjęciu - odparł mężczyzna lecz Nim Karol zdążyła odetchnąć, dopowiedział - ale to nie zmienia faktu, że musisz Go tutaj zaprosić i to jak najszybciej. Musimy poznać ojca Waszego dziecka!

*****

Nienawidzę tego okresu, podczas którego wystarczy, że na chwilę staniesz przy otwartym oknie a dzień później ledwo się ruszasz...

Moje plany na pisanie rozdziałów do przodu poległy, gdyż do 16 walczyłam ze zbiciem gorączki, po czym przez prawie 4 godziny pisałam ten rozdział także jutrzejszy rozdział będę prawdopodobnie pisać dopiero wieczorem po powrocie z pracy...

𝑵𝑰𝑬𝑩𝑬𝒁𝑷𝑰𝑬𝑪𝒁𝑵𝑨 𝒁𝑵𝑨𝑱𝑶𝑴𝑶ŚĆ → 𝑹𝑼𝑮𝑮𝑨𝑹𝑶𝑳 》𝑯𝑶𝑻𝑻𝑬𝑺𝑻 ✔Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu