|Za tobą|

1.5K 140 171
                                    

x Z góry przepraszam za jakieś błędy, ale dodaje to po skończeniu pisania, a nie chce dać wam dłużej czekać ^^Rozdział jest napisany na prawie 6k, więc życzę miłego czytania! 💜

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

x Z góry przepraszam za jakieś błędy, ale dodaje to po skończeniu pisania, a nie chce dać wam dłużej czekać ^^Rozdział jest napisany na prawie 6k, więc życzę miłego czytania! 💜

Jungkook nie potrafił przyjąć do wiadomości, to co się stało. Czuł się, jak jakiś imbecyl, który nie potrafił upilnować młodego arystokraty w szpitalu. Nie rozumiał w jaki sposób udało się komukolwiek wyprowadzić stąd niezauważenie Taehyunga bez wzbudzenia niczyich podejrzeń. W ten widok mijających lekarzy przebłysnął w jego głowie i wszystko dzięki temu zaczęło się układać w jedną całość. Spojrzał na dwójkę zmartwionych dwudziestolatków, którzy po przeczytaniu przez niego wiadomości po prostu zamarli.

— Trzeba powiadomić o tym pana Kima — zwrócił się do dwójki, która spojrzała na niego z rozkojarzeniem w oczach.

— Boże — wydusił z siebie w końcu Jimin, który w zdenerwowaniu musiał usiąść na pustym łóżku, gdzie zaczął otwartą dłonią wachlować swoją gorącą twarz ze zdenerwowania. — Mój sen, jednak miał znaczenie, a ty mnie nie chciałeś słuchać! —  mówił pretensjonalnie wskazując palcem na zaskoczonego Seokjina.

— Ale ty nic mi nie mówiłeś —  odparł na swoją obronę, a jasnowłosy pokręcał przerażająco głową. 

— Mówiłem ci o tym, że ta dziewczyna mi się śniła, ale nie dałeś mi możliwości na rozmowę. Ona ostrzegała mnie przed tym, że może mu coś się stać jeśli nic nie zrobimy — mówił będąc kłębkiem nerwów.

— O czym on mówi? — pytał z niezrozumieniem ciemnowłosy ochroniarz, który dziwił się słowami Park Jimina.

— To był zły omen, a ja to tak zostawiłem. Taehyung umrze, a my będziemy.. 

—  Jimin, zamknij się! — podniósł w rozgniewaniu głos Seokjin, który nie mógł słuchać tych wszystkich bredni. — Taehyung został uprowadzony ze szpitala, więc zamiast płakać nad rozlanym mlekiem i wierzyć w głupie omeny zróbmy coś, żeby go odnaleźć — rzekł starając się być niekonfliktowy w obecnej sytuacji. Jednak nie mógł zaprzeczyć, że jego mały przyjaciel naprawdę nie pomagał swoimi słowami. 

— A co my możemy zrobić? Wiesz, gdzie go szukać? — zapytał wstając na równe nogi, gdzie założył pod piersią swoje ręce czując się bezradnym. 

— Nie wiem, ale jakiś plan trzeba obmyśleć, co nie? — mówił sarkastycznie.

— Obydwoje się uspokójcie. Niczego nie wskóracie taką gadaniom — rzekł patrząc srogo na dwójkę przyjaciół, która przez jego ton opuściła żałośnie głowy. — Najlepiej będzie jeśli obydwoje nie będzie się do tego wtrącać. Nie chce, żeby i wam się coś stało. Ja powiadomię prezesa Kima i znajdę Taehyunga — oznajmił dwójce, która przeniosła na niego swoje rozanielone oczy. 

— Jesteś kozacki, panie Jeon — skomplementował go Seokjin.

— Tak. Masz odwagę — dodał Jimin, a Seokjin spojrzał na niego z niedowierzaniem.

Cień Zemsty| J.Jk & K.ThWhere stories live. Discover now