|Przerażenie|

1.1K 145 134
                                    

~Witam w 5 dniu i ostatnim tego maratonu! ^^

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

~Witam w 5 dniu i ostatnim tego maratonu! ^^

W tym wszystkim na prośbę oskarżonego sąd umorzył zawarte małżeństwo z pokrzywdzonym Kim Taehyungiem.

Te słowa nie były w stanie opuścić myśli Taehyunga, który jako ostatni opuścił salę sądową, gdzie jednym zdaniem sądu jego życie przy Jungkooku minęło niczym przelotny wiatr, nie dając mu zbyt wiele czasu na cieszenie się i bycie szczęśliwym.
Nie mógł być szczęśliwy, bez niego nie potrafił.
Opuścił budynek, gdzie przed budynkiem czekali na niego Jimin, Jin, Yoongi, a nawet Namjoon. Sam nie wiedział, czy powinien do nich podchodzić, kiedy to wszystko się zakończyło.

Czy teraz przychodził czas, że będzie musiał ponownie być sam przeciwko rodzinie?
Nie chciał wracać do poprzedniego życia, jednak nie miał innego wyboru, jak ulec prośbie ojca i wrócić do apartamentu, gdyż bał się być sam.
Teraz każdy dzień miał odbywać się bez obecności Jungkooka i nie widział już w żadnych kolorach swojego życia.
Zauważając stojący samochód należący do jego ojca, spojrzał niepewnie na czekających chłopaków, gdzie postanowił do nich nie podchodzić, a za to udać się do pojazdu ojca.

Wsiadł na tył pojazdu, gdzie po drugiej stronie siedział zdenerwowany prezes, który na jego widok wręcz poczerwieniał na twarzy, a swoją pięść trzymał tuż przy swoich ustach, co jedynie utwierdzało Taehyunga w przekonaniu, iż jego ojciec jest naprawdę wściekły.
— Wiem, że możesz mnie potępić za wyznanie prawdy przed sądem, ale dla niego zrobię wszystko, nawet jeśli to będzie się wiązało z powiedzeniem, jakim bywasz człowiekiem — rzekł w stronę rozwścieczonego ojca.

— Byłem przychylny tobie pomóc i wspierać cię, Taehyung. Musiałem zapłacić sporo pieniędzy, żeby się oczyścić po twojej prawdomówności i obronie tego żałosnego człowieka. Jestem zawiedziony tobą, ponieważ nie powinieneś bronić tego człowieka i wystawiać własnego ojca na pośmiewisko! — wykrzyczał, a zlękniony jego tonem Taehyung, odwrócił nerwowo wzrok. 

— Trudno! Powiedziałem prawdę, a ty co?! — zapytał, przenosząc na niego swoje rozżalone oczy. — Zmusiłeś go do przyjęcia twoich win?! — zapytał, podnosząc bezradnie głos.

— Wolałbym, aby siedział kilka lat, niż miesięcy — rzekł wprost. — Chociaż umorzyli wasze małżeństwo, bo to w ogóle nie było potrzebne — pokręcił zdenerwowany głową.

— To małżeństwo było dla mnie wszystkim, ponieważ wziąłem go z miłości, nawet jeśli on nie był ze mną szczery. Nie powinieneś wszystko winić Jungkooka, kiedy on nie miał nic wspólnego z tamtą sytuacją — powiedział, pokręcając słabo głową.

— Takie śmiecie trzeba do końca niszczyć, a ty nie powinieneś być taki słaby — rzekł z chłodem w głosie. — Broniąc go, wyszedłeś na pokonanego, a miałeś być wygrany, Taehyung — dodał.

— A co ja miałem niby wygrać?! — podniósł w bezsilności głos. — Że osoba, którą kocham, ma siedzieć za kratkami przez kilka lat?! Nie jestem tobą i nie zamierzam już nigdy iść twoimi śladami — rzekł dumnie, nie chcąc więcej być takim człowiekiem. — Jutro wracam do apartamentu i jeśli zamierzasz mnie krytykować oraz źle mówić o Jungkooku, to obiecuję, że bez słowa się wynoszę — ostrzegł go, po czym zwrócił się w stronę drzwi, chcąc opuścić pojazd. Chwytająca dłoń prezesa, umiejscowiła się na jego nadgarstku, zatrzymując go przed wyjściem, przez co jasnowłosy spojrzał niepewnie w oczy ojca.

Cień Zemsty| J.Jk & K.ThWhere stories live. Discover now