|Głuche telefony|

1.3K 134 160
                                    

Taehyung cały czas skanował swoimi oczami treść wiadomości, czując przeraźliwy lęk, nad którym nie był w stanie zapanować

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

Taehyung cały czas skanował swoimi oczami treść wiadomości, czując przeraźliwy lęk, nad którym nie był w stanie zapanować. Oderwał zapłakane oczy z urządzenia, by niespokojnie rozejrzeć się po okolicy, w której praktycznie nie było nikogo. Chwycił się w okolice serca, by oderwać się od pnia drzewa, gdzie odwrócił się, chcąc wrócić drogą powrotną, jednak zderzając się z drugą osobą, krzyknął spanikowany, zaskakując Jungkooka tą paniką.
— Skarbie, uspokój się, to ja — powiedział, chwytając za jego ramiona, gdy ten rzucał się w strachu, jednak słysząc głos bruneta, zatrzymał się, próbując uspokoić oddech, gdy jego zapłakane oczy wlepiły się w męża.

— Jungkook — zapłakał, rzucając się w pierś męża, który od razu objął go swoimi bezpiecznymi ramionami. — Wystraszyłeś mnie — powiedział, dygocząc w strachu. 

— Nie chciałem cię wystraszyć, tygrysku — rzekł ze spokojem, gładząc go po tyle głowy. — Dlaczego się tak wystraszyłeś? — zapytał, a młodszy wtulił się w niego jeszcze mocniej, chcąc czuć się bezpiecznie.

— To wszystko staje się coraz trudniejsze... M-mój ojciec mi nie wierzy — powiedział zapłakany, gdy Jungkook był dla niego jedynym oparciem.

— Uspokój się i wytłumacz mi to wszystko, skarbie. Postaram się tobie pomóc — rzekł z opanowaniem, a młodszy pokiwał w zrozumieniu głową.

— T-Tylko nie brzydź się mnie po tym, co ci powiem — uniósł na niego swoje zapłakane oczy.

— Nigdy tego nie zrobię — odparł z pewnością w głosie. — Teraz najważniejsze jest to, żebyś się uspokoił — ujął dłonią jego mokry policzek. — Cokolwiek się stało, nigdy się od ciebie nie odwrócę — dodał, dając nadzieję Taehyungowi na zrozumienie.

— Gdybym nie miał cię, to nie wiem, co bym sobie zrobił — szepnął ze smutkiem w głosie, a Jungkook otarł palcami jego mokry policzek.

— Nie mów takich głupstw. Nie możesz tego zrobić, nie zniósłbym znowu czegoś takiego — szepnął, pokręcając w zdruzgotaniu głową.

— P-Przepraszam... nie powinienem ci czegoś takiego mówić, tym bardzi...

— Cii.. — uciszył jego usta palcem wskazującym. — Po prostu o tym nie mówmy, tygrysku — powiedział, patrząc na niego z troską w oczach. Bał się, że Taehyung coś sobie zrobi, gdyż widział, że nie wygląda on najlepiej. Spostrzeżenia jego ojca nie były mylne, gdyż nawet on zauważył, że chłopak dużo schudł. Również pamiętał o tym, że chłopak chciał odebrać sobie życie i miał na uwadze to, że może to powtórzyć, gdy stres i bezsilność znowu powrócą, dlatego bał się momentu wyjawienia prawdy, która może jedynie go zranić.

Obydwoje w zgodzie przeszli się w ciszy po pustej drodze obok rzeki. Pogoda była stosunkowo słoneczna, jednak pojawiały się częste powiewy silnego wiatru. Przystanęli przy barierce, która grodziła dostęp do rzeki i zapewniała o bezpieczeństwie. Taehyung patrzył na spokojny prąd rzeki oraz przepływające kaczki ze swoimi małymi, które podążały za matką, przez co na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
— Pewnie miłym jest uczuciem posiadanie prawdziwej rodziny... — rzekł, patrząc z namysłem na przepływające zwierzęta, a Jungkook spojrzał na niego ze zmieszaniem w oczach. — Takiej, gdzie jesteś zauważony i wysłuchany, po prostu czujesz to potrzebne oparcie — uśmiechnął się słabo.

Cień Zemsty| J.Jk & K.ThOnde histórias criam vida. Descubra agora