|Moja wolność|

1.9K 184 99
                                    

Jeon patrzył beznamiętnie w szalone oczy dwudziestolatka, który pragnął w tej chwili zaciągnąć go w jakąś otchłań ciemności i naiwności, by nie mógł być już żadną przeszkodą na jego drodze do wolności

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

Jeon patrzył beznamiętnie w szalone oczy dwudziestolatka, który pragnął w tej chwili zaciągnąć go w jakąś otchłań ciemności i naiwności, by nie mógł być już żadną przeszkodą na jego drodze do wolności. On nie był głupi i takie odzywki nie miały żadnego poziomu.

A wolności nie zamierzał mu zwracać do swojego ostatniego oddechu.

- Dotyku, powiadasz? - parsknął, a brwi blondyna zmarszczyły się w zmieszaniu. - Jeśli ci tego brakuje, proszę śmiało poszukać kogoś, kto zapełni ten głód, bo mnie przydzielono tylko do pilnowania i zapewnienia panu bezpieczeństwa - rzekł zbliżając się do niego niebezpiecznie blisko, przez co Kim prawie zadławił się powietrzem. - Proszę się tak nie denerwować, nie zamierzam pana karać - uśmiechnął się pewnie, by zapiąć chłopakowi pierwszy guzik jego koszuli.

Taehyung denerwował się wewnętrznie, a przez ten cały gniew, nie potrafił wypowiedzieć żadnego słowa. Z jakiegoś powodu mężczyzna, naprawdę go intrygował i doprowadzał do szału. Wiedział, że ten cały gniew spowodowany był głodem i wyżywał się tylko na chłopaku, chcąc dać upust swojej bezsilności.

- Podziękuje za taką ochronę. Wszystko ma swoje granice, a nie pozwolę na to, żebyś zabraniał mi imprezować. O moją wolność będę walczył, panie Jeon - rzekł z wyniosłością i bijącą pewnością.

- Proszę walczyć, ale chcę panu tylko uświadomić, że żadnej walki nie przegrałem, gdy miałem ku temu cel - rzekł z nienawiścią w oczach, a Kim nie potrafił odczytać jego spojrzenia, które powodowało brak tchu w jego klatce piersiowej.

- Ja również zawsze wygrywam. Przekonamy się czyj cel jest silniejszy - rzekł, unosząc zadziornie nos. Atmosfera unosząca się między nimi była bardzo ciężka, gdyż oboje posiadali własne pragnienia, które pod żadnym względem nie były dobre.

Jasnowłosy nie chcąc dłużej czekać, minął chłopaka, uderzając swoim chudym ramieniem, w ramię Jungkooka. Skrzywił się, czując nieprzyjemny ból po uderzeniu, którego na całe szczęście zobaczyć nie mógł Jeon. Nie chciał, aby chłopak widział, że w jakiś sposób samemu sobie zadał cios, od tego wymierzonego. 

Jungkook udał się za chłopakiem, gdzie wchodząc do jego apartamentu, młodszy bez żadnego słowa udał się prosto do swojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Ciemnowłosy, zatrzymał się, patrząc z rozdrażnieniem w stronę drzwi. Wyjście z chłopakiem było jedną wielką porażką, a samo jego postępowanie przyczyniało się do klęski. Próbując wyobrazić sobie, co mogło dziać się, gdy Jirae spotkała się z Taehyungiem, gdy ten mógł być zupełnie gorszy, niż dzisiaj, dostawał jakieś wewnętrznej gorączki. 

Wszedł do swojego pokoju, gdzie chwycił za krańce koszulki, którą przełożył przez swoją głowę. Rzucił materiał na łóżko, by zaraz udać się do przydzielonej łazienki. Czuł się zbyt bardzo rozjuszony, a gorąc uderzający w niego, był wręcz nie do zniesienia. Zatrzymał się przed kabiną prysznicową, by zdjąć spodnie i bieliznę, po czym wszedł pod prysznic, włączając zimną wodę, która w jakiś sposób miała pomóc mu ochłodzić drzemiący w nim gniew. 

Cień Zemsty| J.Jk & K.ThTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang