#73

930 34 14
                                    

Pov. Julka

Wczoraj wcześnie zasnęłyśmy więc się wyspałam. Czuję się już lepiej, jednak wszyscy każą mi leżeć w łóżku. Denerwuje mnie to, bo chciałabym wyjść z tąd i coś porobić. Przeglądałam sobie social media ale przeszkodził mi w tym Kacper wchodzący do pokoju. Rozmawiał przez telefon

-tak, dobrze - pokiwał głową chociaż osoba po drugiej stronie go nie widziała - rozumiem, dowidzenia - rozłączył się

-z kim gadałeś? - spytalam

-z twoim lekarzem - zaczął

-nieee no, nie musiał odrazu przecież wiedzieć - westchnęłam

-musiał. Po jutrze na 13.00 mamy wizytę - chciałam coś powiedzieć ale mi przerwał - i nie ma żadnego ale - uśmiechnął się - musimy zrobić badania, bo tak nie powinno być, że cały czas mdlejesz

-no przecież to przez alkohol - przewróciłam oczami

-nawet gdyby to i tak warto sprawdzić - usiadł obok - Julka proszę nie lekceważ tego, nigdy nic nie wiadomo. Martwię się o ciebie - pocałował mnie w czoło

-no dobra, w sumie masz rację. Przepraszam - złączyłam nasze usta, a ten się uśmiechnął

Tak naprawdę nie lekceważę tego ale za każdym razem, gdy idziemy na badania boję się wyniku. Niby wszystko jest okej ale zawsze może się pogorszyć. Chciałabym żeby to wszystko się skończyło. Niestety nie da się z tym nic zrobić...

*****
Wstałam z łóżka i zmierzałam w stronę drzwi

-a ty gdzie się wybierasz? - z łazienki wychylił się Kacper

-idę do lexy, do salonu

-miałaś leżeć - powiedział podchodząc do mnie i obejmując od tyłu

-ale kacpiii. Już mi się tu nudzi, przecież nic się nie stanie

-no dobra, niech Ci będzie - cmoknął mnie w szyję i przytulił

-to może mnie puść? - zaśmiałam się próbując uwolnić z jego objęć

-muszę?

-tak - odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam mu w oczy. Już miał mnie pocałować ale schyliłam się i z śmiechem wybiegłam na korytarz

-ejej to było nie fer - udawał obrażonego ale też się śmiał

-wszystkie chwyty dozwolone - uniosłam ręce w geście obronnym

-jeszcze zobaczysz - pogroził mi palcem

-czekam - zaśmiałam się i odwróciłam, podążając w stronę schodów

Weszłam do salonu i rozsiadłam się obok brunetki na kanapie

-i jak tam? - spytałam

-sama nie wiem - wzruszyła ramionami - a ty jak się czujesz?

-już w miarę dobrze. Gdzie jest reszta?

-gdzieś wyjechali. Wreszcie mogę posiedzieć trochę na kanapie

-czyli wciąż unikasz Marcina

-nie unikaam - spojrzałam na nią znaczącym wzrokiem - no dobra, może trochę. Ale nie moja wina, poprostu jakoś głupio przy nim się czuje. Dzisiaj rano zeszłam zjeść śniadanie, a on był w kuchnii. Powiedzieliśmy sobie cześć i potem była ta niezręczna cisza. Aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl.

-ajajj lexy, rozumiem ale nie możecie tak robić. Właśnie przez takie rzeczy wasza relacja się psuje. Odkładasz to i wolisz unikać niż porozmawiać ale to nic nie da. Z czasem będzie coraz gorzej to naprawić

Tylko ty się liczysz - kostera&blonskyUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum