Pov. Julka
Nagle jakby świat stanął w miejscu. Jak to na serce? Przecież byłam zdrowa. Patrzę na twarze pozostałych. Są tak samo zszokowani jak ja.
-to choroba genetyczna. Ktoś z pani rodziny miał chore serce?
-emm tak, mój dziadek zmarł na serce... - powiedziałam po chwili zastanowienia
-naszczeście pani nie jest na tyle chora. Ale jeśli nie będzie pani o siebie dbać to może się pogorszyć.
-a więc co mam robić? - trochę mi ułożyło
-musi pani unikać stresu. W takich przypadkach nie wolno się denerwować. Nie może też się pani przemęczać. Należy regularnie przychodzić na kontrolę mniej więcej co miesiąc. A i nie może pani pić ale z tym chyba nie będzie problemu - uśmiechnął się do mnie
-jasne - powiedziałam cicho - rozumiem
-będę potrzebował kontaktu z rodzicem lub prawnym opiekunem
Zadzwoniliśmy do stuu, bo jak narazie on jest moim "opiekunem" i robi za ojca w domu. Po 15 minutach przyjechał i poszedł porozmawiać z lekarzem.
-co teraz będzie? - spytała lexy. Widziałam, że się martwi
-będzie jak dawniej. Tylko będę musiała trochę bardziej na siebie uważać - starałam się powiedzieć ze spokojem lecz ledwo mi to się udało. W środku byłam cała roztrzęsiona.
-nic już nie będzie jak dawniej Julka - powiedział Marcin - co jeśli będziesz musiała zrezygnować? Szkoła i nagrywki to za dużo. Przecież często nagrywamy w nocy, a ty nie możesz się przemęczać
-coś się wymyśli
Nastąpiła niezreczna cisza, której żaden z nas nie potrafił przerwać. Kacper cały czas trzymał mnie za rękę. Widziałam, że się tym wszystkim przejął. Nie chciałam żeby zawracał sobie tym głowę. Do sali wszedł Stuart.
-I co? - spytała lexy
-jutro wyjdziesz. Dostaniesz jakieś leki i jeśli zapomniałabyś chociaż raz je zabrać to mogłoby się to źle skączyć więc musisz pamiętać. Jak będziesz o siebie dbała i chodziła na badania to nic ci nie grozi. Wszystko będzie dobrze
-a co ze szkołą?
-narazie będziesz miała wolne, a potem normalnie
Chwilie porozmawialiśmy i weszła pielęgniarka. Powiedziała, że muszą wyjść i mogą zostać tylko dwie osoby
-ja zostaje - powiedział Kacper. Reszta namawiała go żeby pojechał do domu odpocząć ale on nie chciał
-Kacper jedź. Nic mi nie będzie - powiedziałam do niego
-my z nią zostaniemy - odparł Marcin mając na myśli go i lexy
-dobra - widać, że nie był zadowolony ale potrzebował tego.
Wstał powoli i nachylił się nad moją twarzą. Pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-pa, trzymaj się - powiedział Stuart i poszedł za nim
Zostaliśmy ja Marcin i lexy. Gadaliśmy i smialiśmy się przez resztę dnia. Dzięki nim zapomniałam, że jestem w szpitalu i miło spędziłam czas. Kacper napisał do mnie jak się czuje i chciał przyjechać żeby że mną być na noc ale pielęgniarka zabroniła. Nie chciałam spać tu sama.
-skączył sie czas odwiedzin. Za chwile cisza nocna muszą państwo wyjść
-dobrze - powiedział Marcin
Przytulili mnie
-zostalibyśmy ale nie możemy. Poradzisz sobie? - spytała lexy
-jasne. Paa
-pa
I zostałam sama. Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Koło 01.00 chwyciłam za telefon i napisałam do lexy. Chciałam do Kacpra ale nie chciałam mu zawracać głowy, pewnie jest zmęczony
Ja: hej. Śpisz?
Lexy😈😂: nie, a coś się stało?
Ja: nudno tu. Niemoge spać :\
Lexy😈😂: tutaj bez cb tz nudno. Musisz jakoś wytrzymać jutro przyjedziemy
Ja: okey. Dobranoc
Lexy😈😂: dobranoc
Odłożyłam telefon i poszłam spać niemogąc się doczekać jutra, bo wreszcie z tąd wyjdę
VOCÊ ESTÁ LENDO
Tylko ty się liczysz - kostera&blonsky
FanficJulka i Kacper. Dwójka ludzi, którzy są przyjaciółmi, a może nie tylko? Przyjaźń nieraz może się zmienić w jakieś większe uczucie.