#13

6.2K 140 18
                                    

Pov. Julka

Weszłam z kacprem do auta. Mieliśmy być na łyżwach godzinę, a byliśmy 2. Cieszyłam sie, że Kacper mnie tu zabrał. Ostatnio spędzam z nim tyle czasu, że chyba naprawdę zaczynam coś do niego czuć.

-głodna? - zapytał

-I to jak - zaśmiałam się - ostatni raz dzisiaj jadłam tą twoją jajecznice

-tak wybrzydzałaś, a zobacz jaka pożywna - buchnął śmiechem, a ja razem z nim

-to co robimy? - spytałam, bo w końcu się nie dowiedziałam co zamierza zrobić z moim głodem.

-jedziemy na pizze. Może być?

-jasne

Jechaliśmy chwilę śpiewając razem świąteczne piosenki, które leciały w radiu. Niby trochę wcześnie na nie ale przynajmniej można poczuć ten świąteczny klimat. Szkoda, że na święta jadę do domu, bo chciałabym je spędzić z kacprem. Chociaż to tylko 1 dzień. Z zamyślenia wyrwał mnie Kacper

-jesteśmy - wyłączył silnik i wyszliśmy

Usiedlismy przy stoliku

-co bierzemy? Wegetariańską? - spytał

-a ty nie chcesz z mięsem? - zapytałam chodź to było miłe, że pamiętał o tym, że nie jem mięsa

-spoko zjem taką - chciałam coś powiedzieć lecz wstał i poszedł zamówić.

Chwilę go już nie było więc zaczęłam przeglądać insta. Spojrzałam w stronę kasy. Kacper cały czas gadał z tym gościem. Ciekawe czemu tak długo. Po chwili wreszcie przyszedł

-co tak długo? - spytałam ciekawa

-tajemnica - uśmiechnął się, a ja zrobiłam smutną mine

Po chwili jakaś pani z obsługi przyniosła talerze i sok.

-świeżo wyciskany - powiedział Kacper - chciałem zamówić szampana ale nie możesz...

-to tu mają wgl takie coś jak szampan? - zaśmiałam się

-nie wiem nie pytałem - również się zaśmiał

Podczas czekania na pizze gadaliśmy i się śmialiśmy. Wreszcie facetka ją przyniosła. Gdy na nią spojrzałam zdziwiłam się. Pizza była w kształcie serca

-i jak ci się podoba? - zapytał rozpromieniony Kacper

-wow, jest piękna. Dlatego to tak długo ci zajęło? - zaśmiałam się

-może - odwzajemnił to - jedzmy zanim wystygnie

Jedliśmy rozmawiając i wygłupiając się. Już dawno nie spędziłam tak fajnie czasu jak dzisiaj. No może nie licząc wczoraj

*******
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu X. Jechaliśmy w ciszy, którą przerwał chłopak

-Julka

-tak?

-wiesz nie chce cię martwić ani nic - trochę się zaniepokoiłam - I wsm to jest nie ważne ale uważam, że i tak powinnaś wiedzieć

-Kacper co się stało?

-jak jechałem dzisiaj rano do domu z pod twojej szkoły to jakiś facet prawie we mnie wjechał

-jak to się stało?

-jechałem se normalnie gdy nagle jakieś auto wyjechało prosto na mnie i w ostatniej chwili skręciłem

-o matko. Nic ci się nie stało? - zapytałam z przejęciem

-naszczeście nie ale było blisko. Przez chwilę naprawdę myślałem, że już po mnie

Nic nie odpowiedziałam tylko złapałam go za rękę i się uśmiechnęłam. Jechaliśmy tak aż do domu. Gdy wysiedliśmy z auta pocałowałam Kacpra w policzek i powiedziałam

-dziękuję

-nie masz za co - uśmiechnął się

Powoli weszłam do pokoju gdzie czekała już na mnie lexy

-zobacz jakie śliczne róże dostałam - powiedziałam pokazując jej kwiaty

-o herbacine. - nagle jakby ją olśniło - woow Julka ty wiesz co to znaczy!?

-nie krzycz - zaśmiałam się - nie wiem

-jeśli ktoś ci daje takie róże to znaczy, że chce iść o krok dalej. Czyli np. Z przyjaźni w miłość - powiedziała z podekscytowaniem

-serio? - spytałam zaskoczona - myślisz, że on dał mi je specjalnie?

-napewno! Nawet jakby nie widział wcześniej to kwiaciarka by mu powiedziała co one znaczą

-czyli on chce ten?..

-no z tego by wynikało

Położyłam się na łóżko. Musiałam wszystko pokolei opowiedzieć lexy. Kiedy zbierałam się do spania powiedziała

-jutro nie możesz spędzić całego dnia z kacprem, bo jedziemy kupić jakieś rzeczy na przyjazd Marcina

-ok - powiedziałam I poszłam spać

Tylko ty się liczysz - kostera&blonskyWhere stories live. Discover now