Pov. Julka
Weszłam z kacprem do auta. Mieliśmy być na łyżwach godzinę, a byliśmy 2. Cieszyłam sie, że Kacper mnie tu zabrał. Ostatnio spędzam z nim tyle czasu, że chyba naprawdę zaczynam coś do niego czuć.
-głodna? - zapytał
-I to jak - zaśmiałam się - ostatni raz dzisiaj jadłam tą twoją jajecznice
-tak wybrzydzałaś, a zobacz jaka pożywna - buchnął śmiechem, a ja razem z nim
-to co robimy? - spytałam, bo w końcu się nie dowiedziałam co zamierza zrobić z moim głodem.
-jedziemy na pizze. Może być?
-jasne
Jechaliśmy chwilę śpiewając razem świąteczne piosenki, które leciały w radiu. Niby trochę wcześnie na nie ale przynajmniej można poczuć ten świąteczny klimat. Szkoda, że na święta jadę do domu, bo chciałabym je spędzić z kacprem. Chociaż to tylko 1 dzień. Z zamyślenia wyrwał mnie Kacper
-jesteśmy - wyłączył silnik i wyszliśmy
Usiedlismy przy stoliku
-co bierzemy? Wegetariańską? - spytał
-a ty nie chcesz z mięsem? - zapytałam chodź to było miłe, że pamiętał o tym, że nie jem mięsa
-spoko zjem taką - chciałam coś powiedzieć lecz wstał i poszedł zamówić.
Chwilę go już nie było więc zaczęłam przeglądać insta. Spojrzałam w stronę kasy. Kacper cały czas gadał z tym gościem. Ciekawe czemu tak długo. Po chwili wreszcie przyszedł
-co tak długo? - spytałam ciekawa
-tajemnica - uśmiechnął się, a ja zrobiłam smutną mine
Po chwili jakaś pani z obsługi przyniosła talerze i sok.
-świeżo wyciskany - powiedział Kacper - chciałem zamówić szampana ale nie możesz...
-to tu mają wgl takie coś jak szampan? - zaśmiałam się
-nie wiem nie pytałem - również się zaśmiał
Podczas czekania na pizze gadaliśmy i się śmialiśmy. Wreszcie facetka ją przyniosła. Gdy na nią spojrzałam zdziwiłam się. Pizza była w kształcie serca
-i jak ci się podoba? - zapytał rozpromieniony Kacper
-wow, jest piękna. Dlatego to tak długo ci zajęło? - zaśmiałam się
-może - odwzajemnił to - jedzmy zanim wystygnie
Jedliśmy rozmawiając i wygłupiając się. Już dawno nie spędziłam tak fajnie czasu jak dzisiaj. No może nie licząc wczoraj
*******
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu X. Jechaliśmy w ciszy, którą przerwał chłopak-Julka
-tak?
-wiesz nie chce cię martwić ani nic - trochę się zaniepokoiłam - I wsm to jest nie ważne ale uważam, że i tak powinnaś wiedzieć
-Kacper co się stało?
-jak jechałem dzisiaj rano do domu z pod twojej szkoły to jakiś facet prawie we mnie wjechał
-jak to się stało?
-jechałem se normalnie gdy nagle jakieś auto wyjechało prosto na mnie i w ostatniej chwili skręciłem
-o matko. Nic ci się nie stało? - zapytałam z przejęciem
-naszczeście nie ale było blisko. Przez chwilę naprawdę myślałem, że już po mnie
Nic nie odpowiedziałam tylko złapałam go za rękę i się uśmiechnęłam. Jechaliśmy tak aż do domu. Gdy wysiedliśmy z auta pocałowałam Kacpra w policzek i powiedziałam
-dziękuję
-nie masz za co - uśmiechnął się
Powoli weszłam do pokoju gdzie czekała już na mnie lexy
-zobacz jakie śliczne róże dostałam - powiedziałam pokazując jej kwiaty
-o herbacine. - nagle jakby ją olśniło - woow Julka ty wiesz co to znaczy!?
-nie krzycz - zaśmiałam się - nie wiem
-jeśli ktoś ci daje takie róże to znaczy, że chce iść o krok dalej. Czyli np. Z przyjaźni w miłość - powiedziała z podekscytowaniem
-serio? - spytałam zaskoczona - myślisz, że on dał mi je specjalnie?
-napewno! Nawet jakby nie widział wcześniej to kwiaciarka by mu powiedziała co one znaczą
-czyli on chce ten?..
-no z tego by wynikało
Położyłam się na łóżko. Musiałam wszystko pokolei opowiedzieć lexy. Kiedy zbierałam się do spania powiedziała
-jutro nie możesz spędzić całego dnia z kacprem, bo jedziemy kupić jakieś rzeczy na przyjazd Marcina
-ok - powiedziałam I poszłam spać
YOU ARE READING
Tylko ty się liczysz - kostera&blonsky
FanfictionJulka i Kacper. Dwójka ludzi, którzy są przyjaciółmi, a może nie tylko? Przyjaźń nieraz może się zmienić w jakieś większe uczucie.