#69

1.2K 41 23
                                    

Pov. Julka

Znalazłam się znów w tym pokoju. Dawno tutaj nie byłam, całkiem o tym zapomniałam. Podeszłam do biurka, na którym jak zawsze leżał pamiętnik. Chwyciłam ostrożnie i otworzyłam. (ciekawe czy ktoś o tym pamięta xD)

"przez ostatnie kilka miesięcy żyłem bez sensu. Bez żony i córki nie mam po co żyć. Ale to zmieniło się właśnie dzisiaj. Siedziałem na parapecie i rozmyślając przypatrywałem się smutnej ulicy. Nagle zobaczyłem dziewczynkę. Wesołą, małą dziewczynkę, która biegła sobie wzdłuż chodnika. Patrząc się na nią uśmiechnąłem się. Przypominała mi Lenę, była w jej wieku. Po jakimś czasie skapnąłem się, że nie ma nigdzie rodziców. Wyszedłem z domu"

Nie zdążyłam przeczytać dalej, bo nagle przedmiot zniknął mi z rąk. Rozejrzałam się po pokoju, wszystko powoli się rozpływało. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się na ulicy, przed moim domem we Wrocławiu. Obok mnie przebiegła dziewczynka. Usłyszałam zbliżający samochód, odwróciłam się. Weszłam na chodnik. Nagle dziewczynka wskoczyła na ulicę. Auto było już strasznie blisko

-stój! - krzyknęłam podbiegając w jej stronę

Chciałam ją złapać ale moja ręka przez nią przeszła. Jestem duchem.. Gdy już miało być po niej zjawił się mężczyzna. W samą porę złapał ją i odciągnął od samochodu, który przejechał przezemnie. Stałam i patrzyłam się na to. Uklęknął do niej i spytał z troską

-nic ci nie jest?

Pokiwała głową. Chyba nie zdawała sobie sprawy co się właśnie stało. Chciał coś jeszcze powiedzieć ale nagle się odwrócił.

-skarbie! - ktoś biegł w naszą stronę

Mężczyzna wstał i zniknął tak szybko jak się pojawił. Do dziewczynki dobiegła para. Zaraz... Przecież to moi rodzice. Wystraszeni przytulili ją pytając co się stało. Podeszłam do nich i przypatrzyłam się dziewczynce. To byłam ja

*******
Otworzyłam oczy. Chwyciłam ręką telefon i spojrzałam na godzinę. Byla 5.58. Odłożyłam urządzenie i obróciłam się wtulając się w Kacpra. Leżałam tak kilka minut ale nie mogłam zasnąć. Spojrzałam przez okno. Wydaje mi się czy...? Wstałam i podeszłam do niego. Śnieg! Wow, ale tu pięknie w takiej zimowej tej. Otworzyłam okno na szerok i zebrałam biały puch z parapetu. Zlepiłam w kulkę, odwróciłam się i rzuciłam w Kacpra. Ten wstał do pozycji siedzącej nie wiedząc co się dzieje. Wybuchnęłam śmiechem

-co jest - spojrzał na pościel - śnieg? - uśmiechnął się

-ta

Wziął resztkę nie roztopionego do ręki i we mnie rzucił

-mam pomysł - powiedział - chodź, weźmiemy taką duża kule i rzucimy w Stuarta

-ale Karolina też dostanie

-no to chyba dobrze ni?

-dobra idziemy - uśmiechnęłam się

Wzięłam tylko bluzę Kacpra i założyłam na siebie

-a tobie nie będzie zimno? - spytałam, bo był w samych gaciach

- ja jestem taki gorący chłopak, że nie będzie - zaśmiał się

-taa - przewróciłam oczami. Ten chwycił mnie w talii i pocałował. Uśmiechnęłam się - dobra, dobra niech Ci będzie

Zeszliśmy na dół i wyszliśmy na dwór.

-ej w ogóle, która jest godzina? - spytał

-jakoś po szóstej

-cooo, czemu ty nie śpisz - zaśmiał się

Tylko ty się liczysz - kostera&blonskyWhere stories live. Discover now