#64

1K 52 2
                                    

Pov. Julka

Wreszcie koniec tego wszystkiego. Odrazu poszłam na górę, do pokoju. Rzuciłam się na łóżko twarzą w poduszkę. Nie chciałam tego ale uroniłam kilka łez. Nagle ktoś wszedł do pokoju.

-Kacper nie chce z tobą gadać - powiedziałam nie odwracając się

-it's me- powiedziała lexy - co się stało? Poszłaś odrazu jakaś smutna - spojrzałam na nią - czemu płaczesz?

Usiadła obok i przytuliła mnie

-nie ma jej tu? - spytałam

-kogo, Karoliny? Nie ma przecież

-sprawdź, czy nie stoi pod drzwiami. Mam wrażenie, że nas podsłuchuje

Wiem, że może to brzmi jakbym miała jakąś obsesję ale naprawdę tak mi się wydaje. Lexy bez słowa wstała. Usłyszeliśmy jakiś szelest za drzwiami. Brunetka otworzyła je

-co ty tu robisz? - spytała z pogardą lekko zaskoczona

-emm szukam kolczyka, bo gdzieś mi spadł

-yhm, wynocha - powiedziała stanowczo

Odwróciła się i poszła na dół narzekając pod nosem. Lexy chwilę odczekała aby się upewnić czy nie wróci. Zamknęła drzwi i wróciła do mnie.

-skąd wiedziałaś? - spytała

-przeczucie - wysiliłam się na lekki uśmiech

-Dobra Julka, co ona ci zrobiła? - spytała z troską

-słuchaj... Ja nie wiem już co o tym myśleć. Kacper by mnie nie zranił, prawda?

-no jasne - uśmiechnęła się - on nie widzi świata poza tobą. A co się stało?

-Bo on... chyba się z nią całował

-WHAT!? Już ja mu dam! - miała wstać ale ją chwyciłam

-poczekaj. Nie wiem co tam się dokładnie stało. Jak szukałam weszłam do naszej łazienki i oni byli w wannie. Kacper leżał oparty plecami, a ona na nim i prawie się całowali. Gdy weszłam, on ją odepchnął. Nie wiem czy przesadzam ale to mnie serio zabolało.

-a rozmawiałaś z nim? Może to zwykle nieporozumienie, napewno ci to wyjaśni

-nie wiem, nie chce z nim teraz gadać. Ogólnie, to potem jeszcze chciała zrzucić na mnie jakieś pudło

-co?

-kojarzysz tą szafę na strychu? - skinęła głową - tam stało takie metalowe pudełko ze śrubkami. Ja się schowałam pod kocem oparta o tą szafę. Ona, udając oczywiście, że to wszystko niechcący. Zrzuciła na mnie to pudło. Znaczy chciała zrzucić ale na szczęście szybko się odsunęłam. Z hukiem walnęło o podłogę dosłownie obok mnie i całe się wgniotło. Nie chcę myśleć, co by było gdyby to spadło na mnie

-jedy Julka, cieszę się, że nic ci się nie stało. Na prawdę. Ona już całkiem powariowała, kto normalny tak robi?

-no ona napewno nie jest normalna. W ogóle to musimy potem wymyślić jak się odegrać, bo jej pogroziłam.

-oo brawo dżulia, tak trzymaj. Skoro ona jest taka dla ciebie, to ty też musisz taka być dla niej. Coś się wymyyyśli, ze spokojem

-dzięki - uśmiechnęłam się przytulając ją

-a z tym kacprem to musisz wyjaśnić. Jak ty tego nie zrobisz to ja z nim pogadam. Nie pozwolę żebyście się pokłucili przez tą babe. Wiesz, że ona zrobi wszystko żeby Ci dowalić. Pewnie sama się na niego rzuciła akurat jak weszłaś. Żebyś tylko widziała. A on nie miał co zrobić

-no w sumie... Przecież już raz przez jakieś jej gierki się pokłuciliśmy

-no właśnie, ona nie stanie na jednym. Ona będzie to robiła, aż jej się nie znudzi. A nie sądzę żeby to było szybko

Ktoś zapukał do drzwi, do pokoju wszedł Kacper

-too ja was może zostawię - powiedziała i wyszła

-Julka, słuchaj - zaczął - nie wiem co ty o tym myślisz, ale to nie tak. Ona się na mnie rzuciła i nie mogłem nic zrobić. Jakby co do niczego nie doszło, odepchnąłem ją - podszedł do mnie chcąc mnie przytulić ale go powstrzymałam

-rozumiem, ale daj mi dzisiaj spokój, proszę. Muszę sobie to przemyśleć, a pozatym chce mi się spać

-czyli.. Śpimy dzisiaj osobno?

-yhm

-noo, okej - powiedział smutny i wyszedł

-I jak? - wbiła lexy

-nijak- odpowiedział jeszcze Kacper z korytarza

-what, why?

-nie wiem, muszę sobie poukładać wszystko

-ale dżulia, to bez sensu

-może i tak, ale całe moje życie jest bez sensu, więc nie ma różnicy

-ma sens, wszystko ma sens

-a co powiedziałaś przed chwilą? - zaśmiałam się

-a sama nie wiem, gubię już się we własnych słowach- uśmiechnęła się - nie jestem dobra w radach

-jesteś najlepszą osobą od rad. Dobra, dzieki za wszystko ale idę spać - powiedziałam

-zostać może z tobą tutaj? - spytała

-nie dzięki, idź do Marcina

-okeyy, ale jutro z rana tutaj przyjde cię obudzić i zrobimy coś fajnego. Pojedziemy do maka albo coś

-spoko - uśmiechnęłam się

-too good night

-dobranoc

***

Nie mogę spać. Myślę, że nie powinnam tego robić Kacprowi. Przecież to nie jego wina. Poszłabym do niego i go przytuliła ale sama nie wiem. Pewnie śpi, nie chce go budzić. Pozatym najpierw powiedziałam mu, że śpię tutaj sama a teraz będę do niego przyłazić.
Jednak po kilkunastu minutach bezczynnego leżenia wstałam i po cichu weszłam do jego pokoju.

-Kacper śpisz? - szepnęłam

-mhmm - powiedział trochę przez sen ale wyciągnął ręce w moja stronę - chodź

Położyłam się obok

-nie miałem się do kogo przytulić - szepnął obejmując mnie

-przepraszam, wiem że to nie twoja wina

-czyli nie jesteś zła?

-nie jestem, nie mam o co. Zła to ja mogę być na Karolinę.

-Julka... Obiecajmy sobie, że obojętnie co się stanie, a będzie w tym maczała palce Karolina, to nie pozwolimy aby to nas rozdzieliło. Nie wiem co ona jeszcze wymyśli i nie chce żebyś jej wierzyła.

-jasne, wierzymy tylko sobie - uśmiechnęłam się

Złączyliśmy nasze usta w pocałunku

-kocham cię - powiedział

-ja ciebie też

Po chwili już bez problemu zasnęłam wtulona w Kacpra.

******
Sory, bo trochę krótki i nudny ten rozdział
Ale za to w następnym już będzie się coś dziać 😏😂

Tylko ty się liczysz - kostera&blonskyWhere stories live. Discover now