158.

2.2K 205 39
                                    

- Pieprzyć to... - Alex rzuciła ciężarki na podłogę i położyła się na macie.

Dzisiejszy trening szedł jej fatalnie i nie miała już siły dalej próbować. Z każdym kolejnym ćwiczeniem był wkurwiona na siebie jeszcze bardziej i nie miała co liczyć na dobre wyniki.

Jej forma w ostatnim czasie była fatalna. Fatalna pod każdym względem. Od ponad dwóch tygodni próbuje poradzić sobie z sytuacją w której się znalazła. W jej odczuciu odbywa się to z marnym skutkiem. Powróciły problemy ze snem i zaczęła mieć koszmary. Prawie każdej nocy nawiedza ją Lena, która patrząc na nią obojętnym wzrokiem mówi jej, że nigdy jej nie kochała i już do niczego jej nie potrzebuje. Alex bała się, że bycie katowaną takimi obrazami wreszcie namiesza jej w głowie a tego wolała uniknąć.

Było jej ciężko. Każdy kolejny dzień był dla niej męką i każdego dnia miała nadzieję, że ta męka wreszcie się skończy. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że jest dopiero na początku drogi, którą będzie musiała pokonać.

Leny nie było przy niej, ale nie było możliwości, żeby opuściła jej myśli chociażby na krótką chwilę. Dom pozbawiony jej śmiechu wydawał jej się tak pusty i zimny, że większość czasu nie zdejmowała słuchawek aby zminimalizować te cholerne uczucie pustki. Kiedyś gdy mieszkała tu sama, po prostu tu była. Dom był jej samotnią i mało kto miał do niego wstęp. Po tym jak doświadczyła wspólnego mieszkania z Leną, nie potrafiła traktować domu tak jak wcześniej. To miał być ich wspólny dom. Teraz została w nim sama i czuła się w nim samotna, cholernie samotna. W prawie każdym miejscu tego domu w jej głowie odtwarzały się wspomnienia związane z dziewczyną przez co jeszcze bardziej brakowało jej obecności ukochanej.

W jej zamrażarce pół szuflady zajmowały lody Leny, które lubiła mieć w zapasie. Za każdym razem gdy Alex otwierała szafkę aby wyjąć kubek do kawy widziała ulubiony kubek dziewczyny. Nie potrafiła przesunąć go w mniej widoczne miejsce, więc każdego dnia patrzyła na niego kilka razy a potem jej własna kawa smakowała jakby gorzej. Na wyświetlaczu telefonu nadal miała ustawione zdjęcie zielonookiej i nie była w stanie zmienić go na nic innego. Każdej nocy kładła się do łóżka ściskając bluzę Leny. Tej jednej rzeczy nie spakowała gdy przyjechała po jej rzeczy. Dziewczyna miała na sobie tę bluzę przed wydarzeniami, które miały miejsce po tym jak pojechała do mamy. Alex dłuższą chwilę walczyła ze sobą aby też ją spakować. Czując na niej zapach dziewczyny, nie była w stanie jej oddać i każdego wieczora tuliła ją bojąc się dnia w którym zapach Leny zupełnie z niej zniknie.

- Dzięki... - Mruknęła sama do siebie gdy uświadomiła sobie, że nawet muzyka dobiegająca ze słuchawek nie ma litości i nie pozwala jej nie myśleć o dziewczynie.

„It's not okay then again it's alright
Did you know you broke my whole heart?
Held me tight then you left me in ruin
Not your fault it just means I got careless

You meant everything to me
You say you care then you leave
And I'm...
Making it work on my own
I'm...
Feeling like the old me
Stuck on my own..."

Znów chciało jej się płakać. W ostatnim czasie zalanie się łzami przychodziło jej niezwykle łatwo i chwilami nie była w stanie kontrolować tego w żaden sposób. Sama już nie wiedziała co jest gorsze, pozwalanie sobie na płacz czy tłumienie go i walka z samą sobą. Cokolwiek się z nią nie działo, czuła się źle. Cały czas czuła wewnątrz dziwny ból, którego nie potrafiła opisać i w żaden sposób zlokalizować.  Kiedyś czuła coś podobnego i pamięta jak długo nie mogła się tego pozbyć.

- Kurwa! - Alex podniosła się do siadu gdy poczuła dotyk na swoim ramieniu. - Musisz mnie tak straszyć? - Krzyknęła ocierając twarz.

- Znowu płakałaś? - Zapytała Amanda siadając na podłodze obok niej.

Wpuść mnieWhere stories live. Discover now