103.

3.6K 246 84
                                    

- Daj mi Twoją kurtkę. - Powiedziała kobieta wyciągając rękę w stronę Leny. - No daj... Odwieszę na miejsce. - Dodała nie widząc żadnej reakcji ze strony dziewczyny.

- Mamo... - Zaczęła Lena zdejmując kurtkę.
Tak naprawdę nie miała pojęcia co chciała w tej chwili powiedzieć. Jedno słowo wydobyło się z jej ust zupełnie niekontrolowanie.

- Nic nie mów. - Powiedziała spokojnie matka podchodząc do wieszaka. - Wolałabym, żebyś tu nie przyjeżdżała.

Kobieta stała tyłem do Leny nie dając szansy na to, żeby widziała jej twarz gdy wypowiadała te słowa. Nie zmieniało to jednak faktu, że samo to co usłyszała dziewczyna cholernie ją zabolało. Nie była teraz w stanie skupić się na tym, że matka nie była zaskoczona jej widokiem. W jej głowie z ogromnym hukiem rozbrzmiewały słowa wypowiedziane głosem pełnym rozczarowania, mówiące o tym, że nie powinno jej tu być. Nie powinna przyjeżdżać do swojego rodzinnego domu. Być może była to chwila w której powinna wycofać się i wrócić do Alex prosząc aby jak najszybciej stąd odjechały. Skoro mama nie chciała jej widzieć, jakiej reakcji mogłaby się spodziewać ze strony ojca? Na pewno nie lepszej niż ta.

- Chodź do salonu. Czekają na Ciebie. - Kobieta ruszyła przed siebie.

- Czekają? - Zapytała zdziwiona Lena nie uzyskując żadnej odpowiedzi.

Idąc za matką, dziewczyna czuła jakby każdy mięsień jej ciała napinał się boleśnie. Cichy wewnętrzny głos podpowiadał jej, że naprawdę nie powinno jej tu być. Miała przeczucie, że przyjazd tu rzeczywiście nie był dobrym pomysłem i coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że jej wizyta nikomu a jej w szczególności, nie przyniesie niczego dobrego.
   Stając w progu salonu Lena zobaczyła dwóch mężczyzn siedzących przy stole.

- Witaj Lena. - Odezwał się jej ojciec spokojnie gasząc papierosa w popielniczce.- Usiądź. - Kiwnął głową na krzesło znajdujące się naprzeciwko niego.

Lena uniosła brew w zdziwieniu. Jej ojciec rzucił palenie kilka lat temu i nie spodziewała się, że mężczyzna kiedykolwiek wróci do dawnego nałogu.

- Cześć kochanie. - Blondyn siedzący obok ojca uśmiechnął się do niej.

- Nie nazywaj mnie tak. - Odezwała się wreszcie Lena siadając na krześle. Widziała jak obydwoje przyglądają się jej uważnie.

- Zmieniłaś się... - Powiedział chłopak wpatrując się w jej twarz.

Lena przewróciła oczami i zwróciła się w stronę ojca. - Jak Twoje zdrowie?

- Bez zarzutu.

- Nic Ci nie dolega? - Lena zacisnęła usta spodziewając się odpowiedzi.

- Zupełnie nic. - Odpowiedział ojciec spoglądając w stronę chłopaka.

- Rozumiem, że nie byłeś w ostatnim czasie w szpitalu? - Dziewczyna starała się kontrolować ton swojego głosu aby nie dać odczuć jak bardzo zirytowana i zdenerwowana zrobiła się w ciągu ostatniej minuty.

- Poza kontrolnymi badaniami nie miałem powodu aby spędzać tam więcej czasu.

- Dlaczego tak mnie okłamałeś? - Lena zacisnęła pięść i spojrzała na blondyna. Była wściekła. - Jak mogłeś mnie tak oszukać i pozwolić na to, że się martwiłam co z moim ojcem? To jest niedorzeczne! - Krzyknęła uderzając ręką w stół. Nie mogła uwierzyć, że zagrali na jej emocjach w tak okrutny sposób.

- Gdybyś się mną przejmowała, nigdy nie zachowałabyś się w taki sposób. - Odezwał się ojciec wyciągając kolejnego papierosa z paczki.

- Po co Wy mnie tu zwabiliście? Mamo... - Lena odwróciła się w kierunku kobiety która weszła właśnie do pokoju z tacą na której ustawione były kubki i dzbanek z herbatą. - Co to ma znaczyć do jasnej cholery?

Wpuść mnieWhere stories live. Discover now