1.

18.4K 557 124
                                    

- Świetnie. Czuję, że to będzie ciężki dzień.. - powiedziała Lena kiedy podczas odsuwania zasłon w jej sypialni karnisz odpadł ze ściany. Wzięła głęboki wdech i udała się do kuchni. Włączyła czajnik, wsypała do swojego ulubionego kubka dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej i wsłuchując się w dźwięk gotowanej wody rozejrzała się po kuchni. Uśmiechnęła się lekko gdy zauważyła, że wnętrze tego pomieszczenia, które często uznawane jest za serce każdego domu, okraszone promieniami słońca, nieśmiało wkradającego się przez małe okienko nad szarym blatem kuchennym nie wygląda wcale tak źle. W tym świetle ciemnoszare ściany wydawały się bardziej przyjazne dla oka. 

   Lena wprowadziła się do tego mieszkania kilka dni temu. Powoli oswajała się z myślą, ze przez najbliższy czas to będzie jej miejsce do życia, miejsce które bardzo odbiegało od mieszkania jej marzeń. Było zaniedbane, znajdowało się w najgorszej dzielnicy z możliwych, wiele rzeczy powinno być w nim usprawnione, ściany były dość cienkie a sąsiedzi nie należeli do ludzi lubiących ciszę. Spełniało jednak jedno kryterium, które w chwili obecnej było dla Leny najważniejsze - było tanie. Najtańsze jakie udało jej się znaleźć gdy postanowiła wynieść się z rodzinnego miasta.

Rodzice pomogli jej w podjęciu szybszej decyzji o zmianie miejsca zamieszkania z chwilą kiedy usłyszała od ojca, że wstydzi się takiej córki i nie chce jej widzieć więcej w swoim domu. Matka nie powiedziała wtedy nic. Nie odzywała się do niej już od kilku dni i udawała, że jej nie widzi co sprawiało, że Lena czuła się w domu jak niechciany intruz. Wiedziała, że tak będzie i choć było jej przykro, w milczeniu pogodziła się z decyzją rodziców zanim jeszcze którekolwiek z nich wypowiedziało ją na głos. Dobrze ich znała, mieszkała z nimi przecież przez dwadzieścia pięć lat, zdążyła więc poznać ich zdanie na większość tematów. Konserwatywny ojciec nie tolerował żadnych odmienności które nie wpisywały się w jego zdaniem święte standardy życia. Lata temu swoimi poglądami zdominował matkę, która chwilami zachowywała się tak, jakby byli z ojcem jednym na wieki połączonym organizmem. Lena z czasem zauważyła, ze matka w tym związku zatraciła samą siebie i jej zdanie spadło na dalszy plan. Nie chciała aby jej życie wyglądało tak samo. Nie chciała być jak swoja matka. Bardzo kochała swoich rodziców ale wiedziała, że nadszedł wreszcie czas aby pokochać samą siebie.

Jeszcze tego samego dnia spakowała wszystkie swoje rzeczy, zaniosła je do swojego samochodu i wyniosła się do motelu. Spędziła w nim jedną noc. Ta jedna noc wystarczyła jej aby zebrać myśli i postanowić co dalej. Miała na szczęście trochę zaoszczędzonych pieniędzy. Wystarczająco aby wynająć coś samodzielnie na pewien czas i nie musieć głodować zanim znajdzie pracę. Leżąc na małym jednoosobowym łóżku przeglądała oferty mieszkań. Wykonała kilka telefonów i umówiła się na kolejny dzień na obejrzenie małej kawalerki. Nie szukała w pobliskiej okolicy. Postanowiła wyjechać daleko, jak najdalej od miasta w którym ludzie patrzyli na nią z obrzydzeniem. Od miasta w którym sąsiedzi przestali odpowiadać jej na przywitanie. Od miasta w którym koleżanki przestały mieć dla niej czas i nie odbierały telefonu.

   Wczesnym rankiem wsiadła w samochód i ruszyła w drogę. Z każdym pokonanym kilometrem czuła coraz większą ulgę spowodowaną oddalaniem się od miejsca, do którego kiedyś uwielbiała wracać. Do miejsca w którym jak jej się kiedyś wydawało miała wszystko i wszystkich, których potrzebowała do pełni szczęścia. Szczęścia, które z czasem, gdy Lena odważyła się porozmawiać sama ze sobą okazało się pozorne i wymyślone przez jej rodziców. Przez większość swojego życia starała się być idealną córką, która swoimi życiowymi wyborami zadowalała swoich najbliższych. W tym wszystkim zapominała jednak, że ona sama jest osobą, którą powinna uszczęśliwiać najbardziej każdego dnia i ciągle odpychała od siebie to co szczerze ją pociągało. Karciła się za każdą myśl, która odbiegała od zaplanowanego dla niej życia. Próbowała ignorować wszystkie sygnały i bodźce które pobudzały jej wnętrze w inny sposób niż zwykła odczuwać na codzień. Któregoś dnia coś się w niej zmieniło. Poczuła, że zaczyna się dusić i uświadomiła sobie, że wizja tego jak jej życie ma wyglądać za trzy miesiące ją przeraża i nie jest w stanie już dłużej oszukiwać innych i samej siebie. Zrozumiała, że to nie jest jej życie. Że w tych wszystkich planach nie ma prawdziwej jej. Dlatego postanowiła dać sobie szansę i pójść za głosem własnego serca.

Gdy wszystko na spokojnie przemyślała zabrała się do działania. Zerwała zaręczyny z chłopakiem, którego przez kilka ostatnich lat próbowała bez skutku szczerze pokochać, a który zdaniem rodziców już od czasów szkolnych był jej przeznaczony i poinformowała rodziców, że ślubu nie będzie. Wiedziała, że ta decyzja spowoduje wywrócenie jej życia do góry nogami i wiedziała, że powód dla którego to zrobiła zniszczy wszystko co do tej pory miała. Czuła jednak, że to cierpienie spowodowane odrzuceniem ze strony najbliższych będzie warte swojej ceny i przybliży ją do umiejętności czerpania prawdziwej przyjemności z życia i pełnej samoakceptacji.

   Z każdym przebytym kilometrem czuła coraz większe podekscytowanie i lekkość w środku. Wiedziała, że właśnie teraz nie ma czasu na żal i smutek. Przecież zmierza przed siebie aby zacząć zupełnie inne życie, oddalając się coraz bardziej od miasta zamieszkanego przez ludzi którzy nie mogli znieść tego, że Lena jest lesbijką.

Wpuść mnieWhere stories live. Discover now