Rozdział 23

3.6K 136 26
                                    

Draco

Byłem zły, właściwie to było mało powiedziane, byłem wkurwiony. Powinienem go przekląć. Jak śmiał położyć na niej ręce, nie mówiąc już o rozmowie z nią. Chodziłem po pokoju, część mnie chciała wrócić i zrobić mu więcej, ale musiałem zachować spokój.

Nie chciałem przestraszyć Belli, chociaż myślę, że już to zrobiłem, ponieważ jeszcze do mnie nie odezwała się.

-Musisz się uspokoić, Malfoy - powiedział Blaise, siedząc na moim łóżku i obserwując mnie.

-Czy on jest cholernie szalony? - Krzyknąłem patrząc na Blaise'a. -Położył na niej ręce, grubas!

Gniew powrócił do mojego ciała, kiedy odtworzyłem obrazy posiniaczonego ramienia Belli w mojej głowie.

-Wiem, Malfoy, wiem - zmarszczył brwi Blaise.

-Zrobiłeś wystarczająco dużo, on nawet nie spojrzy na nią ponownie, po prostu uspokój się -  Blaise wstał i podszedł do drzwi.

-Chcesz, żebym poszedł po nią? - Spytał wychodząc z pokoju

Pokręciłem głową -Nie, nie chcę, żeby widziała mnie w takim stanie

Blaise skinął głową i wyszedł za drzwi.

Nigdy nie pozwoliłbym nikomu tak się do mnie dostać, nawet mojemu ojcu. Może wyładowywałem swoje frustracje na Goyle, może nie. Byłem zirytowany, że nie było mnie tam, żeby ją chronić, pomagać lub pocieszać. Uderzyłem się w czoło -Cholera, co jest ze mną nie tak

Siedząc na łóżku, przeczesałem dłońmi włosy. Potrzebowałem snu, mój umysł potrzebował odpoczynku. Wziąłem gorący prysznic, woda paliła moją skórę, działała kojąco.

Idąc do łóżka, zamknąłem oczy. Widząc ją od razu, zapowiadała się długa noc.

Następnego ranka Blaise zbombardował mój pokój, mówiąc mi, że to nagły wypadek.

"Dalej, Malfoy, tędy!"

Blaise rzucił się za róg, pośpieszyłem za nim, gdy szliśmy za dziwną dziewczyną z Raveclaw.

-Gdzie jest Filch? - zapytałem idąc szybciej.

-Już czeka na korytarzu

Na mojej twarzy pojawił się uśmieszek, kiedy w końcu mieliśmy złapać Pottera i jego brudnych przyjaciół.

Filch dogonił nas i poszliśmy za nią, nie miała pojęcia, że ​​jesteśmy za nią. Przyspieszyliśmy kroku, gdy zobaczyliśmy ją idącą w kierunku ściany, która zamieniła się w drzwi.

-Szybciej! - krzyknąłem

W miarę zbliżania się do nich, drzwi stawały się coraz mniejsze. Blondynka przeszła przez nie, ale drzwi zmieniły się w szafę.

-Kurwa, zejdź ze mnie ty plugawy charłaku!

Nie było śladu po dziwnej czarownicy, tylko szafa z kilkoma miotłami.

Wstałem i otrzepałem ubrania.  -Gdzie ona do cholery poszła? - zapytał Blaise, wstając.

-Nie wiem?

Rozejrzeliśmy się po szafie, naciskając ściany, żeby zobaczyć, czy jest tam tajne przejście.

-Kurwa - uderzyłem ręką w ścianę. Musiałem powiedzieć Umbridge, co się stało. Miałem dojść do sedna tego.

Po tym, jak rozmawiałem z Umbridge, zapewniła mnie, że porozmawia z przyjaciółkami blond czarownicy, aby dowiedzieć się, co się dzieje. Byłem zadowolony z informacji, które odkryłem i wróciłem do pokoju wspólnego.

-Zamknij się Blaise - zaśmiała się Arabella, uderzając go w ramię. Oboje śmiali się, kiedy wszedłem do pokoju wspólnego. Usiadłem naprzeciw Belli, która kontynuowała rozmowę z Blaise'em.

-Kiedy powinniśmy iść? - zapytała Arabella. Byłem zdezorientowany, o czym rozmawiali.

-Iść gdzie? - zapytałem

Bella spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. -To tajemnica Draco - zaśmiała się i spojrzała na Blaise'a.

-Możemy iść w sobotę?

-Jasne, pójdziemy wcześniej, nie mogę się doczekać! - Uśmiechnęła się, klaszcząc.

Zacząłem czuć, jak wściekłość wdziera się do mojego ciała. Czy ona żartuje, zamierza zaplanować randkę z moim najlepszym przyjacielem przede mną.

-Wszystko w porządku, Malfoy? - zapytał Blaise, zauważył, że moja pięść się zacisnęła, a moja twarz się rozgrzała.

-Nic mi nie jest - zacisnąłem zęby. Nie mogłem założyć, że to randka, ale tak wygląda. Kurwa, ona mnie wkurza.

-Cześć, ludziska - powiedziała Astoria, wchodząc. Patrzyłem, jak Arabella przykłada palec do ust, instruując Blaise'a, żeby był cicho. Spojrzała na mnie, a ja uniosłem na nią brew, potrząsnęła głową i uśmiechnęła się, odpychając mnie.

-Cześć Astoria, jak tam zajęcia? - zapytała Bella, patrząc, jak przechodzi obok niej i siada na kolanach Blaise'a.

-Strasznie - zaśmiała się, składając pocałunek na policzku Blaise'a. Rozmawiali między sobą, zostawiając mnie i Bellę w ciszy.

-Wszystko w porządku? - szeptała do mnie. Czy było? Nie, nie było, flirtowała z moim przyjacielem przede mną i miała czelność, by zapytać, czy wszystko w porządku.

Zakpiłem i wstałem. Bella patrzyła, jak idę w kierunku schodów.

-Malfoy! - Obejrzałem się i zobaczyłem biegnącą za mną Pansy.

Chwyciła mnie za rękę z uśmiechem na twarzy i wlokła po schodach. Rzuciłem okiem na Bellę, jej głowa była spuszczona i wyglądała na smutną. Miała tupet.

-Więc zaprosiłam ją na randkę! - wyszeptała głośno Pansy.

-Dobrze

Nie chciałem teraz z nią rozmawiać, byłem zbyt wkurzony.

-Chcę ci podziękować za całą twoją pomoc, twoją radę, nie mogłam tego zrobić bez ciebie! -  przyciągnęła mnie do uścisku, ja przytuliłem ją z powrotem.

-Nie ma za co, Parkinson

-Draco? - powiedziała Bella, Pansy i ja oboje kręcimy głową w kierunku słodkiego głosu.

-Wychodzę - powiedziała Pansy, spojrzała na Bellę i odeszła. Musiałbym z nią o tym porozmawiać, to gówno musi się skończyć.

-Tak, Bella? - Zapytałem, podeszła do mnie, spoglądając na Pansy, a potem na mnie.

-Możemy porozmawiać? - spytała, zagryzając wargę. Skinąłem głową i wprowadziłem ją do swojego pokoju

Bare / DM / tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz