Rozdział 31

3.3K 115 53
                                    

Arabella

Chodziłam po pokoju Draco, minęły dwie godziny, odkąd wyszedł z Blaise'em. Kurwa, moje serce biło szybko i poczułam się chora, psychicznie chora.

Nie wiedziałam, co robić, martwiłam się, że coś mu się stało, jeszcze bardziej martwiłam się, że może się dowiedzieć, że ja wiem.

Wyszłam z jego pokoju i poszłam do swojego.

-Astoria, nie śpisz? - szepnęłam do niej

-Co się dzieje? - spytała przecierając oczy.

-Czy wiesz, gdzie poszli Draco i Blaise?

Zauważyłam, że Pansy też nie ma - pieprzyć moje życie

-Tak, wszyscy poszli z Umbridge, żeby zdemaskować Pottera - powiedziała, siadając.

-Chcesz ich znaleźć? Chciałabym zobaczyć, co się stanie! - wstała szybko i włożyła buty.

Skinęłam głową, przełykając -Blaise powiedział mi, że Umbridge zamierza użyć Veritaserum na Cho - zaśmiała się. Kurwa, to nie będzie dobre.

Pomyślałam o spotkaniu moim i Cho w zeszłym tygodniu, rozmowa też zakończyła się negatywnie.

Zaczęłam wymyślać sposoby na zniknięcie, czułam, jak gula napływa mi do gardła, kiedy szłyśmy korytarzami.

-Och, to będzie dobre! - Astoria powiedziała, klaszcząc w dłonie. Spojrzała na mnie. -Wszystko w porządku, Bell? - skrzywiła się

-Wyglądasz okropnie blado

-Nic mi nie jest, tylko trochę zimno

Mogłam zemdleć, to było już za dużo. Okrążyłyśmy korytarz, znałam ten korytarz dobrze, bo na końcu był pokój życzeń. Zbliżyłyśmy się do ściany.

Kurwa, oni już tu byli. Ściana miała w sobie dużą dziurę, cegły leżały na podłodze, kurz i dym nadal pozostawały po pozornej eksplozji.

-Gdzie oni do cholery są? - zapytała Astoria. Zajrzała do dziury w ścianie. -Ciekawe, co tu robili -  Rozejrzała się po tym, co zostało z pokoju, w którym Harry uczył.

Wspomnienia zalały mój umysł, gdy pomyślałam o czasach, które tam spędziłam, przyjaźniach, które zawarłam i informacjach, których mnie nauczono -Chodź, chodźmy do biura Umbridge -  odciągnęła mnie

Zbliżyłyśmy się do biura, słysząc głos Umbridge i paplaninę uczniów. -Dziękuję panno Cho za twoją uczciwość - zatrzymałyśmy się przed korytarzem, kiedy Cho schodziła na dół.

Zatrzymałyśmy Draco, Blaise i Pansy, którzy za nią podążali, z zadowolonymi wyrazami twarzy. Draco spojrzał na mnie i uśmiechnął się, schodząc na dół, Cho stanęła za mną.

-To byłaś ty! - Krzyknęła

O cholera, to było to. Draco stanął teraz za nią wyglądając na zdezorientowanego, podobnie jak Blaise, Pansy i Astoria.

-Nie wiem, o czym mówisz Cho!

-Wiesz dokładnie, o czym mówię Arabella! - powiedziała głośno

-Cho, powiedziała, że ​​nie wie, więc odpierdol się! - Astoria krzyknęła

-Nie, pozwól jej mówić - powiedział Draco, jego oczy znalazły moje i były w nich gniew.

-Och, nie powiedziałaś swoim nowym znajomym, prawda? - powiedziała, śmiejąc się

-Czego nam nie powiedziałaś? - powiedziała Astoria marszcząc brwi

-Ona była tego częścią przez cały czas, przestała tylko przychodzić przez niego! - roześmiała się, odnosząc się do Draco.

-Jesteś taką suką Cho - wyszeptałam.

Astoria potrząsnęła głową. -Ona kłamie, Bell by nam powiedziała!

Odwróciła głowę i spojrzała na mnie. -Prawda, Bell?

Zauważyła, że ​​moja głowa opadła i zakryła usta. -Chyba sobie ze mnie kurwa żartujesz!

W moich oczach pojawiły się łzy i podniosłam głowę. Draco nic nie powiedział. Pansy wyglądała na zszokowaną, Blaise stał tam, nie nawiązując ze mną kontaktu wzrokowego, a Astoria się wściekła.

-Przepraszam, nie wiedziałam, jak wam to powiedzieć! - powiedziałam, podczas gdy łzy spływały mi po policzku

-Okłamałaś nas wszystkich, Arabella, mnie również miałaś być moją najlepszą przyjaciółką! -  powiedziała ze smutkiem. Wzięłam głęboki oddech, Draco zaczął odchodzić, zostawiając nas wszystkich stojących tam.

-Przepraszam was - pierdol się Cho - powiedziałam idąc za Draco.

Szedł z powrotem do pokoju wspólnego.

-Draco - krzyknęłam za nim.

Zignorował mnie, kontynuując jego tempo.

-Draco, proszę! Pozwól mi wyjaśnić - krzyknęłam

Odwrócił się, żeby na mnie spojrzeć i zaśmiał się. -Nie ma nic do wyjaśnienia, jesteś brudnym zdrajcą krwi - zacisnął zęby i kontynuował marsz.

Pośpieszyłam za nim, nie mogłam wyrzucić tego, co mieliśmy. Nienawidziłam siebie za kłamstwo, nienawidziłam siebie za okłamywanie jego i moich przyjaciół.

-Proszę, Draco - wyszeptałam, moje łzy zaczęły mocno spadać, spływając tuszem po twarzy.

-Nie zbliżaj się, Roseberry -  powiedział, kiedy szłam za nim. Wzdrygnęłam się na to, że nazywa mnie moim nazwiskiem. Udało mi się go dogonić i złapać go za nadgarstek dłonią, odwrócił się i wbił różdżkę w moją szyję.

-Czego, kurwa, nie rozumiesz, czy jesteś tak głupia? - strzelił, wciskając różdżkę głębiej w moją szyję.

Draco był czerwony ze złości, a jego uścisk na różdżce był tak mocny, że mógł ją złamać. To jego oczy sprawiły, że moje serce zatonęło. Były pełne smutku, a nie złości jak jego twarz.

-Nie rób tego, Draco, pozwól mi wyjaśnić - wykrztusiłam, podczas gdy jego różdżka nadal blokowała moje drogi oddechowe. Zawahał się, a potem upuścił różdżkę, wstrzymałam oddech, gdy stał nade mną.

-Jesteś żałosna -  odszedł

Otarłam łzy, gdy utworzyły się nowe, znów idę za nim. -Draco, czy zamierzasz wszystko wyrzucić? - szepczę

Odwrócił się. -To co było między nami było niczym -  powiedział chłodno. Brak życia w jego oczach, były puste, patrzył na mnie jak na kogoś obcego.

Pokręciłam głową -Nie masz na myśli tego Draco

-Mam, byłaś tylko kimś do pieprzenia, kim bym był, aby odmówić komuś, kto tak szybko otworzył dla mnie nogi - powiedział złośliwie

-Kłamiesz! Lubisz mnie Draco, sam to powiedziałeś! - płakałam

Potrząsnął głową ze śmiechem. -Nigdy nie polubiłbym takiej dziwki jak ty - powiedział odchodząc

Odwracając się ostatni raz -i  dla ciebie jest Malfoy - stwierdził, po czym zniknął w korytarzach

Padłam na kolana i płakałam, co ja zrobiłam?


Bare / DM / tłumaczenieWhere stories live. Discover now