Rozdział 102

1.4K 57 7
                                    

Arabella

-Możesz się na chwilę odprężyć - do diabła, Bello, jesteś takim pupilkiem nauczyciela - a nawet go tu nie ma - sapnął Draco,  jego głowa była rozluźniona na dłoni, którą trzymał za łokieć.

-Może gdybyś pomógł, szybciej wyszlibyśmy z tego szlabanu, ale zamiast tego chcesz tam siedzieć i nic nie robić - splunęłam, wycierając kurz z podartych książek.

-Nie bez powodu masz różdżkę - wymamrotał, patrząc na mnie ze znudzoną miną. Słyszałam, jak jego buty stukają o podłogę poniżej.

- Cóż, gdybyś posłuchał, wiedziałbyś, że nasze różdżki tu się nie przydadzą, Slughorn zaczarował pokój, zanim wyszedł - idioto.

Poszłam do przodu pomieszczeniu, zbierając resztki składników rozsypanych na biurkach - głupie pierwszoroczniaki. Draco ziewnął i przewrócił oczami, uważnie obserwując moje działania.

-Przepraszam, że myślę o ważniejszych sprawach, czy wyglądam jak skrzat domowy?

-Więc wolisz siedzieć tam i patrzeć, jak wykonuję całą pracę? Nawet jeśli po części jesteś winny za to, że jesteśmy na szlabanie? - Odrzuciłam składniki i skrzyżowałam ramiona, czekając na odpowiedź.

-Właściwie cieszę się widokiem - oczy Draco wędrowały po mojej figurze, przeciągnął językiem po dolnej wardze i wykrzywił usta w uśmiechu.

-Drań.

Zebrałam książki na biurku Slughorna, musiało być około dziesięciu książek, ich waga była większa, niż mogłam unieść. Draco tylko patrzył, jak walczę, prawie uważając to za zabawne.

Zmarszczyłam brwi, wpatrując się w niego z połowy pokoju. -Możesz pomóc?

-Nie.

-Dobra - ostrożnie podeszłam do niego, nie mogłam dojrzeć swoich stóp, bo książki stanęły mi na drodze. Oparłam brodę na wierzchu podręcznika, odrzuciłam luźne włosy z przodu twarzy.

Kiedy dotarłam do Draco, rzuciłam książki na stół przed nim, niektóre z nich przewróciły się z powodu mojej nieostrożności.

Moja twarz rozgrzała się, jestem pewna, że przybrała odcień różu, palce bolały mnie od noszenia wagi ciężkiej, a Draco siedział tam bez śladu brudu na nim.

-Ani razu nie powiedziałaś, proszę - Draco podniósł jedną z książek i przerzucił ją, ignorując moją obecność przed nim.

-Przydałby ci się uspokajający eliksir - tutaj - uśmiechnął się sarkastycznie, podsuwając mi podręcznik na stronę, na której były instrukcje dotyczące eliksiru.

-Masz szczęście, że moja różdżka nie działa - zmarszczyłam brwi, zatrzaskując książkę.

-Och? Czy to groźba? - uśmiechnął się, wyciągnął rękę i złapał mnie za nadgarstek, ciągnąc mnie tak, że stanęłam między jego nogami.

Rozszerzył je siedząc, żeby było mu wygodnie, nie musiałam już na niego patrzeć, byliśmy na bezpośredniej linii oczu.

Skrzyżowałam ramiona, patrząc w stronę drzwi, próbując uniknąć jego intensywnego spojrzenia. Próbowałam się odsunąć, ale on położył swoje ręce po obu stronach mnie, chwytając mnie w miejscu.

-Nie bądź taka Bello - wyszeptał, poczułam, jak jego usta dotykają skóry na mojej szyi, która nie była pokryta moimi włosami.

-Tylko się z tobą bawiłem - jego oddech połaskotał mnie w szyję, gdy złożył lekkie pocałunki wokół mojego gardła.

Bare / DM / tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz