Rozdział 56

2.5K 99 17
                                    

Draco

Bella zachowywała się wobec mnie inaczej od sobotniego wieczoru. Dała mi przestrzeń, ale kiedy była wokół mnie, traktowała mnie, jakbym był kruchy. Nienawidziłem tego, nienawidziłem być słaby przy niej, nienawidziłem jej za to, że tam była, nienawidziłem jej za to, że nadal mnie kocha po tym, jak ją odepchnąłem. Jakkolwiek jej potrzebowałem, zapewniła mi inny rodzaj komfortu, którego nie zaoferowała mi nawet moja własna matka.

To było dziwne uczucie, gdy ktoś tak bardzo się o ciebie troszczył, ktoś, kto chciał być w pobliżu, kochał cię. Myślałem, że moi rodzice okazali mi miłość, ale się myliłem. Bella pokazała mi, czym jest prawdziwa miłość, nawet się nie starając. Jej działania były subtelne, wielu pomyślałoby, że to, co robi dla mnie, jest standardem

Sprzątała dla mnie mój pokój, obejmowała mnie, aż zasnąłem, upewniła się, że zjadłem, że było mi wygodnie. Nie dusiła mnie tak jak wcześniej, wydaje mi się, że w końcu do niej dotarło, kiedy zobaczyła mnie w moim najsłabszym stanie. Każdego dnia zakochiwałem się w niej coraz bardziej, co było problemem. Zasługiwała na coś lepszego, ale nie mogłem, nie pozwoliłem jej odejść

Moje zadanie wciąż było niekompletne, ten weekend wyrzucił mnie z kursu, urok nie działał prawidłowo. Wszyscy chcieli aktualizacji moich postępów, ale nie mogłem im tego dać, co wywierało na mnie większą presję

-Draco, jesteś gotowy? - odezwała się Bella spoza moich drzwi

Opuszczała mój pokój wczesnym rankiem, po tym, jak pomogła mi spać. Nie chciałem, żeby odeszła, ale jakby wiedziała, że ​​musi. -Idę - odpowiedziałem. Włożyłem szlafrok i ruszyłem w stronę drzwi. Opierała się o ścianę, bawiąc się rękami, spojrzała na mnie z uśmiechem

-Śpałeś dobrze? - zapytała schodząc po schodach

-Nawet - powiedziałem, skinęła głową i szła przede mną. Kurwa, musiałem jej coś dać, żeby okazać wdzięczność, przecież nie uprawialiśmy seksu od kilku dni. Wiedziałem, że chce, tak jak ja, nie wiem, dlaczego się powstrzymywałem. Właściwie to robię, było mi łatwiej robić to, co potrzebowałem, mniej rozpraszać

Merlin wie, jak bardzo chciałem po prostu zatopić swojego kutasa w jej mokrej kobiecości. Jęknąłem cicho do głowy, oto nadchodzi, drganie moich spodni, dzięki czemu moja szata zakryła rosnące wybrzuszenie

Po prostu czegoś potrzebowałem -Bella - wyszeptałem, ciągnąc ją za nadgarstek i obracając

-Tak? - zapytała, jej oczy powędrowały w moje

Moja ręka trzymała tył jej szyi, przechylając jej głowę do góry. Przysunąłem się bliżej jej ust, stanęła na palcach, jej oczy stały się półprzymknięte, obserwując moje usta. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała powoli, gdy jej oddech wachlował moje usta. Oblizując usta, zanurkowałem do pocałunku

Mocno trzymała mnie w talii, przyciągając mnie bliżej do siebie, gdy jej usta dotykały moich. Smakowała niebiańsko, jej usta były miękkie i pulchne. Weszła językiem w moje usta, smakując mnie, z jej dreszczu wydobył się lekki buczenie. Mój kutas napinał moje spodnie, to było ostrzeżenie, żeby się odsunąć

Puściła moją talię, oblizując usta - Uwielbiam sposób, w jaki smakujesz - szepnęła

Wytarła kąciki ust, po czym odwróciła się i poszła dalej. Byłem na to zbyt napalony, odmówiłem użycia ręki, bo chciałem, żeby miała to, co miałem do zaoferowania. Moja sperma była jej, niech mnie diabli, jeśli zmarnuję ją na podłodze prysznica.

Szedłem za nią, gdy szliśmy na zajęcia z zaklęć. Siedziała obok mnie, napięcie między nami było grube. Szurała się na swoim miejscu, wiedziałem, że to dlatego, że jej bielizna była mokra. Zaśmiałem się cicho i zwróciłem uwagę na Filtwicka. Mówił o zaklęciach pozaziemskich, Bella wydawała się być skupiona, zapisując notatki do wszystkiego, co powiedział

-Teraz może ktoś rzucić zaklęcie niewerbalne? -  zapytał. Spodziewałem się, że tylko Granger podniesie rękę, zajęcia z zaklęć były trudne dla większości ludzi. Zwłaszcza w tym roku nie każdy miał psychiczną zdolność do wykonywania takich zaklęć

-Proszę profesorze, ja mogę - powiedziała Bella stojąc obok mnie, jej ręka była w powietrzu, machając dookoła

Spojrzałem na nią zdezorientowany, nie wiedziałem, że jest dobra w zaklęciach, nie mówiąc już o zaklęciach niewerbalnych. Granger też podniosła rękę, jednak profesor ostatecznie zdecydował się na Bellę. Klasnęła w dłonie, kiedy została wybrana, wychodząc z siedzenia w kierunku przodu klasy

-Jakiego zaklęcia użyjesz Panno Roseberry? - zapytał

-Zobaczy Pan - powiedziała z nutą rozbawienia w oczach

-Pansy, chodź tutaj - powiedziała, wprowadzając Parkinson na przód klasy. Czuła się nieswojo, ale skierowała się na początek klasy

Bella była pewna siebie, jej różdżka była gotowa, w jej oczach była determinacja. Kurwa, to mnie podnieciło

-Czy to bezpieczne Panno Roseberry? - zapytał profesor za nią, z wyrazem niepokoju na twarzy

Skinęła z zapałem głową i zwróciła wzrok z powrotem na Pansy

-Nie rób nic głupiego - powiedziała nerwowo Pansy

-Dziękuję Merlinie, że masz dzisiaj spodnie - zaśmiała się Bella

-Co to miało zna-

Pansy wrzasnęła, gdy Bella wykonała ruchy w górę i machnęła różdżką. Pansy wisiała teraz w powietrzu jej kostki, cała klasa dyszała i klaskała. Twarz Pansy była czerwona,  od krwi pędzącej do niej lub jej gniewu

-Postaw mnie! - krzyczała

Bella śmiała się i powoli ją wzięła na dół. Była taka potężna i nawet o tym nie wiedziałaProfesor szepnął coś do Belli, a ona skinęła głową, zanim wróciła na miejsce obok mnie

-Gdzie się tego nauczyłaś? - spytałem się jej

-Nie wiedziałeś, że jestem zaawansowany w zaklęciach? - uśmiechnęła się

-To znaczy, zawsze byłaś cicha na zajęciach, zakładałem, że niewiele wiesz - powiedziałem jej

-Draco, zaklęcia to moja specjalizacja, mogę ci pomóc, jeśli masz problemy - uśmiechnęła się. Pomyślałem sobie, że nie potrzebowałem pomocy na zajęciach, potrzebowałem pomocy gdzie indziej, z innym zaklęciem

-Jest coś w czym mogłabyś mi pomóc - powiedziałem patrząc na nią

Bare / DM / tłumaczenieWhere stories live. Discover now