Rozdział 50

3K 117 14
                                    

Draco

Czas wracać do domu, nasz piąty rok w Hogwarcie dobiegł końca. Sześć tygodni wolnego od tej szkoły, żadnych więcej zajęć, żadnych egzaminów, ale to oznaczało, że nie będzie więcej Belli. W głębi duszy wiedziałem, że nie ma możliwości, żebym ją zobaczył podczas wakacji, ale nie chciałem jej zawieść, mówiąc jej

Dotrzymam słowa i codziennie będę do niej pisać, trudno byłoby jej nie widzieć. Nie mogąc być w jej obecności, nie mając zamiaru jej dotykać, przytulać. Dała mi spokój, którego pragnąłem od tak dawna. Musiałem pamiętać, że potrwa to tylko kilka miesięcy, a potem znów ją zobaczę.

-Draco - uśmiechnęła się Bella wchodząc do mojego pokoju

Nie miała już na sobie munduru, ubrana była w codzienne ubrania, które idealnie pasowały. Zauważyłem, że miała lekko zmartwiony wyraz twarzy. -Co się stało? - podeszła do mnie ze spuszczoną głową

-Nie chcę wyjeżdżać, to znaczy chcę, ale-

-Wiem Bello, nie musisz wyjaśniać

Potarłem dłonią jej policzek, wtulając twarz w moją dłoń

-Lepiej napisz do mnie Draco, albo ja-

-Co zrobisz? - Powiedziałem z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Przygryzła wargę.

-Odetnę twojego kutasa -  powiedziała

Śmiałem się z niej. -Więc co byś bez niego zrobiła, Bella? - Zapytałem

-Mam ręce - wymamrotała, a ja zachichotałem, odchodząc i podnosząc walizkę z łóżka.

-Oboje wiemy, że twoje ręce są bezużyteczne - powiedziałem. Skrzyżowała ramiona, przewracając oczami -masz rację -

-Czy jesteście gotowi gołąbeczki, pociąg odjeżdża za godzinę - sapnął Blaise, wpadając do mojego pokoju

-Czy ty nigdy nie pukasz? - zapytałem, byłem zmęczony tym, że zawsze przychodził do mojego pokoju bez zapowiedzi

-Czy ty nigdy się nie zamykałeś? - Blaise się poślizgnął. Bella zachichotała. -Wy dwoje jesteście tacy dziecinni - powiedziała, wychodząc z pokoju

Poszedłem za nią z walizką, Blaise dogonił mnie. Bella prowadziła z Astorią, prawdopodobnie plotkując -Wiesz, że we wrześniu będzie inaczej - powiedział Blaise obok mnie

-Co masz na myśli? - Spojrzałem na niego zmieszany

Westchnął -Na początek, Theo będzie tutaj - pokręciłem głową -on nie jest zagrożeniem - powiedziałem zirytowany

-Tak, może nie, ale-

-Nie muszę o nim słyszeć, co jeszcze będzie innego?

-Cóż, jeśli twój tata zrobi to, co musi dla sam wiesz kogo, wtedy wszystko się zmieni - rzucił

-Wiem, ale nie mamy się czym martwić, skończy zadanie i wszystko wróci do swojego właściwego porządku - uśmiechnąłem się. Wszystko, co musiał zrobić, to otrzymać przepowiednię, nie było to trudne, a wtedy Voldemort przejmie władzę, a my, Czystokrwiści, zdobędziemy całą chwałę.

-Masz rację, czy Bella wie? - Zapytał -Nie, i nie musi - odpowiedziałem.  -Nie sądzisz, że to w jakiś sposób wpłynie na nią? - dodał

-Bella wie, gdzie stoi, czyli jest ze mną - powiedziałem. Bella wiedziała, czy nie, nie miało to znaczenia, zawsze będzie po mojej stronie.

-Dobrze - Blaise wlókł się, Bella zwolniła tempo i pozwoliła sobie ją dogonić. Złączyła ze mną swoje ramię, kiedy szliśmy w kierunku pociągu.

-Astoria i ja myślałyśmy o małym spotkaniu w lato, z nami wszystkimi - powiedziała

-Czy przyjdziesz?

-Zobaczymy, Bello - odpowiedziałem. Skinęła głową, mocniej ściskając moje ramię. -Nie umieram Bello, to tylko kilka miesięcy - zaśmiałem się

-Och, zamknij się Draco, jak oczekujesz, że będę się czuła, kiedy spędzaliśmy razem codziennie kilka ostatnich miesięcy! - zmarszczyła brwi

Pocałowałem ją w głowę i szedłem dalej. Doszliśmy do przedziału, Bella usiadła obok mnie, Blaise i Astoria naprzeciwko. Podróż pociągiem była długa, jak zwykle. Bella cały czas trzymała swoją dłoń w mojej, nie chciała być z dala ode mnie, ja też nie.

Poczułem, jak jej dłoń wędruje po moim udzie, rysując wzdłuż niej małe wzory. Złapałem ją za rękę, a ona zaśmiała się patrząc na mnie. -Nie zachowuj się teraz niewinnie, Draco - szepnęła. Blaise i Astoria żyli w swoim własnym świecie, więc nie zwracali na nas uwagi

Pochyliłem się do jej ucha, moja ręka spoczęła na jej udzie, ściskając je. -Nie rób tego Bello, oboje wiemy, że mogę teraz doprowadzić cię do orgazmu, gdybym chciał - wyszeptałem

-Więc zrób to - drażniła się

-Wstawaj - powiedziałem, teraz stojąc, Blaise spojrzał na mnie unosząc jedną brew. Potrząsnąłem głową i podciągnąłem Bellę, zaśmiał się, a potem zwrócił swoją uwagę z powrotem na Astorię. Zabrałem Bellę z przedziału, prowadząc ją do łazienki.

-Ktoś nas zobaczy, Draco - zaśmiała się za mną

-Nie - zobaczą, jak wchodzimy i wychodzimy, nie zobaczą, jak cię pieprzę - Pchnąłem ją do łazienki w pociągu. Zamknąłem drzwi za sobą, Bella wskoczyła na blat, krzyżując jej uda.

-Czy nie miałaś dość dziś rano? - zapytałem, trzymając dłonie po obu stronach jej ud

Oblizała usta, obserwując moje -Zadałem pytanie - Jej oczy wróciły do ​​moich i potrząsnęła głową

-Chyba muszę się więc trochę dostosować - wyszeptałem, pocałowałem wzdłuż jej szczęki, kierując się w dół do obojczyka. Jęknęła na ten kontakt, przeczesując dłońmi moje włosy.

Bell ujęła moją twarz i przyciągnęła do pocałunku. Nie była głodna, to był bardziej namiętny pocałunek, rozkoszowała się każdą jego chwilą. Moja ręka owinęła się wokół jej gardła i przyciągnąłem jej twarz bliżej do mojej. Nuciła w moich ustach, nasze języki wplątały się w pocałunek

Odsunąłem się, łapiąc oddech. Warga Belli była czerwona i opuchnięta, a oczy cięższe. Na brodę Merlina, będę tęsknić za tym widokiem

-Kocham cię - wyszeptałem -Kocham cię Draco - odpowiedziała

To będzie długie sześć tygodni


Bare / DM / tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz