Draco
Minął tydzień i nie mogłem przestać myśleć o tamtej nocy. Miałem wiele bólów głowy związanych ze wspomnieniami. Byłem wściekły, cały czas, nie mogłem objąć tego głową.
Próbowałem się przekonać, może się bała. Może myślała, że się nie dowiem. Jedyną rzeczą, której nie mogłem się pozbyć, było jej kłamstwo.
Nienawidziłem być okłamywany, fakt, że otworzyłem się na temat mojej rodziny i uczuć wobec niej. Świadomość, że przez cały ten czas kłamała mi w twarz, sprawiła, że jej nienawidziłem.
Od tamtej pory nie rozmawiałem z nią, nikt tego nie zrobił. Wszystkich nas zdradziła, nie zapominając, że zdradziła krew. To było kłamstwo, na którym mi teraz zależało.
Obserwowałem ją w zeszłym tygodniu, zawsze miała spuszczoną głowę, wszyscy robili do niej przebiegłe komentarze, ale nie mogłem się do tego zmusić. Chciałem, żeby błagała o przebaczenie na kolanach. Kurwa, tak bardzo chciałem ją ukarać. Chciałem zemsty, musiałem ją skrzywdzić, jak ona mnie skrzywdziła.
-Och, spójrz, to zdrajca krwi - zaśmiała się Pansy, gdy Arabella weszła do pokoju wspólnego.
Nie odpowiedziała, spojrzała na Pansy, jej oczy były pozbawione życia, puste. Jej oczy i nos były czerwone, płakała. Słyszałem jej płacz za każdym razem, gdy szła na górę.
-Nie masz nic do powiedzenia Roseberry? - Pansy kontynuowała. Próbuję zdobyć coś od Arabelli.
-Rozumiem Pansy, po prostu odpierdol się już! - krzyknęła
Teraz wściekła komentarzami Pansy.
-Cieszę się, że wiesz, może powinnaś zmienić dom, bo nie jesteś Ślizgonką! - zwabiła. Goyle dołączył do niej i zgodził się z nią.
Wbiegła na górę, zatrzaskując za sobą drzwi.
-Ludzie, zostawmy to, myślę, że ma już dość - szepnęła Astoria. Spojrzałem na nią siedzącą na Blaisie, wyglądała na smutną. Wiedziałem, że tęskni za Arabellą, ale wiedziała też, że nie powinna jej wybaczyć kłamstwa.
-Pieprzyć ją, zasłużyła na to - krzyknęła Pansy.
-Zgadzam się z Pansy, miała brudną krew- warknął Goyle
-Cóż, nie przyłączę się do zastraszania, czasami musisz być dojrzały! - wstała i wyszła z pokoju. Wkrótce potem Blaise poszedł za nią.
Potarłem głowę, znowu ból głowy spowodowany myśleniem o niej -Do zobaczenia w klasie - powiedziałem wychodząc.
Wszedłem na eliksiry, zauważyłem Arabellę siedzącą z przodu, zwykle siedziała obok mnie, ale chyba zrozumiała, żeby tego nie robić. Patrzyłem, jak Longbottom podszedł i usiadł obok niej, typowe. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu się uśmiechnęła. Potem usłyszałem jej chichot, usłyszałem to od ostatniego razu, kiedy byliśmy razem.
-Oczy skierowane do przodu, książki wyciągnięte - wszedł profesor Snape. Obok mnie siedziała inna Ślizgonka, uśmiechając się do mnie. Nie znałem nawet nazwiska, ale pamiętam, kiedy się pieprzyliśmy.
-Hej Draco - mruknęła mi do ucha.
-Nie nazywaj mnie tak - powiedziałem do niej, uśmiechnęła się.
-Więc skoro ty i Roseberry już się nie bawicie, chciałbyś ze mną? - szepnęła mi do ucha.
-Dam ci znać
Nie wiedziałem, czy mogę pieprzyć kogoś innego od czasu Arabelli, ale spróbuję, zrobię wszystko, żeby wyrzucić ją z głowy.
-Panie Malfoy, jeśli nie możesz przestać mówić, możesz wyjść z klasy - powiedział Snape. Wszystkie oczy były skierowane na mnie i dziewczynę obok mnie. Zobaczyłem, jak Arabella zerknęła i zwróciła się do przodu.
-Przepraszam profesorze - powiedziałem. Skinął głową, a następnie kontynuował nauczanie klasy
Lekcja się skończyła i patrzyłem, jak Longbottom obejmuje Arabellę, kiedy wychodził. Uśmiechnęła się na ten gest i wzięła głęboki oddech. Nawet kiedy płakała, wciąż wyglądała pięknie. Trzymała głowę opuszczoną, kiedy mijała mnie, jej zapach dotarł do moich nozdrzy.
Szedłem do biblioteki z Blaise'em i Goyle'm, Arabella szła przed nami sama.
-Ej ty! - Goyle krzyczał do pierwszo roczniaka. Szepnął mu coś do ucha i chłopiec dobiegł końca. Patrzyłem, jak jest zdezorientowany i miał uśmiech na twarzy.
Pierwszo roczniak podbiegł do Arabelli i odepchnął jej głowę, jej ciało wyskoczyło do przodu. Nie upadła, ale jej książki upadły na podłogę. Goyle wybuchnął śmiechem, byłem zły, pieprzony drań. Blaise spojrzał na mnie i pokręcił głową.
Spojrzała na nas, kiedy mijaliśmy ją, podnosiła swoje książki. Oczy jej zaszkliły się, gdy wstała całkowicie. Goyle zaśmiał się głośno, odwracając się.
-Zabawne, co nie Malfoy - powiedział
Uśmiechnąłem się -Tak
-Merlinie, to jest nudne - sapnęła Astoria. Znowu się uczyliśmy, zwykle Arabella tu bywała, ale z oczywistych powodów jej nie było.
-Ledwo zaczęliśmy, kochanie - powiedział do niej Blaise
-Wiem niedźwiadku, ale to nudne, moglibyśmy robić lepsze rzeczy - powiedziała z zalotnymi oczami.
Czy zapomnieli, że tu byłem?
-Robi mi się niedobrze
-Och, zamknij się, Malfoy - zaśmiała się Astoria. Jej uwaga przeniosła się na otwierające się drzwi biblioteki. Patrzyła, jak wchodzi Arabella, która następnie zniknęła po półkach w bibliotece.
-Nie mogę tego dłużej robić - powiedziała
-Czego?
-Ignorować jej! - wyszeptała głośno. Blaise zachowywał spokój, co oznaczało, że znał już jej uczucia.
-Wiem, że to, co zrobiła, było złe, ale była moją najlepszą przyjaciółką, tęsknię za nią - jęknęła cicho.
-Jest zdrajczynią krwi, a teraz kłamcą
-Nie myślisz, że już wystarczy, Malfoy! - powiedziała ze złością.
-jest nazywana wyzwiskami, przez które płakała każdej pieprzonej nocy i Blaise powiedziała mi, co Goyle jej zrobił, wystarczy - wstała
-Astoria - powiedział Blaise marszcząc brwi
-Nie, skończyłam, będę się uczyć sama, do zobaczenia późnie - odeszła
Mówi o tym już od kilku dni, Malfoy - poinformował mnie Blaise
-Nie obchodzi mnie to, ona może robić, co chce, ale trzymaj to gówno z dala ode mnie - powiedziałem zirytowany.
-Malfoy, twój upór pewnego dnia cię zabije. - Blaise wstał i wyszedł z biblioteki.
![](https://img.wattpad.com/cover/255450821-288-k734802.jpg)
CZYTASZ
Bare / DM / tłumaczenie
FanfictionArabella Roseberry została wyrzucona z Beauxbatons i przeszła do Hogwartu na piąty rok. Ma przed sobą cała przyszłość i nie pozwoli by cokolwiek ja powstrzymało przed osiągnięciem tego co chce. Dopóki nie spotyka króla Slytherinu, jej świat wywraca...