Rozdział 106

1.1K 50 1
                                    

Draco

Byłem hipokrytą, zirytowany na Bellę za kłamstwa, kiedy robiłem to samo, to właśnie napędzało większość naszych kłótni. Kłamstwa, jednak kłamałem, aby ją chronić, ona kłamała z powodu, którego jeszcze nie odkryłem.

Przez ostatnie dwa tygodnie myślała, że ​​nie zauważyłem, a może wiedziała, że ​​zauważyłem. Ale wymykając się w środku nocy, zakrywając kawałki pergaminu, wracając do naszego pokoju wyczerpana.

Na początku pozwoliłem jej się tym zająć. Ufałem jej całym sercem, nigdy nie dała mi powodu, by kwestionować swoją lojalność wobec mnie.

Ale to doprowadzało mnie do szaleństwa, była złym kłamcą, widziałem ją na wylot. To była bzdura, cała bzdura. Nie naciskałbym jej, powiedziałaby mi sama, a ja bym tego upewnił.

Jej zachowanie zmieniło się po tym, jak omówiliśmy, co wydarzyło się w dworku, wtedy zaczęły się sekrety.

Nie spędzała ze mną tyle czasu, a wszystko, czego chciałem, to być przy niej, nasz wspólny czas wciąż był niepewny.

- Cholera – Bella skrzywiła się, siadając na łóżku. Nosiła tylko mój sweter. Uwielbiałem ją pachnącą jak ja, jej własny zapach był odurzający, ale oba nasze mieszane były lepsze.

Tak mi się podobało.

Na jej szyi pojawiły się siniaki, niektóre ciemniejsze niż inne. Wyglądała tak pięknie, nigdy nie rozumiałem, co zrobiłem, żeby na nią zasłużyć, ale byłem na zawsze wdzięczny.

-Wszystko w porządku - potrzebujesz czegoś? - Uniosłem brew, unosząc jej palce w kierunku moich ust, pocałowałem każdy knykcie, zanim położyłem jej rękę na moich kolanach.

Potrząsnęła głową. -Wszystko w porządku

-Draco...

– Pozwól, że zacznę pierwszy, nie chcę, żebyś myślała, że wykluczam cię ze wszystkiego, bo nie...

-Draco-

- Po prostu... czekaj Bello, są rzeczy, które muszę zrobić, i nie mogę mieć cię w tej części. Nie dlatego, że ci nie ufam, tylko potrzebuję cię żywą, potrzebuję cię bezpieczną, właśnie to jest to.

Skinęła głową, siadając całkowicie i unosząc nogę nad moją, usiadła okrakiem w mojej talii i położyła obie ręce na moich.

-Wiem, chcę tylko pomóc.

- Nie rozumiesz, ja... nie mogę tego zrobić, jeśli mnie nie posłuchasz, oba nasze życia są na szali, twoje bardziej niż moje. Więc musisz uważnie śledzić wszystko, co powiem.

– Rozumiem – opuściła głowę, bawiąc się naszymi palcami.

— Kiedy przyjdą... i zaufaj mi, przyjdą, wiesz, co zrobić, tak?

-Zabić ich wszystkich.

Kiwnąłem głową, moje usta wygięły się w uśmiechu. -Mhm, a jeśli cię przesłuchają?

Usiadła prosto, jej oczy były twarde, -Nie będą mieli szans

-Idealnie, tak idealnie Bello

Zmarszczyła brwi. -Ale co, jeśli któryś z nich załapie, bylibyśmy jedynymi śmierciożercami po niewłaściwej stronie – ktoś to zauważy

-Nie daj im wtedy zauważyć, nikt nie może cię dotknąć... nauczyłem cię wszystkiego - moje ręce sięgnęły za nią, pod sweter, w którym była. Jej skóra była ciepła w przeciwieństwie do moich zimnych opuszków palców, poczułem, jak przystaje się ruszać pod moim dotykiem.

Bare / DM / tłumaczenieWhere stories live. Discover now