7.

1.9K 127 15
                                    

Siedziałam właśnie na parapecie czytając książkę, kiedy zauważyłam Świstoświnkę, sowę Rona, która leciała prosto na mnie. Zeskoczyłam z parapetu i otworzyłam okno, żeby mogła wlecieć. Kiedy wleciała do mojego pokoju strasznie się cieszyła i pohukiwała cały czas, jakby była pod działaniem narkotyków. Z trudem odwiązałam list, który był przyczepiony do jej nóżki.

Meghan!

Jak tam wakacje? Jak trzymacie się z Harry'm? U mnie wszystko w porządku, a nawet jeszcze lepiej. Tata załatwił bilety na MISTRZOSTWA ŚWIATA W QUIDDITCHa IRLANDIA VS BUŁGARIA! Piszę głównie z tego powodu. Zapraszam Cię do siebie na resztę wakacji oraz na mecz quidditcha. Odpowiedź daj jak najszybciej, to w tedy ustalimy kiedy mamy po was przyjechać. Po ciebie i Harry'ego oczywiście.

Ron

Zadowolona zbiegłam na dół do salonu ,żeby zapytać mamę o zgodę na wyjazd do Nory jak i na Mistrzostwa Świata.

-MAMO! -Zawołałam swoją rodzicielkę.

-Tak?

-Mamo, Ron zaprasza mnie do siebie na resztę wakacji i na Mistrzostwa świata w quidditcha. Mogę jechać? -Zapytałam na jednym wydechu.

-Jasne, że możesz. -Powiedziała moja matka i wróciła do zaszywania dziury na spodniach mojej siostry.

***

Dni strasznie się nam dłużyły. Nie mogliśmy się doczekać wyjazdu do domu Rona. Odliczaliśmy dni z niecierpliwością. Po długich oczekiwaniach nadeszła jednak niedziela, czyli dzień odbioru. Wyczekiwałam godziny 17 ,gdyż o tej właśnie porze mieli się pojawić Weasley'owie. Jakieś 10 minut po 5 z kominka w salonie wyskoczyli bliźniacy, a zaraz po nich Ron i Pan Weasley.

-Witaj Meghan, dzień dobry Państwu. -Powiedział ojciec Weasley'ów i uśmiechnął się. -Jestem Artur ,a to moi synowie...

-Dobry -Wymamrotali chórem rudzielce.

-Dzień dobry -Odpowiedział mój tata, kiedy Amy wbiegła do salonu, przeraziła się nowych gości i schowała się za moją walizką ,która stała obok mnie. Fred i George zaśmiali się cicho. -Ja jestem Bob, a to moja żona Joana. -Przedstawił się oraz moją matkę.

-Co ty na to Meghan, żeby przenieść się do Nory od Harry'ego? -Zapytał Pan Weasley, a ja przytaknęłam.

Pożegnałam się z rodzicami i z siostrą. George wziął moje bagaże i udaliśmy się na przeciwną stronę ulicy.

-Nieźle wyładniałaś w te wakacje. -Powiedział Fred i szturchnął mnie łokciem w bok. Szłam pomiędzy bliźniakami. W czasie tych trzech lat nauki w Hogwarcie zaprzyjaźniłam się z nimi i czasem pomagałam im w dowcipach.

-Jasne, jasne Fred. -Mruknęłam przewracając oczami. -Takie żarty to nie ze mną. -Powiedziałam i szturchnęłam go łokciem w bok znacznie mocniej niż on mnie.

-Nieudany podryw bracie. -Zaśmiał się George, a ja stwierdziłam, że żyję wśród idiotów.


***

Podróż od Harry'ego do Nory zajęła nam znacznie więcej czasu niż przypuszczałam. Dursley'owie byli przerażeni tym wszystkim, a zwłaszcza po tym jak Fredowi "rozsypały się" giganto języczne toffi. Ich skutek był taki, że język się wydłużał. Wszyscy w pośpiechu przenieśli się za pomocą sieci Fiuu do Nory, kiedy Pan Weasley próbował zapanować nad sytuacją naprawiając język Dudlley'owi. Pani Weasley narzekała na to, że ja i Harry jesteśmy strasznie wychudzeni. Zawsze to robiła, gdy spotykała nas po dłuższym czasie. W kuchni zauważyłam dwie nowe postacie, które były rude jak cała rodzina Weasley'ów. Przedstawili się jako Charlie i Billy. Byli to starsi bracia Rona. Fred pomógł mi zanieść moje bagaże do pokoju Ginny, gdzie miałyśmy spać we trójkę z Hermioną. Byłam podekscytowana ,że zobaczę jutro profesjonalny mecz quidditcha. W czasie ostatnich trzech lat zaciekawił mnie ten sport i nie był nudny jak stwierdziłam, kiedy usłyszałam o nim po raz pierwszy. Harry już na pierwszym roku nauki załapał się do drużyny Gryfonów jako szukający. Fred i George byli natomiast w składzie już od paru lat jako pałkarze. Z wielkimi trudnościami zasnęłam oczekując jutrzejszego dnia.

Hej kochani!
Piszcie w komentarzach co sądzicie o tym ff ;)
Sadie

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now