Wiał zimny wiatr, który poruszał gałęziami drzew Zakazanego Lasu. Jedynym źródłem światła była latarenka, którą trzymał w ręce przerośnięty, sympatyczny facet. Niezbyt przyjemne myśli przelatywały mi po głowie tym bardziej, że było ciemno jak w piwnicy bez oświetlenia, a z każdej strony mógł wyskoczyć jakiś stwór i mnie pożreć. Do tego obok mnie szedł już prawie dorosły facet na trzęsących się nogach. Wszystko wskazywało, na to że to ja będę musiała wszystkich bronić w razie potrzeby..-No więc za co wpadliście? -Zapytał wesoło Hagrid i zarzucił kuszę przez ramię.
-Ten tępak napisał do mnie liścik na lekcji TRANSMUTACJI. -Podkreśliłam ostatnie słowo i spojrzałam na blondyna z niezbyt zadowolonym wyrazem twarzy.
-U McGonagall? Oszalałeś chłopie?! -Zagrzmiał mężczyzna i pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Z ust Malfoy'a wyszedł tylko pomruk niezadowolenia, następnie spojrzał w stronę drzew.
-Czego tak właściwie szukamy Hagridzie? -Odezwałam się po dłuższej chwili milczenia.
-Włosów jednorożca. -Odparł.
-Znowu coś z jednorożcami? -Westchnął Draco i przewrócił oczami.
-Nie marudź Malfoy, musisz zebrać przynajmniej trzy pasma, w innym wypadku nie skończysz szlabanu! -Warknął podenerwowany gajowy. -No dobra dzieciaki rozdzielamy się.
-Ro-ro-zdzielamy..? -Ślizgon zaczął się jąkać.
-Chyba nie tchórzysz, co? -Podniosłam lewą brew do góry. Prawda jednak była taka, że sama się bałam i wolałam trzymać się razem.
-Oczywiście, że nie. -Burknął.
-Malfoy ty idziesz z Kłem. -Rozkazał gajowy.
-Co?! Niby dlaczego akurat ja mam iść sam i to z psem?! -Oburzył się chłopak.
-Jesteś już prawie dorosłym facetem. -Hagrid uderzył w najczulszy punkt arystokraty. Widziałam jak na jego twarzy maluje się wściekłość. Zawołał tylko psinę i poszedł drugą ścieżką.
Droga wraz z pogawędką mijała mi w przyjaznej atmosferze. Rozmawialiśmy tak jak przy herbatce w jego chatce gdy szłam tam z Harry'm, Ronem i Hermioną, tylko że bez herbatki. Znalazłam wyznaczoną ilość włosów, więc wróciliśmy do rozwidlenia, na którym rozstaliśmy się z Malfoy'em i czekaliśmy na sygnał.
Zaczynałam się martwić o chłopaka. Nie było go od dłuższego czasu, nie dawał żadnego znaku po przez wystrzelone iskry.
Gdy tak siedziałam na jednym z korzeni i wypatrywałam jakiegokolwiek powiadomienia od blondyna, a Hagrid nucił sobie jakąś piosenkę usłyszałam jakby ktoś biegł. Podniosłam się i zaczęłam wyglądać Ślizgona, zauważyłam jedynie Kła.
-Hagrid, coś się chyba stało.. -Mruknęłam i wyjęłam różdżkę przed siebie.
-Meghan kieruj się tamtą ścieżką! -Wskazał na drogę. -Ja idę po Malfoy'a! -Krzyknął i ruszył w stronę, z której przybiegł Kieł.
Biegłam w wyznaczoną stronę przez mężczyznę, kiedy coś przyszło mi do głowy. Spojrzałam w niebo.
-O nie, nie, nie nie.. -Zpanikowałam. Pełnia. Przecież on jest wilkołakiem..
Zamiast uciekać ruszyłam za Hagridem. Musiałam coś zrobić. Przecież obiecywałem mu, że go nie opuszczę przez to kim jest. Biegłam ile sił w nogach, nie wiedziałam co zrobię gdy go znajdę, nie myślałam o tym, męczyło mnie sumienie.
Po kilkunastu minutach zwolniłam, brakło mi tchu, oparłam się o drzewo i zaczęłam powoli łapać oddech. Usłyszałam szelest. Wychyliłam się powoli lekko za drzewo, o które się opierałam. Modliłam się w duchu by to nie był on, choć przed chwilą tak bardzo chciałam go znaleźć. Nie było go tam. Wypuściłam powietrze z ulgą, odwróciłam się i zamarłam. Przede mną stał wilkołak. Przełknęłam głośno slinę. Zrobiłam krok do tyłu. Drzewo. Jego pysk niebezpiecznie się do mnie zbliżał. Co miałam robić? Nie mogłam przecież żucić na niego zaklęcia i go skrzywdzić, ale on mógł mnie zabić..
-Draco.. -Z moich ust wydobył się szept. -Draco ja wiem, że ty gdzieś tam jesteś.. -Kłapnął pyskiem tuż przy mojej twarzy. Przełknęłam ślinę. -Wiem, że mnie nie skrzywdzisz. -Popatrzyłam prosto w jego ślepia. -Ty nie jesteś zły, wiem to.
Zwierze, a raczej Malfoy przekręcił łeb w lewą stronę, zaczął skomleć i podkulił ogon.
-Wiedziałam. -Kąciki moich ust podniosły się minimalnie do góry.
Stworzenie zaczęło się cofać, a potem pobiegło w stronę, z której przybyło. Osunęłam się po pniu na sam dół. Położyłam ręce na kolanach. Zaczęłam czuć dziwne impulsy na ciele. Zdjęłam rękawiczki by sprawdzić o co chodzi. Szaro-czarne blizny pulsowały. Rozprułam kawałek rajstop by sprawdzić czy to samo dzieje się z resztą oplatającej mnie skazy po Exitusie.
Poderwałam się szybko do góry i zaczęłam biec prosto do zamku, musiałam to pokazać Dumbeldorowi, musiałam dowiedzieć się co dzieje się z moim ciałem!
***
Gabinet Dumbledora nie zmienił się niczym od mojej poprzedniej wizyty. To samo ułożenie mebli, różnych dodatków, kolorystyka i Faweks siedzący na swoim miejscu. Dyrektor wyglądał natomiast zdecydowanie gorzej. Jego ręka wciąż była czarna i wydawał się osłabiony. Wparowałam do gabinetu bez pukania i zastałam go przy biurku.
-Międzyinnymi dlatego chiałem się z tobą spotkać. -Odparł spokojnym głosem i wkazał krzesło.
~~~~
Meghan: A co z listem od Freda?!
Meghan: Przeczytałam go, obiecał, że odwiedzi mnie w urodziny *uśmiecha się*CIEKAWOSTKA!
Do Malfoy'a jakimś cudem dotarły słowa Meghan i zrobiło mu się smutno, że tak powiem..~~~~
Sama się dziwię, że tak szybko wstawiam wam tu rozdział o.O Doszłam do wniosku, że bez względu na wszystko skończę to ff, kiedyś, no bo nie wiem w sumie ile rozdziałów nam zostało, nie mam wyliczone. Spodziewajcie się czegoś w okolicach stówy.
Drugą informacją jaką chcę wam przekazać jest nowa ksiunszka (błąd specjalnie). Zapraszam was na niepozornetasaki (moje i Darth_Stepha konto) gdzie pojawiło się coś ciekawego! Jeśli kochasz fantasy i s-f to powinno ci się spodobać.
Chciałam was również zaprosić również na konto vxenea Kacha pisze fajne historie związane z hp.
Od dziś podpisuję się jako Tasak.
Wychodzem
Tasak
CZYTASZ
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
FanfictionZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...