24.

1.5K 107 13
                                    

Kiedy żyłam już ze świadomością, że nie muszę siedzieć w tym szpitalu po prostu byłam szczęśliwa. Minęło parę dni i nadszedł ten jakże długo wyczekiwany pierwszy dzień Świąt. Obudziłam się dość późno. Kiedy wstałam dziewczyny były już ubrane i otwierały swoje prezenty.

-Wesołych Świąt! -Powiedziałam jeszcze sennym głosem i posłałam im wielki uśmiech.

-Wzajemnie! -Odkrzyknęły równocześnie na co wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Wstałam i udałam się do łazienki by odbyć poranną toaletę. Kiedy wróciłam do pokoju zastałam leżącego Freda na moim łóżku. Dziewczyny musiały zejść widocznie na śniadanie, bo nikogo innego tutaj nie było.

-Wesołych Świąt! -Odparł i posłał mi swój piękny śnieżnobiały uśmiech. Usiadłam obok niego, ale on wstał i przyciągnął mnie do siebie sadzając między swoimi nogami.

-Wzajemnie! -Powiedziałam i lekko się zaczerwieniłam.

-Nie odpakowałaś jeszcze tego wszystkiego? -Zapytał. Jego dłonie wylądowały na moim brzuchu przez co gwałtownie wciągnęłam powietrze. Jednak opanowałam się po chwili.

-Nie jak widzisz. -Sięgnęłam po pierwszą lepszą paczkę, która była od Pani Weasley. Dostałam własnoręcznie robiony sweter. -Uwielbiam swetry od twojej mamy. -Powiedziałam na co bliźniak się tylko zaśmiał. -Mam nadzieję, że prezent ode mnie jej się spodoba.. -Mruknęłam.

-Kupiłaś coś mojej mamie? -Zapytał zdziwiony.

-Tak, tacie też. -Odparłam i założyłam sweter co nie było proste gdyż Weasley niezbyt pozwalał mi się ruszyć.

Rozpakowałam resztę podarunków. Dostałam oczywiście wiele, wiele książek, słodycze. Nie mogło też zabraknąć jednego wielkiego prezentu od bliźniaków z ich wyrobami. Co roku dawali mi co innego. Nieważne, że zawsze mówiłam "Nie dawajcie mi tego, aż tyle" co roku pojawiało się więcej, za co miałam ochotę ich udusić. Kiedy rozpakowałam już wszystko co było w zasięgu mojego wzroku bliźniak przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Siedzieliśmy wtuleni w siebie jakiś czas.

-Mam pytanie. -Powiedziałam nagle. Chłopak wtulił się w moją szyję dając znać, że mam mówić dalej.

-Co to jest? -Zapytałam robiąc kółko w powietrzu.

-Któro? -Zaśmiał się.

-No to. -Powtórzyłam czynność. -Ty i ja. To nie jest zachowanie przyjaciół. -Dodałam i zaczęłam bawić się włosami. -Dziwnie się z tym czuję.. -Westchnęłam. Fred podniósł mój podbródek do góry, żeby móc spojrzeć mi w oczy.

-Masz rację. -Powiedział tak cicho, że ledwo co go usłyszałam. Nasze twarze zaczęły się delikatnie zbliżać. Dzieliło nas już kilka milimetrów kiedy ktoś z inpentem otworzył drzwi sypialni. Momentalnie odskoczyłam od bliźniaka, tak że siedziałam na drugim końcu łóżka. W drzwiach stała zdziwiona Hermiona.

-Eeee schodźcie na śniadanie. -Mruknęła i wyszła. Wstałam z łóżka i zaczęłam iść powoli za brunetką. Za mną natomiast podążał pajac, który wpadł w napad śmiechu.

***

Siedziałam w Wielkiej Sali na swoim stałym miejscu jedząc Świąteczne śniadanie. Byłam cała podenerwowana niedawną sytuacją. Ja siedziałam cała czerwona ledwo przełykając cokolwiek, a ten idiota obok mnie był szczęśliwy jak nigdy w życiu. Masakra.

-Ekhem. -Odchrząknęła Hermiona na co podskoczyłam ze strachu. Po paru sekundach wróciłam do normalności i spojrzałam na przyjaciółkę.

-Hmm?

-Co się działo kiedy weszłam do dormitorium? -Zapytała, a łyżka z owsianką, która miała wylądować w moich ustach zatrzymała się w powietrzu. Fred natomiast naprężył mięśnie i uśmiechnął się łobuzersko. Osoby najbliżej nas siedzące zaczęły szeptać coś między sobą, a mi się zrobiło głupio. Harry, Ron, George i Hermiona patrzyli na mnie i rudzielca wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.

-Nic. -Mruknęłam i zjadłam kolejną łyżkę owsianki. Dziewczyna posłała mi swoje spojrzenie mówiące "Chcę prawdy", a ja przełknęłam głośno ślinę.

-Do niczego nie doszło. -Powiedział pajac siedzący obok mnie, za co nadepnęłam mu na stopę z całej siły. Nawet się nie skrzywił! -Jeszcze.. -Dodał tak cicho, że tylko ja go usłyszałam.

-Czyżby? -Drążyła dalej temat moja przyjaciółka.

-Zapewniam cię z ręką na sercu. -Odparł Fred kładąc prawą dłoń w miejscu serca.

-No dobra. -Zrezygnowała Hermiona i wróciła do Proroka Codziennego, a mi serce łomotało jak nie wiem. Co oznacza "Jeszcze"?!

~~~~
Snape: Jak cudownie! (Odnośnie szlabanu) Wie Pan, że jest moim ulubionym nauczycielem?
Snape: Nie podlizuj się *lustruje od góry do dołu groźnym spojrzeniem*

Krukoni: Skoro się załamaliści to może ja polecę psychologa? Znam dobrego..
Krukoni: Dawaj, dawaj..

Cedrik: Nie ruszaj tak tymi patrzałami, bo Ci oczy wypadną.
Cedrik: Kłóć się z kobietą.. *głęboki wydech*

Fred: Oceń w skali 1-10 jak bardzo się cieszysz, że idziesz z Meghan na bal?
Fred: 1000000000! *lata po całym Hogwarcie opowiadając o tym, że Meghan idzie z nim na bal*

George: Jaki miałeś szlaban?
George: Porządkowanie dokumentów..

McGonagall: Oj powracają.. George to będzie taki Syriusz, Fred to taki James, ugania się za jedną.. Meg to yyy.. Nie wiem. A ja to taki kujon, więc chyba jednak z Meghan to będzie dwóch Remusów, cóż plus dla was nauczycieli, chyba że będę drugim Jamesem.
McGonagall: *kręci głową*
~~~~
Oj Fred ty podrywaczu! 😏

Postanowiłam (po długim namyśle -,-), że założę osobną książkę na nominacje (brawa Gocha, brawa wreszcie nie będziesz zaśmiecać opowiadania 👏). Będą tam też informacje kiedy pojawi się kolejny rozdział, czy się w ogóle pojawi, kiedy następna porada w poradniku itp itd.. Więc jeśli chcecie być na bieżąco to zapraszam.

Sadie

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt