50.

932 90 4
                                    




Meghan's pov

Biblioteko.. Mówiłam Ci już, że Cię kocham? Nie? To mówię teraz.. A tak serio.. W tym roku przebywam w niej zdecydowanie dłużej niż w pozostałych latach razem wziętych.. Są tego plusy i minusy. Mam swoje stałe miejsce, którego nikt nie zajmuje, nauczyłam się rozmieszczenia praktycznie większości książek, mogę się uczyć ze znajomymi. Minusy? Zdycham tu już praktycznie. Jeden, ale konkretny.

-Meggg.. -Koło mnie walnął się Fred na krzesło. W tym roku ma OWUTEMY.. Czyli jeszcze gorzej niż ja. Mimo to uczy się zdecydowanie mniej, za co na niego krzyczę. Z Georgem jest tak samo.

-Tak? -Przekręciłam kolejną stronę książki.

-Idźmy stąd.. -Zaczął marudzić.

-Muszę się uczyć. Tobie też by nie zaszkodziło. -Skorciłam go spojrzeniem.

-Ale Meggg.. -Chłopak zrobił minę szczeniaczka.

-Ale Freddieee.. -Również zrobiłam maślane oczy. -Trzeba się uczyć. -Uśmiechnęłam się sztucznie.

-Ale ja nie chcę..

-Nawet jak chcecie prowadzić ten swój sklep musicie coś umieć. -Spojrzałam na niego poważnie.

-Naumiem się później.. Chodźmy.. -Westchnęłam głośno i zaczęłam pakować książki do torby. Fred automatycznie ożył i z wielkim bananem na twarzy czekał, aż skończę. Wstałam niechętnie i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. -Kocham Cię! -Powiedział zadowolony Weasley i chwycił mnie za rękę.

-Też Cię kocham Fred.. Też Cię kocham.. -Popatrzyłam na niego jak na wariata. -To gdzie idziemy w takim razie?

-Dzisiaj są walentynki głuptasie. -Zaśmiał się rudzielec. -Hogsmeade. -Uśmiechnął się.

-Co? Dzisiaj już są walentynki?! -Przestraszyłam się. -Ja nic dla ciebie nie mam! -Zaczęłam panikować. Fred wybuchł śmiechem.

-Meg.. Skarbie.. Walentynki są w przyszłym tygodniu.. -Śmiał się dalej.

-Ty mendo! Jak śmiesz?! Nie strasz mnie.. -Fred złączył nasze usta w pocałunku. Kocham tego wariata..

***

Tydzień później tak jak powiedział Fred ruszyliśmy do wioski czarodziejów, żeby spędzić razem Święto Zakochanych.

-To gdzie najpierw? -W podskokach szłam z rudzielcem do Hogesmed.

-A gdzie byś chciała? -Zaśmiał się.

-Obojętnie. Tam gdzie poprowadzisz będzie dobrze. -Uśmiechnęłam się.

-Co powiesz na kawę u Pani Puddifoot? -Zaczęłam się śmiać. -No co? -Zdziwił się.

-Jakoś nie chce mi się wierzyć, że chcesz siedzieć w tej przesłodzonej herbaciarni. -Mówiłam śmiejąc się.

-Dlaczego ty mnie tak dobrze znasz? -Pokręcił głową.

-Trzy Miotły? -Zapytałam.

-Nie. Najpierw kawa. -Znowu zaczęłam się śmiać.

-Ale jesteś dzisiaj uparty. -Fred złapał mnie za rękę i pociągnął w boczną uliczkę do herbaciarni.

-I tak mnie kochasz. -Wyszczerzył się i otworzył drzwiczki.

-Patrz.. -Szepnęłam. -Tam jest Harry i Cho.. -Fred zaczął się rozglądać. Po chwili zobaczył parę.

-Ale zakochańceee.. -Poruszył śmiesznie brwiami, za co oberwało mu się w ramię. -Musimy koło nich usiąść. Tylko tam jest wolne miejsce. -Powiedział i pociągnął mnie w stronę stolika.

-To może Trzy Miotły Fred? Nie przeszkadzajmy im.. -Nalegałam.

-Dobra.. -Żachnął się bliźniak. -Ale bierzemy kawę na wynos.

-Ok. -Przytaknęłam i podeszliśmy do lady. Fred złożył zamówienie, a ja rozglądałam się po lokaliku. Napotkałam wzrok Harry'ego. Na jego twarzy zagościło zdziwienie. Wskazałam głowa na Freda tłumacząc najście. W tej samej chwili bliźniak się odwrócił i od razu spojrzał na bliznowatego. Poruszył śmiesznie brwiami, za co oberwał morderczym spojrzeniem. Podał mi kawę w papierowym kubku i ruszyliśmy do wyjścia. Kiedy wyszliśmy już na zewnątrz wzięłam łyk gorącego napoju.

-Smakuje? -Fred objął mnie w pasie.

-Yhymmm.. -Przeciągałam rozkoszując się smakiem kawy. Drzwi lokalu Pani Puddifoot otworzyły się nagle i wściekła Cho wyszła z herbaciarni.

-Harry coś spierdzielił.. -Mruknął Weasley i wziął łyk swojej kawy. Zaraz potem chłopak stał już obok nas.

-Co zrobiłeś? -Zapytałam z czystej ciekawości.

-No właśnie nic! -Potter uniósł ręce w górę. Jednocześnie unieśliśmy z Fredem lewą brew do góry. -Zapytałem się jej tylko czy pójdzie ze mną do Trzech Mioteł, bo Hermiona się tam ze mną umówiła..

-Ale z ciebie idiota. -Mruknęłam i wzięłam ponownie łyk gorącego napoju.

-Chłopie ona sobie pomyślała, że jesteś na randce z nią i Hermioną w tym samym czasie. -Fred poklepał przyjaciela po plecach.

-Co?!

-To co słyszysz. -Powiedziałam.

-Nie zrozumiem kobiet.. -Zaczął marudzić Harry.

-Ja też ich nie rozumiem brachu. -Powiedział Fred, a ja tylko przewróciłam oczami.

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora