66.

750 55 5
                                    




Czujesz czasem, że czas płynie zbyt szybko? Mija i mija, a ty nie wiesz kiedy ci uciekł, przeleciał między palcami? Spędzasz czas ze swoim chłopakiem, są Święta, a tu nagle BUM! I siedzisz na lekcji u McGonagall w sali od transmutacji w Hogwarcie.

-Meghan, ej Meghan! -Dotarł do mnie cichy szept. Odwróciłam się. Za mną siedziała dziewczyna Mon-Rona, jedna z największych szmat w szkole.

-Co? -Warknęłam. Podała mi małą karteczkę złożoną w trójkąt.

-Roger. -Podskoczyłam na krześle i odwróciłam się w stronę właścicielki głosu, a mianowicie samej McGonagall.. -Co tam masz? -Wskazała różdżką na świstek papieru, który podała mi Lavender.

-W sumie to sama nie wiem Pani Profesor.. -Mruknęłam pod nosem i spojrzałam w dół. Poczułam tylko jak karteczka wyrywa się z mojej dłoni.

-No to zobaczmy kto też chce się z tobą skontaktować. -Powiedziała i powoli rozłożyła liścik. Odchrząknęła i zaczęła czytać:

Meghan wiem, że jesteś na mnie zła, ale pozwól mi wszystko wyjaśnić. Spotkajmy się dziś o północy na wieży astronomicznej.

M.

Nauczycielka zgniotła w papierową kulkę wiadomość i podrzuciła ją do góry. Zapaliła się, a na ziemię opadł tylko popiół. Na jej twarzy panowała wściekłość.

-Malfoy -Spojrzała na niego spod byka. -Roger -Skierowała swój wzrok na mnie. -macie dziś szlaban, zostańcie po lekcji. -Obwieściła i przeszła do dalszego prowadzenia zajęć.

Czas zleciał zbyt szybko pomimo tego, że się wsłuchiwałam! A jak się słucha to czas przecież leci wolniej! Po zakończonych zajęciach oboje stanęliśmy przed biurkiem opiekunki Gryffindoru.

-Wasze liściki -Odchrząknęła nauczycielka. - są niedozwolone podczas trwania zajęć. Nie tylko na moich lekcjach, ale na wszystkich! Jesteście tu by zdobywać wiedzę, a nie po to by olewać profesorów, którzy próbują wam wklepać ją do głowy! To jest marnowanie naszego cennego czasu! -Twarz kobiety zaczerwieniła się, a ja miałam wrażenie, że z jej uszu wydostaje się para. -Do tego wszystkiego umawialiście się na spotkanie podczas trwania ciszy nocnej! Chcieliście złamać regulamin! Macie mi coś do powiedzenia?! -Podparła się po bokach i potraktowała nas swym lodowatym spojrzeniem, po którym przeszły mnie dreszcze. (po napisaniu tego i przeczytaniu poczułam się jak na matematyce ;-;)

Oboje milczeliśmy i wpatrywaliśmy się w podłogę, co McGonagall uznała za brak odpowiedzi.

-W taki razie dziś wieczorem o waszej dwudziestej czwartej pójdziecie z Hagridem do lasu. -Obwieściła i poprawiła swoje okulary, które prawie spadły jej z nosa podczas wydzierania się na nas.

-Znowu do lasu? -Prychnął Draco. -Byłem tam już w pierwszej klasie i prawie pożarło mnie jakieś nie wiem co! -Krzyknął.

-Slytherin traci dziesięć punktów Panie Malfoy! -Ponownie podniosła głos czarownica.

-Za co?! -Oburzył się blondyn, nie chcąc zarobić kolejnego szlabanu cisnęłam łokciem w jego żebro, na co syknął z bólu.

-Kolejne dziesięć minusowych dla Slytherinu. -Powiedziała. -I pięć dodatkowych dla Gryffindoru za uciszenia zbyt pewnej siebie fretki. -Uśmiechnęła się do mnie praktycznie niezauważalnie. -Idźcie na dalsze zajęcia.

W milczeniu opuściliśmy salę lekcyjną. Draco chciał jeszcze ze mną porozmawiać, ale zignorowałam go i ruszyłam na numerologię. Reszta dnia mijały mi dość normalnie poza ciągłym stresem spowodowanym szlabanem z Malfoy'em.. Na całe szczęście miał być tam Hagrid.

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now