35.

1.1K 97 9
                                    

5/10

Siedziałam w przedziale z Luną, Ginny, Harry'm i Nevillem. Wszyscy byli zajęci sobą. Luna czytała Żonglera, Ginny i Harry rozmawiali o czymś zawzięcie, a Nevill zachwycał się swoją nową roślinką. Patrzyłam na mijające krajobrazy i rozmyślałam. Co miał mi powiedzieć Szalonooki? Po co miałby mi to coś mówić? O co chodzi? W mojej głowie tworzyło się tysiące scenariuszy.

-Słyszałem, że byłaś w Mungu. -Rozmyślenia przerwał mi głos Nevilla.

-Co? Tak, byłam.. -Odwróciłam się lekko zdezorientowana.

-To co na czwartym roku? -Pytał dalej. Przygryzłam wargę zastanawiając się co mam mu odpowiedzieć.

-Tak.. -Mruknęłam po dłuższej chwili.

-Nasze biedactwo. -Usłyszałam głos Malfoy'a. Wszystkie głowy skierowały się w stronę drzwi. Stał w nich Draco ze swoją świtą.

-Nie powinieneś być na zebraniu? -Odgryzłam się.

-Otóż zebranie Prefektów skończyło się jakieś pół godziny temu. -Mówił tym swoim wnerwiającym głosem. -Patroluję boxy. -Uśmiechnął się drwiąco.

-To idź kontrolować gdzie indziej. -Fuknęła Ginny i założyła ręce na piersi.

-Nie będziesz mi rozkazywać zdrajczyni krwi. -Odgryzł się blondyn. Harry wstał gwałtownie i przyłożył różdżkę do gardła chłopaka. -Chyba nie chcesz zarobić szlabanu przed rozpoczęciem roku szkolnego Potter. -Zaśmiał się drwiąco chłopak.

-Malfoy daj se siana i idź dalej. -Usłyszałam głos Rona.

-Przybyła największa zakała Gryffindoru.. A nie, Nevill siedzi tutaj. -Powiedział i przybił piątki ze swoimi gorylami.

-Furnunculus! -Wycelowałam w Malfoy'a. Na jego twarzy zaczęły pojawiać się białe krosty i bąble. Chłopak sie przeraził i wybiegł z naszego przedziału krzycząc w niebo głosy.

-Meghan. -Skorciła mnie Hermiona.

-Tak? -Wyszczerzyłam się w jej stronę. Pokręciła tylko głową z niedowierzania i usiadła wraz z Ronem na podłodze.

***

-Słyszeliście już? -Zaczął George.

-Ktoś walną w Malfoy'a Furnunculusem. -Dodał Fred.

-Ja to zrobiłam. -Powiedziałam i usiadłam przy stole Gryffindoru.

-Moja dziewczynka. -Powiedział rudzielec i poczochrał moje włosy. Uśmiechnęłam się do bliźniaków i pokazałam język.

Ceremonia trwała znacznie dłużej niż zazwyczaj. Tiara rozśpiewała się jak nigdy. Przydział do domów też nie był najkrótszy. Na całe szczęście dyrektor zaraz potym nie owijając w bawełnę rozpoczął ucztę, na którą wszyscy czekali z niecierpliwością. Zjadłam niewiele, ale jednak coś. Muszę kiedyś wyjść z tej anoreksji, nie? Kiedy wszyscy się już najedli powstał staruszek.

-Teraz skoro już wszyscy napełniliśmy sobie brzuchy tymi wspaniałymi potrawami -Zaczął Dumbledore. -pozwólcie, że poświęcę chwilę zwykłym na początku roku uwagom. Pierwszoroczniacy niech wiedzą, że wstęp do lasu na skraju szkolnych błoni jest zakazany.. zresztą powinno o tym wiedzieć również kilku starszych uczniów. -Wzrok dyrektora spoczął na naszej szóstce. Uśmiechnęliśmy się tylko niewinnie. -Pan Filch, nasz woźny.. -Dyrektor ciągnął jeszcze trochę swój monolog. Przedstawił dwie nauczycielki. Profesor Grubbly-Plank, która miała zastąpić Hagrida na jakiś czas, nie wiadomo gdzie się podziewał oraz Profesor Umbridge, która miała nas uczyć w tym roku Obrony Przed Czarną Magią. Nie wyglądała na przyjazną osobę pomimo swojego różowego uniformu. -Sprawdziany kandydatów do domowych drużyn quidditcha będą się odbywać.. -Przerwał dyrektor  i spojrzał pytająco na Profesor OPCM. Zacząłem się zastanawiać o co chodzi. Po chwili jednak usłyszałam głośne chrząknięcia kobiety, która jak się okazało stała! Na pierwszy rzut oka nie zwróciłam na to uwagi, ale kobieta była tak niska, że kiedy siedziała czy stała nie było widać żadnej różnicy. Chrząknęła ponownie. Było widać, że chce coś powiedzieć. Dumbledore usiadł na swoim miejscu wpatrując się uważnie w Profesor Umbridge.

-Dziękuję dyrektorze. -Uśmiechnęła się sztucznie kobieta. Miała bardzo piskliwy głos, który wzbudzał niechęć. -Muszę przyznać, że to cudownie znaleźć się znowu w Hogwarcie! I widzieć tyle szczęśliwych buziaczków zwróconych na mnie! -Wymieniłam spojrzenia z bliźniakami, Harry'm, Ronem i Hermioną. Zwracała się do nas jakbyśmy mieli po trzy latka! -Bardzo bym chciała szybko was wszystkich poznać i jestem pewna, że będziemy dobrymi przyjaciółmi!

-Taaa jasne. -Powiedziałam równocześnie z bliźniakami, na co wybuchliśmy śmiechem. Umbridge posłała naszej trójce mordercze spojrzenie, a my uśmiechnęliśmy się głupkowato. Potem zaczęła mówić coś o Ministerstwie itd..

-Nie podoba mi się. -Mruknęłam.

-Mi też. Ten różowy sweter przyprawia mnie o mdłości. -Powiedział Fred, a George udał wymioty. Nasza piątka zaczęła chichotać, a Hermiona patrzyła na nas jak na idiotów. Po dość długiej przemowie nowej nauczycieli Obrony Przed Czarna Magią wszyscy udaliśmy się do dormitoriów.

~~~~
Moody: O co wam chodzi?
Moody: O coś *warczy*

Fred: Odpowiedz szczerze.. Lubisz placki?
Fred: A kto ich nie lubi? *uśmiecha się głupkowato*

Snape: Zna Pan Pana Kleksa?
Snape: Ludzie coraz bardziej są pie****nięci..

Do wszystkich: Czy ktoś jest w stanie mnie zeswatać z Draconem Lucjuszem Malfoy'em? Ewentualnie z Blaisem?
Malfoy: Diable.. Mamy chyba psychofankę..
Zabini: Chyba tak Smoku..
Reszta: *faceplam*

Pansy: Jak długo masz zamiar truć dupę mojemu Dracusiowi? (Nie jestem pewna czy takie jest pytanie, nie mogłam rozszyfrować. Jakby co to mnie popraw w kom).
Pansy: Do usranej śmierci *uśmiecha się drwiąco*
~~~~
Jesteśmy w połowie maratonu! Szybko leci.. Przegraliśmy z Portugalią 😪 i tak zaszliśmy dalej niż ktokolwiek sądził! To się liczy! Nie ma co się smucić  :')
Sadie

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOnde histórias criam vida. Descubra agora