31.

1.2K 95 9
                                    

1/10

Obudziłam się. Obok mnie drzemał mój chłopak. Wstałam po cichu z łóżka nie chcąc obudzić Freda. Przeciągnęłam się i usiadłam na parapecie. Słońce mocno świeciło, wiał lekki wiaterek poruszający liśćmi drzew Zakazanego Lasu. Jednym słowem pogoda była piękna. Niestety moje wnętrze było całkowitym przeciwieństwem. Voldemort zabił moją rodzinę.. Jaki miał w tym cel? Rozumiem, że nienawidzi mugoli i mugolaków, ale dlaczego akurat oni? Nie mógł obrać sobie za cel jakiejś rodziny na drugim końcu Anglii? Świata? Widocznie nie. Od dnia kiedy dowiedziałam się, że nie żyją minęły trzy dni. Fred nie odstępował mnie na krok. W sumie nie miał daleko, bo siedziałam w jednym miejscu. Dumbledore przydzielił mi osobne dormitorium do końca roku. Poprosiłam go o to. George codziennie przynosił nam jedzenie z Wielkiej Sali, którego i tak nie jadłam. Czasami odwiedzali mnie Harry, Ron i Hermiona.

Nagle mój spokój został przerwany. Ktoś pukał do drzwi. Znając życie George przyniósł ponownie jedzenie. Powlekłam się niechętnie do drzwi. Odchyliłam je leciutko, a moim oczom ukazał się dyrektor wraz z Państwem Weasley.

-Dzień dobry panno Roger. -Powiedział dziarsko Dumbledore.

-Dobry.. -Mruknęłam i zaprosiłam ich do środka.

-Fred wstawaj w tej chwili! -Pani Molly podbiegła od razu do rudzielca kiedy go zobaczyła i zaczęła nim potrząsać.

-Nie śpię, nie śpię.. -Marudził i po chwili wstał przeciągając się. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie kiedy zobaczył dyrektora i swoich rodziców. -Hej.. -Powiedział nieswojo.

-Skoro wszyscy są już przytomni przejdźmy do sprawy, która sprowadza tu naszą trójkę. -Staruszek machnął różdżką. Na podłodze pojawiły się trzy fotele, na których usiedli przybyli. Ja natomiast z Fredem usadowiliśmy się na łóżku. -Meghan od dzisiaj w wakacje opiekę nad tobą będzie miała rodzina Weasley'ów. Próbowałem się skontaktować z resztą twojej rodziny lecz nikt nie chciał wziąć Cię pod swój dach.. Państwo Wesley -Wskazał na dorosłych obok siebie siedzących. -zgodzili się przyjąć Cię do siebie. -Skończył monolog i uśmiechnął się.

-Bardzo dziękuję.. Nie wiem jak mam się wam odwdzięczyć.. -Zabrałam niesforne kosmyki sprzed twarzy.

-Ależ kochanie dla nas to będzie przyjemność! -Wykrzyknęła kobieta i podbiegła mnie przytulić. Pan Weasley posłał mi przyjazny uśmiech, a Fred tańczył taniec szczęścia na łóżku. Na mojej twarzy pierwszy raz od jakiegoś czasu pojawił się szczery uśmiech.

***

-Żartujesz?! -Krzyknęli wszyscy Weasley'owie w pokoju wspólnym Gryffindoru.

-Nie. -Zaprzeczyłam kręcąc głową.

-Już nie będę sama w tym okropnym świecie wśród facetów! -Ginny zaczęła mnie dusić. Ron odciągnął ja ode mnie, a wszyscy rudzi posłali jej mordercze spojrzenie. -No co? Czasami serio jesteście nieznośni. -Powiedziała i podkuliła nogi pod brodę.

-Czyli nie spędzimy już razem wakacji.. -Posmutniał Harry.

-Niestety.. -Mruknęłam. Z mojej twarzy zniknął uśmiech. Przypomniał mi się dom, do którego wracałam w każde wakacje. Ta ciepła rodzinna atmosfera.. Zaraz po drugiej stronie ulicy mój przyjaciel Harry i codzienne wypady do miasta, na pole, parku itd. Tego już nie będzie..

***

Pogrzeb rodziców i Amy.. Odbył się zaraz po tym jak wysiedliśmy z pociągu. Przez cały czas po mojej twarz ciekły łzy. Starałam się powstrzymać, ale to nic nie dawało. Fred cały czas gładził moje plecy, a George trzymał moją rękę dodając otuchy. Tacy przyjaciele to skarb*. Po całym wydarzeniu udaliśmy się na chwile do mojego niegdyś domu. Chciałam zabrać ubrania, pieniądze itd. Kiedy weszłam do środka oczy mi się zaszkliły. Spakowałam wszystkie albumy z fotografiami, rzeczy z którymi nie mogłam się rozstać typu pluszak Amy.. I wiele innych dupereli. Kiedy skończyłam to wszystko upychać do walizek na moje usta wkradł się mały uśmieszek. Po zwiedzeniu całego domu za pomocą sieci Fiuu przenieśliśmy się do Nory..

*Prawdziwy przyjaciel nigdy Cię nie zostawi, wskoczy za tobą w ogień.

~~~
Cedrik:
1. Pozdrów Lucyfera ode mnie.
2. Jak tam w zaświatach?
Cedrik:
1. Oky doki!
2. Zawsze mogło być gorzej.
~~~

Dziewczyna, która sprawdza mi rozdziały ma zepsuty telefon.. Wszystkie błędy stylistyczne, ortograficzne itd śmiało piszcie w komach to je poprawię 😉 Kiedy telefon _syr97_ wróci do życia OBIECUJĘ poprawić wszystko co do joty! Sprawdzałam rozdział z 10x, ale jak znam życie coś jest nie tak.. *ciężko wzdycha*
A tak btw..
No to ruszamy z maratonem! Kto się cieszy? xd
Kiedy wstawiłam notatkę o maratonie, gdzie mówiłam, że 10k się zbliża.. Pięć minut później wybiło 10k wyświetleń i 1k gwiazdek.. DZIĘKUJĘ!
Widzimy się jutro z kolejnym rozdziałem!!!

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang