15.

1.5K 110 10
                                    

Nie odzywałam się do bliźniaków przez cały dzień. Nadeszła jednak pora kolacji i czas ogłoszenia reprezentantów. Na kolację udałem się, żeby zobaczyć kto będzie brał udział w turnieju. Nie miałam zamiaru nic jeść. Siedziałam pomiędzy bliźniakami jak zawsze. Było to nieuniknione, nie wiem co musiałabym zrobić, żeby nie siedzieć między nimi. Fred zerkał co chwilę czy jem. Za każdym razem na jego twarzy pojawiał się smutek. George również jak jego brat sprawdzał czy mam zamiar coś zjeść. On jednak zamiast się smucić ciężko wzdychał. "Kolacja" minęła w niezręcznej atmosferze. Po zakończeniu uczty Dumbledore powstał ze swojego miejsca i zaczął przemawiać. Po jakimś czasie czara wyrzuciła z siebie pierwszą kartkę i reprezentantem Durmstrangu został Wiktor Krum. Szczerze było to do przewidzenia. Po chwili wyleciała druga karteczka. Reprezentantką Beauxbatons została Fleur Delacour, czyli dziewczyna, do której wzdychał Ron. Następnie czara wyrzuciła trzecią kartkę i reprezentantem Hogwartu został Cedrik Diggory. Puchoni oszaleli ze szczęścia kiedy dyrektor wypowiedział jego nazwisko. Cedrik wstał od stołu i zmierzał w kierunku, który wcześniej wskazał Dumbledore. Zanim jednak zniknął spojrzał na mnie i puścił do mnie oczko na co się zarumieniłam.

-Nienawidzę typa za mecz i za jego ewidentne podrywanie Meghan. -Wysyczał przez zęby Fred, a ja tylko przewróciłam oczami. Hermiona, Harry, Ron i George tylko zachichotali ze słów Weasley'a.

Kiedy dyrektor zaczął przemawiać kończąc całe zbiegowisko z czary wyleciał jeszcze jedna kartka..

-Harry Potter. -Przeczytał Dumbledore, a mi serce stanęło. Harry właśnie został reprezentantem, nie dość, że czwartym, którego w ogóle nie powinno być to jeszcze nie miał skończonych 17 lat.

Hermiona wypchnęła mojego przyjaciela za stołu, żeby poszedł do miejsca dla reprezentantów. Harry szedł z powolnym krokiem i widać było, że droga naprawdę mu się dłuży. Wszyscy wlepiali w niego swoje gałki oczne. To na bank było mega stresujące. Na miejscy Harry'ego już dawno bym spanikowała. W środku mam jeszcze trochę szarej myszki. To nie zniknęło. Kiedy Harry zniknął za drzwiami za stołem nauczycielskim wypuściłam powietrze, które wstrzymywałam.

-I co teraz będzie? -Zapytałam szeptem i oparłam swoją głowę o rękę Freda.

Bliźniak nie czekając chwili dłużej przytulił mnie, a ja wtuliłam swoją głowę w jego tors. Strasznie bałam się o Harry'ego. Fred gładził moje plecy i oparł swoją głowę o moją. Parę łez spłynęło po moim policzku. Byłam pewna, że przeżywam całą sytuację bardziej niż mój przyjaciel, którego nazwisko właśnie wyleciało z czary. Słyszałam jednak jak Ron kłóci się po cichu z Hermioną. Chłopak był oburzony, że Harry został reprezentantem i, że mu nie powiedział, że zgłosił się do turnieju. Ja jednak wciąż siedziałam wtulona w Freda co trwało kilka minut. Odsunęłam się lekko i wytarłam łzy. Siadłam już normalnie. Bliźniacy wymienili spojrzenia i wiedzieli, że całkowicie ogarnął mnie strach, którego dawno nie było. Nie wróżyło to nic dobrego.

***

Siedziałam na kanapie w pokoju wspólnym i wpatrywałam się w ogień. Strach ogarnął mnie całkowicie. Nie chodziło już tylko i wyłącznie o Harry'ego, który nie miał wyjścia i musiał brać udział w turnieju czy tego chciał czy nie, wróciły moje lęki. Już kolejny dzień z rzędu siedziałam cicho. Nie spędzałem czas z nikim. Zero. Bliźniacy zgodzili się dać mi wolną rękę i nie mieszać się na jakiś czas. Sama ich o to poprosiłam. Chciałam po prostu spokoju. Chciałam opanować swój strach, uczucia, emocje bez niczyjej pomocy. Nie wychodziło mi to jednak kompletnie. Miałam wory pod oczami, włosy były jedną wielką porażką, moja twarz wyglądała jak nie powiem co, a ubrania były w całkowitym nieładzie. Postanowiłam pójść do łazienki. Co chwilę na moich policzkach pojawiały się łzy. Wyglądałam jak jedno wielkie gówno. Weszłam do łazienki dla dziewczyn na drugim piętrze. Nikogo tam nie było na co właśnie liczyłam. Łzy lały się już ciurkiem, a ja czułam jak rozpadam się całkowicie. Nie dałam rady dojść do umywalki. Upadłam na kolana, a z mojego gardła wydobył się głośny szloch. Moja psychika ucierpiała i sama nie wiem nawet dlaczego. Zdałam sobie właśnie sprawę, że moje życie jest bezsensowne. Nie znalazłam żadnych powodów dla których miałabym istnieć. Wstałam powoli i podeszłam do umywalki. Przemyłam twarz wodą i uspokoiłam się. Poczułam się znacznie lepiej. Postanowiłam, że wrócę do normalnego życia nie mówiąc nic nikomu o swoich uczuciach. Wyszłam z łazienki i udałam się do wieży Gryffindoru.

~~~~
Fred- Może czujesz coś więcej do Meghan?
Fred: Wiesz jakby ci to powiedzieć..
George: Głośno i wyraźnie bracie *szczerzy zęby*
Fred: George! yyy następne pytanie...

Harry- Jak to jest przesiedzieć z jedną osobą całe wakacje?

Harry: Z Meghan w sensie? To wręcz wybawienie. Przyjaźń to magia!

Ron- Dlaczego cały czas jesz i nie jesteś gruby? Pomoc Hermiony?

Ron: Myślę, że mam szybką przemianę materii, a co do Hermiony.. To tylko korepetycje z eliksirów! Nic więcej... *czerwieni się*

Hermiona- Czy jesteś zazdrosna o Meghan?

Hermiona: Przywykłam, że Meghan spędza więcej czasu z bliźniakami na wygłupach etc. niż z nami. Mimo to wciąż jest moją najlepszą przyjaciółką i nic tego nie zmieni. Poza tymi dwoma idiotami (czytaj Harry i Ron) mam tylko ją. Jest dobrze tak jak jest.

~~~
Dziękuję za pytania tej jednej jedynej osobie! Jesteś kochana <3 Jak myślicie co się będzie działo dalej z Meghan?
Sadie

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now