38.

1.1K 95 8
                                    

8/10

Przez resztę dnia chodziliśmy z Harry'm jak zombie. Świadomość, że już pierwszego dnia szkoły zarobiliśmy szlaban i to na cały tydzień była okropna. Przyjaciele próbowali nas pocieszyć, ale nic z tego nie wyszło. Zamiast zjeść kolację w Wielkiej Sali odrabiałam na szybko prace domowe na jutro. SUMY namieszały nauczycielom w głowach.. żeby tyle zadać już pierwszego dnia?

-Nie masz teraz szlabanu? -Zapytała Annabeth krążąc w powietrzu.

-O piątej. -Mruknęłam i postawiłam ostatnią kropkę w wypracowaniu do Snapea o właściwościach kamienia księżycowego i jego wykorzystaniu w eliksirach.

-Meghan chodź, bo się spóźnimy! -Krzyknął Harry wbiegając do pokoju wspólnego.

-A nie mówiłam? -Zaśmiała się Annabeth.

-Oj zamknij się. -Mruknęłam i zaczęłam biec za Harry'm. Po chwili staliśmy już przed jej gabinetem. Spojrzałam na zegarek. Wybiła właśnie piąta. Zapukałam do drzwi.

-Proszę. -Usłyszałam ten przesłodzony głos. Niechętnie weszliśmy z Harry'm do środka. To co zobaczyłam mnie przeraziło. Całe pomieszczenie było różowe. Na ścinach wisiały talerzyki z ruszającymi się kotami. Jednym słowem masakra. Na środku tego czegoś siedział ubrana na różowo Umbridge popijająca herbatkę.

-O kurwa.. -Mruknęła Annabeth obok mojego ucha. Przytaknęłam leciutko głową dając jej znak, że moje reakcja jest identyczna.

-Usiądźcie proszę tutaj. -Wskazała ręką ławkę tuż przed biurkiem. Niechętnie, ale jednak usiadłam wraz z Harry'm. Przed nami pojawiły się pergaminy. Sięgnęliśmy do torby po pióra. -Nie waszymi! -Powiedziała nagle Umbridge i podał nam dwa swoje.

-A atrament? -Zapytałam.

-Nie będzie wam potrzebny. -Uśmiechnęła się sztucznie.

-Co mamy napisać? -Burknął Harry.

-Nie będę opowiadać kłamstw.

-Ile razy? -Spytałam.

-Dopóki NIE WSIĄKNIE. -Powiedziała tajemniczo kobieta. Napisałam zdanie szybko kilka razy. Lewa dłoń zaczęła mnie piec. Spojrzałam na nią. Lekką czerwoną kreską, jakby krwią był na niej napis "Nigdy nie będę opowiadać kłamstw." Spojrzałam na Różową Flądrę.

-Coś nie tak? -Zapytała ze sztuczną troską.

-Nie, nic. -Powiedzieliśmy jednocześnie z Harry'm. Niechętnie wróciłam do odrabiania szlabanu.. Tortury.. Annabeth natomiast postanowiła poobrażać Umbirdge i co chwilę pokazywała jej środkowy palec..

***

-To jest chore. -Burknęłam w stronę Harry'ego kiedy wracaliśmy korytarzem do wieży Gryffindoru.

-Nic mi nie mów. -Odparł i zaczął ściskać dłoń, na której pozostał ślad po dzisiejszym szlabanie.

-Mimbulus mimbletonia. -Powiedziałam szybko zanim Gruba Dama zdążyła zapytać o hasło.

-Mówiłam wam już rano, że nie możecie tego testować na innych! -Dotarł do mnie głos Hermiony. Pomimo dość późnej pory pokój wspólny pękał w szwach. Wokół tablicy ogłoszeń zrobiło się małe kółeczko. Przepchałam się i stanęłam obok przyjaciółki.

-Co się dzieje? -Zapytałam.

-Hermiona się nudzi i robi dramę. -Szepnął mi Ron do ucha.

-Testują te swoje wynalazki na uczniach! -Hermiona uniosła ręce do góry z frustracji.

-Płacimy im..

-..więc to nie jest nic złego! -Bronili się bliźniacy.

-Miona weź trochę zluzuj. Płacą im, czyli te "króliki doświadczalne" -Zrobiłam cudzysłów w powietrzu. -się na to zgodziły dobrowolnie. -Założyłam ręce na piersi i podniosłam lewą brew do góry.

-Mogą się pochorować! -Ciągnęła dalej brunetka.

-Wracają do normalności. -Powiedział George.

-Spójrz. -Pokazał ręką Fred na pierwszorocznych, którzy wyglądali już lepiej niż jakąś minutę temu.

-Mam dość! -Krzyknęła dziewczyna.

-I co nam zrobisz?

-Dasz nam szlaban?

-Każesz przepisywać zdania? -Wzdrygnęłam się słysząc ten rodzaj kary.

-Czyścić puchary? -Mówili na zmianę bliźniacy tonem typu "Tylko spróbuj, a pożałujesz."

-Nie. Napiszę do waszej matki. -Powiedziała ze zwycięskim uśmiechem.

-Nie zrobisz tego! -Krzyknęli przerażeni bliźniacy.

-Zrobię. -Uśmiechnęła się.

-Przesadzasz. -Mruknęłam w jej stronę. Hermiona tylko wzruszyła ramionami i wróciła do dziergania czapek.

-Rozejść się! -Krzyknął Ron w stronę tłumu, który przyglądał się całemu zajściu. Uczniowie powoli zaczęli wracać do swoich poprzednich zajęć.

-Meghan.. -Zaczęli marudzić bliźniacy.

-Spokojnie pomogę wam. Pod jednym warunkiem. -Chłopakom zrzedły miny. -Pomożecie mi zemścić się na Umbridge. -Potarłam dłoń o dłoń jak czarny charakter w mugolskich filmach.

-Masz jak w banku. -Uśmiechnęli się złowieszczo chłopcy.

~~~~

George: Jesteś wolny?
George: To skomplikowane..

McGonagall: Czy my też możemy dostać ciasteczko?
McGonagall: Tak, ale nie napychajcie się. Niedługo posiłek w Wielkiej Sali.

Syriusz: Syriuszu Orionie "Łapo" Blacku.. Powiedz co Moody miał powiedzieć Meghan lub przynajmniej dlaczego Voldemort zabił rodzinę Meghan?!
Syriusz: Nie mam pojęcia dlaczego Voldemort ich zabił, ciągle nad tym pracujemy. Moody przekaże informacje Meghan w odpowiednim czasie, więc przestańcie wałkować to pytanie.

Tonks: Lisku.. Czy to co chciał powiedzieć Moody Meghan jest to, że jest... Córką Voldemorta?! Mów prawdę, bo użyję na tobie Legilimencji!
Tonks: Meghan nie jest córką Voldemorta, a przynajmniej mi nic o tym niewiadomo.

Snape:
1. Wiesz, że jestem twoją córcią. Jestem twoją jedyną rodziną. Kocham cię... Co na obiad?
2. Wyglądasz jak Wednesday Addams. To urocze.
Snape:
1. To co ugotujesz.
2. Nie prawda -,-

Voldemort: Vzemu zabiłeś rodzinę Meghan?
Voldemort: Dowiedziałem się tego czego chciałem. Nie byli mi już potrzebni.

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz