32.

1.4K 87 14
                                    

2/10

Tydzień po zadomowieniu się w Norze wraz z rodziną Weasley'ów z rozkazu Dumbledora musiałam się przenieść do kwatery głównej Zakonu Feniksa. Na Grimmuald Place 12, domu Syriusza. Budynek wyglądał na stary, zaniedbany i pod pleśniały. Dlatego też zaraz po wkroczeniu do naszego dotychczasowego miejsca zamieszkania zaczęliśmy robić porządki.. Wielkie porządki.. Ja wraz z wszystkimi rudzielcami, którzy nie ukończyli Hogwartu zajęliśmy się sprzątaniem sypialni, Pani Molly kuchnią, a Pan Artur ogólnie powycierał kurze w domu. Syriusza natomiast rozpierało szczęście i chodził to od jednej osoby to do drugiej pomagając i rozmawiając. Powiedział, że jakby co to mogę zamieszkać z nim na stałe. Podziękowałam mu za propozycję i uśmiechnęłam się szeroko. Nie mogłam wyprowadzić się przecież od Weasley'ów. To że mnie przyjęli pod swój dach było czymś niezwykłym. Nie mogłam im robić przez to łaski. Musiałam u nich zostać.

Siedziałam właśnie na łóżku w moim, Hermiony i Ginny pokoju. Przeglądałam stare albumy ze zdjęciami, a po moich policzkach spływały słone łzy. Bliźniacy byli tak kochani, że ożywili wszystkie zdjęcia. Rodzice i Amy do mnie machali, uśmiechali się.. Na moje usta wkradł się lekki uśmiech. Przecież zawsze mogło być gorzej.. Prawda? Mam gdzie mieszkać, otaczają mnie wspaniali ludzie, mam kochanego chłopaka, prawdziwych przyjaciół. Czego jeszcze mi trzeba? Poradzę sobie. Wszystko będzie dobrze.

-Podnieś koronę i idź dalej.* -Szepnęłam cicho sama do siebie.

-Dokładnie. -Usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Podniosłam głowę, a moim oczom ukazał się rudzielec, mój rudzielec. Posłałam mu ciepły uśmiech. Chłopak podszedł do mnie i usiadł obok. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on zaczął gładzić moje plecy.

-Fred to już koniec. -Zaczęłam. -Koniec rozpaczania. -Dodałam. Bliźniak podniósł mój podbródek do góry i złączył nasze usta w pocałunku.

***

Harry przybył do Kwatery Głównej kiedy robiłam naleśniki. Zadowolona, że go wreszcie widzę i, że dotarł bezpiecznie rzuciłam mu się na szyję.

-Meghan zajmij się nim. -Powiedziała szybko Pani Weasley i pognała na zebranie.

-Już, już Meg.. Udusisz mnie. -Odparł śmiejąc się chłopak. Niechętnie wypuściłam go z uścisku i posłałam szczery uśmiech. -Jak się czujesz? -Zapytał. Lekko zrzedła mi mina, ale potem znowu się uśmiechnęłam.

-Jakoś leci. -Powiedziałam. -Chcesz naleśniki? Sama robiłam. -Wyszczerzyłam się.

-Jasne. -Usiadł przy stole czekając na posiłek. Nałożyłam mu na talerz z dziesięć naleśników, polałam syropem i posypałam owocami typu borówki, maliny czy truskawki. -Wygląda pysznie. -Oblizał się i zaczął jeść.

-Chcesz czegoś jeszcze? -Zapytałam niczym Pani Molly karmiąca wszystkich wokół, na co wybuchliśmy śmiechem. Nalałam mu kompotu do kubka i usiadłam na przeciwko.

-Nie dzięki. Jesz? -Zapytał po chwili. Doskonale wiedziałam o co mu chodziło. Skrzywiłam się. -Czyli nie jesz. -Machnął widelcem w powietrzu.

-Nie do końca. -Mruknęłam i zaczęłam bawić się włosami.

-Kiedy ostatnio się ważyłaś? -Harry poruszył bardzo kiepski temat. Co miałam mu powiedzieć? Ostatnio wchodziłam na wagę na kontroli Pani Pomfrey w Hogwarcie przed śmiercią rodziców?

-Jakiś czas temu. -Odparłam i wstałam, żeby przekręcić naleśniki.

-Harry mordo! -Do kuchni wbiegli bliźniacy. Fred pocałował mnie w policzek i zabrał jednego naleśnika.

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now