72.

472 39 7
                                    


- Gdzie jesteśmy? - zapytałam.

- Londyn, chodziłam tu niedaleko z rodzicami do kina - odparła brunetka i zaczęła prowadzić nas w ciemny zaułek. Wyjęła ze swojej torebki ubranie dla Rona, na co się skrzywił.

- Wiesz, że tego sweterka nie lubię - Hermiona tylko przewróciła oczami.

Wyjęłam ubranie dla Harry'ego i siebie. Chłopcy odwrócili się, gdy zaczęłyśmy się przebierać. Następnie ruszyliśmy dalej, do kafejki, żeby to wszystko przemyśleć. Hermiona i Ron zamówili po kawie, ja nie miałam ochoty na nic, Potter również.

- Co teraz zrobimy? Trzeba się gdzieś schować - zaczął Weasley. - Może Dziurawy Kocioł?

- Ron nie bądź głupi, znajdą nas tam od razu - dziewczyna skorciła go.

- To musi być miejsce, gdzie nie znajdzie nas Voldemort - powiedziałam, a do kawiarni weszło dwóch wysokich mężczyzn.

- On może nas znaleźć wszędzie - odparła Miona. Osoby, które weszły przed chwilą do baru zaczęły się kręcić.

- Padnij! - wrzasnął Harry. Zaatakowali nas, na całe szczęście była nas czwórka i zanim minęła chwila mężczyźni już leżeli na ziemi bez ruchu. Harry rozpoznał od razu śmierciożerców, a Hermiona wyczyściła im pamięć.

- Idziemy na Grimmauld Place 12 - zarządził Potter.

***

Dni na Grimmauld Place 12 były dość spokojne i niezbyt problematyczne. Dowiedzieliśmy się kto zabrał prawdziwy medalion-horkruks. R.A.B. - Regulus Arkturus Black, brat Syriusza. Wiedzieliśmy również gdzie się znajduje prawdziwy horkruks. Stworek, Zgredek i Mundungus Fletcher odegrali w tym dość dużą rolę.

Każdego dnia na zmianę obserwowaliśmy wejście do Ministerstwa Magii i czarodziei, którzy wchodzili do środka. Naszym celem było dostanie się do Umbridge. Ta Różowa Flądra zabrała Fletcherowi medalion, kiedy próbował go nielegalnie sprzedać.

Nadszedł dzień, w którym mieliśmy wkroczyć do Ministerstwa jako nie my. Wybraliśmy trzy osoby, które najbardziej przypadły nam do gustu i po kolei zgarnialiśmy do pustego eeee hangaru? Powiedzmy, że był to hangar. Dlaczego trzy? Przecież była nas czwórka. Przez ostatnie dni nie czułam się najlepiej i użycie eliksiru wzmacniającego, który cały czas miałam przy sobie dzięki Dumbledorowi (ciekawostka) i eliksiru wielosokowego nie było dobrym pomysłem.

- Idziemy - powiedział Harry zaraz po tym jak przemienił się w jakiegoś faceta. Zarzuciłam na siebie pelerynę niewidkę, która dał mi chłopak i ruszyliśmy. - Pamiętajcie, mamy zachowywać się naturalnie - dodał.

Wraz z Hermioną poszłam do damskiej toalety, gdzie znajdowało się jedno z kilku wejść do Ministerstwa. Szybko zbliżał się czas, gdzie miałyśmy wejść do kabiny. Gdy nadeszła nasza kolej Miona otworzyła drzwi, a ja pierwsza weszłam do środka, a zaraz potem do klozetu.

- Weszłaś? - przytaknęłam głową, ale potem zdałam sobie sprawę, że mnie nie widzi i odparłam cichym "tak", po czym czarownica nacisnęła spłuczkę.

Znalazłyśmy się w samym centrum Ministerstwa Magii. Hermiona pewnym krokiem ruszyła do fontanny, która pozwoliłaby nam się znaleźć z chłopcami.

- Widzisz to? - brunetka wpatrywała się w budowlę, na którą ja niezbyt zwracałam uwagę. Spojrzałam na to wszystko. - Tym dla Ministerstwa są mugole - dodała cicho, a za nami wyrośli Harry i Ron.

Po krótkiej chwili zadumy nad formą fontanny cała nasz czwórka ruszyła w stronę wind. Na nieszczęście naszej akcji Rona zatrzymał śmierciożerca, który kazał naprawić mu deszcz w swoim gabinecie, a do Hermiony podeszła Umbridge we własnej osobie.

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now