- Gdzie jesteśmy? - zapytałam.
- Londyn, chodziłam tu niedaleko z rodzicami do kina - odparła brunetka i zaczęła prowadzić nas w ciemny zaułek. Wyjęła ze swojej torebki ubranie dla Rona, na co się skrzywił.
- Wiesz, że tego sweterka nie lubię - Hermiona tylko przewróciła oczami.
Wyjęłam ubranie dla Harry'ego i siebie. Chłopcy odwrócili się, gdy zaczęłyśmy się przebierać. Następnie ruszyliśmy dalej, do kafejki, żeby to wszystko przemyśleć. Hermiona i Ron zamówili po kawie, ja nie miałam ochoty na nic, Potter również.
- Co teraz zrobimy? Trzeba się gdzieś schować - zaczął Weasley. - Może Dziurawy Kocioł?
- Ron nie bądź głupi, znajdą nas tam od razu - dziewczyna skorciła go.
- To musi być miejsce, gdzie nie znajdzie nas Voldemort - powiedziałam, a do kawiarni weszło dwóch wysokich mężczyzn.
- On może nas znaleźć wszędzie - odparła Miona. Osoby, które weszły przed chwilą do baru zaczęły się kręcić.
- Padnij! - wrzasnął Harry. Zaatakowali nas, na całe szczęście była nas czwórka i zanim minęła chwila mężczyźni już leżeli na ziemi bez ruchu. Harry rozpoznał od razu śmierciożerców, a Hermiona wyczyściła im pamięć.
- Idziemy na Grimmauld Place 12 - zarządził Potter.
***
Dni na Grimmauld Place 12 były dość spokojne i niezbyt problematyczne. Dowiedzieliśmy się kto zabrał prawdziwy medalion-horkruks. R.A.B. - Regulus Arkturus Black, brat Syriusza. Wiedzieliśmy również gdzie się znajduje prawdziwy horkruks. Stworek, Zgredek i Mundungus Fletcher odegrali w tym dość dużą rolę.
Każdego dnia na zmianę obserwowaliśmy wejście do Ministerstwa Magii i czarodziei, którzy wchodzili do środka. Naszym celem było dostanie się do Umbridge. Ta Różowa Flądra zabrała Fletcherowi medalion, kiedy próbował go nielegalnie sprzedać.
Nadszedł dzień, w którym mieliśmy wkroczyć do Ministerstwa jako nie my. Wybraliśmy trzy osoby, które najbardziej przypadły nam do gustu i po kolei zgarnialiśmy do pustego eeee hangaru? Powiedzmy, że był to hangar. Dlaczego trzy? Przecież była nas czwórka. Przez ostatnie dni nie czułam się najlepiej i użycie eliksiru wzmacniającego, który cały czas miałam przy sobie dzięki Dumbledorowi (ciekawostka) i eliksiru wielosokowego nie było dobrym pomysłem.
- Idziemy - powiedział Harry zaraz po tym jak przemienił się w jakiegoś faceta. Zarzuciłam na siebie pelerynę niewidkę, która dał mi chłopak i ruszyliśmy. - Pamiętajcie, mamy zachowywać się naturalnie - dodał.
Wraz z Hermioną poszłam do damskiej toalety, gdzie znajdowało się jedno z kilku wejść do Ministerstwa. Szybko zbliżał się czas, gdzie miałyśmy wejść do kabiny. Gdy nadeszła nasza kolej Miona otworzyła drzwi, a ja pierwsza weszłam do środka, a zaraz potem do klozetu.
- Weszłaś? - przytaknęłam głową, ale potem zdałam sobie sprawę, że mnie nie widzi i odparłam cichym "tak", po czym czarownica nacisnęła spłuczkę.
Znalazłyśmy się w samym centrum Ministerstwa Magii. Hermiona pewnym krokiem ruszyła do fontanny, która pozwoliłaby nam się znaleźć z chłopcami.
- Widzisz to? - brunetka wpatrywała się w budowlę, na którą ja niezbyt zwracałam uwagę. Spojrzałam na to wszystko. - Tym dla Ministerstwa są mugole - dodała cicho, a za nami wyrośli Harry i Ron.
Po krótkiej chwili zadumy nad formą fontanny cała nasz czwórka ruszyła w stronę wind. Na nieszczęście naszej akcji Rona zatrzymał śmierciożerca, który kazał naprawić mu deszcz w swoim gabinecie, a do Hermiony podeszła Umbridge we własnej osobie.
YOU ARE READING
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
FanfictionZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...