68.

533 45 5
                                    




Dumbledore wskazał mi miejsce na krześle naprzeciw niego. Usiadłam na nim ściskając mocno palce prawej dłoni, chciałam zatrzymać pulsowanie, lecz nic to nie dawało.

-Jak widzisz skutki uboczne Exitusa są co raz gorsze, jeśli będziesz go wciąż stosować jest bardzo prawdopodobne, że umrzesz -dyrektor zaczął gładzić swoją siwą brodę.

-Ale gdy przestanę go używać Voldemort będzie miał dostęp do wszystkiego co szykujemy przeciw niemu! -powiedziałam podniesionym głosem.

-Tu chodzi o twoje życie Meghan -odparł staruszek.

-Co wart jest moje życie gdy mogą zginąć przez to setki innych?! -wstałam krzycząc mu prosto w twarz. Sprawiało mi to radość, ale on się nie denerwował, wciąż siedział tak jak wcześniej, jak gdyby nigdy nic. -Po co w ogóle zaczęliśmy stosować to zaklęcie skoro potem i tak miałam przestać go używać?! -przepełniała mnie wściekłość, miałam ochotę zamordować go tu na miejscu za tego przeklętego Exitusa. -Po jaką cholerę był ten cały teatrzyk?!

-Usiądź -poprosił mężczyzna. Ja jednak nie miałam zamiaru się go słuchać i wciąż stałam z rękami opartymi o biurko. -Proszę -dodał. Niechętnie uczyniłam jego prośbę po dłuższej chwili. Na mojej twarzy pojawił się grymas. -Zaklęcie jest zbyt silne, a twoje ciało i organizm znosi je co raz gorzej.

-Przecież Snape..

-Profesor Snape -poprawił mnie dyrektor.

-Profesor Snape -podkreśliłam pierwsze słowo. -szykuje mi co jakiś czas eliksir wzmacniający -fuknęłam.

-To prawda, ale widocznie nie jest on zbyt skuteczny -westchnął dyrektor. -Nie jest tak ja tego oczekiwaliśmy..

***

Przez kilka kolejnych dni chodziłam raz smutna, raz wkurzona, raz szczęśliwa.. Cały czas zmieniał mi się humor, nie miałam pojęcia od czego to zależało. Tak samo nie widziałam w ogóle Malfoy'a, z którym pragnęłam porozmawiać. Zamiast tego nań stop trafiałam na prze szczęśliwego Blaisa.

Nadeszła jednak sobota, kiedy to miałam spotkać się z Fredem w Hogsmeade. Wstałam z łóżka z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Ubrałam się szybko, założyłam bryle na nos i w podskokach pognałam na śniadanie.

-Jesteś strasznie szczęśliwa.. -Neville zagadał do mnie niepewnie, prawdopodobnie prze ciągłe zmiany w moim zachowaniu.

-Oczywiście, że jestem! -uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.

-Coś się stało..? -Longbottom wstrzymał oddech i zamkną oczy.

-Ej Nevill! -poklepałam go po plecach. -Nie bądź taki podenerwowany! -zaśmiałam się. -Dzisiaj spotykam się z Fredem -wyjaśniłam.

-Wciąż nie rozumiem jakim cudem jesteś z nim tak długo -burknął Ron.

-Fred przynajmniej nie jest taki tępy jak ty. -powiedziała Ginny, a przy stole Gryffindoru rozbrzmiało wielkie: "uuuuu".

-Nie pogrążają się stary -mruknął Harry.

-Fred przynajmniej umie się zająć swoją wybranką -rzekła podenerwowana Hermiona. -A ty coś ostatnio olewasz swoją dziewczynę, jakbyś jej unikał? -widać było, że brunetka chce mu dopiec.

-Oooo ktoś ma przejebane, przejebane ma! -zaśpiewał Harry, a wszyscy wybuchnęli śmiechem. Weasley jedynie poczerwieniał i walnął przyjaciela w żebra.

***

W drodze do miasteczka towarzyszyła mi Katy i Hermiona. Czas mijała nam na rozmowie. Kiedy rozstałam się już z dziewczynami i powolnymi krokami zaczęłam się zbliżać do Wrzeszczącej Chaty przyczepił się do mnie Zabini.

-Gdzie tak pędzisz skarbie? -zaczął uśmiechać się głupkowato.

-Nie twój interes Blais -mruknęłam.

-Malfoy cię szukał -zatrzymałam się gwałtownie.

-Jak to szukał? On mnie unika.. -posłałam ślizgonowi spojrzenie, które miało wycisnąć z niego wszystkie informacje.

-No bo trochę unikał -przyznał chłopak. -ale teraz cię szuka.

-Przekaż mu by przyszedł tam gdzie zawsze, dziś w nocy -Zabini puścił mi oczko i odszedł.

Wilkołak opętał moje myśli, idąc nie zważałam na to gdzie stawiam stopy, czy coś jest przede mną.. i jak zawsze wyszło mi to na złe. Poślizgnęłam się na zamarzniętym podłożu i wywinęłam orła upadając na plecy. Westchnęłam ciężko i zaraz potem usłyszałam znajomy mi śmiech. Podniosłam się odrobinę i zobaczyłam mężczyznę z rudymi włosami.

-Mógłbyś mi pomóc -spojrzałam na niego groźnie. On jednak wciąż chichotał. -Też się cieszę, że cię widzę -zaczęłam otrzepywać kurtkę i spodnie z białego puchu, kiedy już stanęłam na nogach.

Bliźniak przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Nie widziałam go niecałe dwa miesiące, tęsknota zżerała mnie od środka, choć starałam się tego nie pokazywać, jemu też musiało być ciężko.

-To co dzisiaj robimy? -zapytałam po oderwaniu się od jego magicznych ust.

-Wszystko na co tylko masz ochotę -poruszył brwiami i mocno mnie przytulił.

-Ty świntuchu, nie ma mowy! - zaśmiałam się. -Wystarczy, że pójdziemy na spacer -odparłam.

-I co jeszcze? -zapytał i przyłożył prawą dłoń do mojego policzka.

-I spędzimy razem czas -uśmiechnęłam się szeroko. Fred tylko przewrócił oczami i szepnął do mojego ucha:

-Zamknij oczy.

Uczyniłam co mi kazał i zaraz potem stwierdziłam, że był to jednak zły pomysł. Szarpnięcie w pępku i silne zawroty głowy. Teleportowaliśmy się. Kiedy moje stopy dotknęły ponownie ziemi otworzyłam szybko oczy. Spojrzałam na swojego chłopaka, który patrzył na mnie śmiejącymi się oczami.

-Gdzie ty nas przeniosłeś?! -krzyknęłam szeptem.

-Do Londynu brzdącu -poczochrał moje włosy i chwycił mnie za rękę.

-Opuściłam teren szkoły! Wiesz jakie będę mieć teraz kłopoty?! A co jeśli pojawi się tu stado... -nie było mi dane skończyć, Fred postanowił uciszyć moje wywody i pocałował mnie.

-Od kiedy boisz się, że wpadniesz w kłopoty, co? -zaśmiał się. -Poza tym jesteś tu ze mną, obronię cię jeśli będzie trzeba.

Zignorowałam fakt, że mogą mnie porwać śmierciożercy z Voldemortem na czele, że prawdopodobnie dostanę naganę od Hermiony i reszty. Poszłam spędzić dzień z moim chłopakiem.


~~~~

Fred: co byś zrobił gdyby dowiedział się że Meghan Cię zdradziła?

Fred: Nie wiem... Na pewno bardzo by mnie to bolało... Ale Meghan mi tego nie zrobi, ona taka nie jest. Nie zrobisz mi tego, prawda? *patrzy na swoją dziewczynę*

Meghan: Nigdy w życiu *łapie go za rękę*


CIEKAWOSTKA!

Podczas nielegalnego wypadu do Londynu Meghan zaciągnęła Freda na lodowisko, na którym wylądował na tyłku bardzo wiele razy.

~~~~

Hej? no cześć wam...

Nie było mnie tu sporo, a miałam pojawić się dopiero pod koniec kwietnia, tylko że napisałam wam dwa rozdziały i stwierdziłam, że udostępnię je na zawieszeniu, które wciąż trwa..?

Jako, że dziś mam niestety ostatni dzień ferii na pocieszenie tym, którzy jak ja jutro będą przeżywać piekło, albo tym  co ferie będą mieć jeszcze później wstawiam wam ten oto rozdział.

Piszcie w komentarzach czy chcecie jeszcze jeden to go wam wstawię, a potem zobaczymy się w kwietniu lub wcześniej, choć wątpię.

Tasak

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz