47.

908 73 6
                                    




Hej! Wróciłam! Przeżyłam ŚDM! Pewnie nikogo to nie obchodzi, ale dobra ;)

Podczas mojego wyjazdu wybiło 20K wyświetleń! Z tej oto okazji wstawiam wam pięć rozdziałów naraz! Dlatego też pytania, które zadacie pod tymi rozdziałami pojawią się w rozdziale 52. Zapraszam do czytania!








Każdy lubi Święta Bożego Narodzenia. Rodzina zbiera się w jedno miejsce i świętuje. Szkoda, że ja tej rodziny nie mam. Został mi tylko i wyłącznie Robert, który miał przybyć na Grimmauld Place 12 jakieś dwie godziny temu.. Siedziałam sama przy stole w kuchni czekając na kuzyna. Jakaś sylwetka pojawiła się w drzwiach. Odwróciłam szybko głową z nadzieją, że to Robert. Niestety stał tam tylko Moody. Spojrzałam na niego z zawiedziona miną.

-Na kogo czekasz? -Usiadł na przeciwko mnie i wziął łyka ze swojej piersiówki.

-Na kuzyna. -Mruknęłam i upiłam łyk piwa kremowego.

-Czyli na Roberta. -Uśmiechnął się mężczyzna. Pokiwałam głową. -Muszę Ci się do czegoś przyznać. -Spojrzał na mnie poważnie, a na mojej twarzy zagościło zdziwienie.

-Tak? -Wyprostowałam się.

-Miałem Ci to powiedzieć w wakacje, ale... Ale nie wyszło. -Zaczęłam bawić się włosami. -Robert jest moim synem. -Zastygłam. -Czyli można powiedzieć, że jesteśmy rodziną.

-Cześć wszystkim! -W drzwiach pojawił się kuzyn.

-Mucha Ci wleci jak nie zamkniesz buzi. -Powiedział Moody, a  ja dopiero zdałam sobie sprawę, że moja szczęka prawie dotyka ziemi..

***

-Skąd wiesz, że on naprawdę jest twoim ojcem? -Razem z Robertem wyszliśmy na spacer. Moody zgodził się na to po dość długim czasie.

-Badania DNA. -Odparł szatyn i zgarnął trochę śniegu z maski jakiegoś samochodu. Bez wahania zrobiłam to samo i zaczęłam formować kulkę. Rodzinny tik. Musimy czymś zająć ręce.

-Badania DNA? -Spojrzałam na chłopaka. -Gdzie je zrobiliście?

-W Mungu. -powiedział, a moje włosy po chwili były mokre. Oberwałam śnieżka w głowę.

-To tam się da? -Rzuciłam śnieżkę w stronę Roberta. Los chciał, że trafiła prosto w nos.

-Taaa.. -Mruknął chłopak pozbywając się śniegu z twarzy. Nie czekając na chłopaka znowu zaczęłam formować śnieżkę i rzuciłam w niego trafiając w brzuch. -O nie! Nie wywiniesz się! -Krzyknął. Zaczęłam uciekać, ale po chwili wielka sterta śniegu spadła na mnie.

-Ej to nie fair! Używasz czarów! -Oburzyłam się.

-Kto powiedział, że nie wolno? -Uśmiechnął się złowieszczo.

-Ja nie mogę, ty też nie możesz!

-Oj nie przesadzaj. -Powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i z całej siły pociągnęłam. Robert wylądował twarzą w śniegu. Wstałam.  -Nie żyjesz. -Podniósł się i zaczęliśmy się śmiać.


~~~~~~

Snape :

1. Wiesz, że widziałam ciebie w stroju babci Nevilla (mina zboczuszka)

2. Czy czujesz coś do Umbridge? Myślę, że twoje upodobanie do czarnego i jej do różowego może razem wiele zdziałać. ;)

Snape:

1. *na jego twarzy pojawia się lekkie zaczerwienienie, które po chwili znika*

2. NIE! *wymachuje rękami, a potem wraca do normalności*


Trelawney: Dzień dobry tu wróżbita Maciej i przewiduje, że tej nocy będzie ciemno!
Trelawney: Zabierzcie to beztalencie z mych oczu! *zasłania oczy rękami*



Umbrige: Ja, ty i Dumbledore jutro Hogsmeade 14.50
Umbridge: Okej..

Uczennice Hogwartu: Zakładamy Klub Pomocnych Swatek?
Uczennice Hogwartu: *energicznie przytakują głowami*

Fred: Czy zamierzasz kiedyś się oświadczyć Meghan?
Fred: Najpierw musimy skończyć szkołę *uśmiecha się zawadiacko*


Meghan: Zwalcz anoreksję dla Freda, Harry'ego, Rona, Hermiony, Ginny, reszty Weasleyów! Masz jeszcze, niektórych członków Zakonu Feniksa!
Meghan: *przytakuje lekko głową*



Syriusz: Hej. Jak tam zdrówko i w ogóle?
Syriusz: Dobrze, nawet bardzo dobrze. Trochę się nudzę, a poza tym nic ciekawego.

Pan Weasley: Tylko niech Pan nie próbuje szwów!
Pan Weasley: Tak, tak.. *udaje, że słucha*

Wood: Aaa... może mógłbyś... ekhm... no... *strzela palcami* ze mną polatać i trochę mnie podszkolić?... Bo się boję, że sama spadnę :c
Wood: Jasne!

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum