30.

1.3K 112 8
                                    

Fred i ja zostaliśmy parą. Kiedy weszliśmy do pokoju wspólnego trzymając się za ręce podbiegł do na George i zaczął śpiewać "Miłość rośnie wokół nas".. Taaaa.. W taki oto sposób cała wieża Gryffindoru dowiedziała się, że jesteśmy razem. Następnego dnia wiedział cały Hogwart łącznie z ludźmi z Beabuxtons i Dumstrangu. Plotki oczywiście nie mogły ominąć grona nauczycielskiego. Hagrid przed samym śniadaniem zaczął nam gratulować. Natomiast po obiedzie McGonagall zawołała mnie do swojego gabinetu. Poprosiła o zmniejszenie ilości żartów bliźniaków. Czułam się naprawdę źle przez ciągłe rozmowy o naszym związku. Dni mijały i nadszedł dzień testów i turnieju. Siedziałam cała w nerwach. Nie tknęłam jedzenia kompletnie. Fred próbował mi coś wcisnąć, ale bez skutku. Testy napisałam fartem. Szłam właśnie z bliźniakami na obiad.

-Zawaliłam wszystko.. -Marudziłam w klatkę piersiową mojego chłopaka, który obejmował mnie ramieniem.

-Jak znam życie to będziesz miała same W. -Powiedział Fred i pocałował czubek mojej głowy. Weszliśmy właśnie do Wielkiej Sali. Wszystkie oczy ponownie skierowały się na nas, a ja napotkałam wzrok Pani Weasley. Co ona tu robiła?

-Witajcie kochani! -Wstała i przytuliła mnie i bliźniaków na przywitanie.

-Dobry.. -Wymamrotałam zawstydzona.

-Hej mamo, Billy. Co wy tu robicie? -Zapytali jednocześnie bliźniacy. Po chwili zorientowałam się, że obok matki rudzielców stoi ich starszy brat.

-Przyjechaliśmy wspierać Harry'ego w dzisiejszym zadaniu. -Odparła dumnie kobieta. -A wy jesteście razem? -Zapytał po chwili mierząc mnie i Freda wzrokiem od góry do dołu.

-No tak. -Uśmiechnął się Fred i objął mnie w tali.

***

Harry właśnie wyczołgał się z tego okropnego labiryntu ciągnąc za sobą Cedrika. Odetchnęłam z ulgą. Po chwili jednak z gardła chłopaka wydobył się głośny szloch. Cedrik nie żył. Moody odciągnął Pottera od ciała Puchona. To wszystko wyglądało okropnie. Zaczęłam płakać. Mimo iż Cedrik nie był jakimś super gościem i miałam z nim trochę problemów, zrobiło mi się naprawdę smutno.

***

Voldemort wrócił do żywych, odrodził się.. Szkołę pogrążył smutek. Harry leżał w szpitalu, a my wszyscy siedzieliśmy wokół niego. Do skrzydła szpitalnego wszedł Dumbledore.

-Mam złą wiadomość. -Przeleciał wzrokiem po wszystkich i zatrzymał się na mnie. -Meghan twoi rodzice i siostra nie żyją. Nad waszym domem znajduje się Mroczny Znak. Przykro mi.. -Powiedział staruszek. Do moich oczu zaczęły napływać łzy.

-Meg.. -Podszedł do mnie Fred i chwycił moją dłoń. Ja jednak ją wyrwałam. Wybiegłam z pomieszczenia.

Po moich policzkach spływały łzy. Praktycznie nic nie widząc dotarłam do wieży Astronomicznej. Usiadłam na parapecie i podkuliłam nogi. Co się ze mną teraz stanie? Gdzie zamieszkam? Trafię do domu dziecka? Sierocińca? A może zostanę w Hogwarcie? Te myśli krążyły mi po głowie.

-Meghan.. -Usłyszałam cichy, tak dobrze znany mi szept. Fred zaczął powoli do mnie podchodzić. Kiedy stanął obok mnie, zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Wepchnął się, tak że siedziałam przed nim tyłem. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i ryczałam. Chłopak gładził moje plecy. Nie wiem ile tak siedzieliśmy. Myślę, że dość długo, bo po jakimś czasie zasnęłam w jego ramionach..

No taki smutny rozdział dzisiaj.. Cztery śmierci w jednym rozdziale.. Śmierć członków rodziny Meghan nie jest przypadkowa! To mówię od razu. W komentarzach możecie snuć teorie (nie będę odpisywać czy rzeczywiście są prawdziwe).
Sadie

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now