52.

1.1K 77 13
                                    


Cała w nerwach siedziałam w Wielkiej Sali. Umbridge po tej akcji na szlabanie się na mnie uwzięła. Cały czas stali przy mnie bliźniacy, Malfoy i Golden Trio. Stwierdzili, że nie może mi nic zrobić gdy jestem w grupie.

-Zjedź coś. -Fred i George od kilkunastu minut próbowali coś we mnie wcisnąć.

-Nie ma mowy. Za bardzo się denerwuję. -Mruknęłam i rozejrzałam się po stole. Każdy przeglądał notatki próbując się jeszcze czegoś nauczyć.

-Nie uczysz się? -Zdziwił się Ron kartkując przepisane notatki ode mnie i Hermiony.

-Jak zacznę się teraz uczyć to pójdzie mi jeszcze gorzej. -Wytłumaczyłam i zaczęłam obgryzać paznokcie, za co mi się oberwało od bliźniaków z dwóch stron.

-Miałaś tego nie robić. -Powiedział George.

-Jedz tosty, nie paznokcie. -Dodał Fred, a ja skorciłam ich gniewnym spojrzeniem.

-Dlaczego wy się nie denerwujecie? -Oparłam głowę o rękę Freda. Zaraz potem bliźniak przyciągnął mnie bardziej do siebie.

-Nie ma czego. -Odparł George i wziął łyżkę owsianki.

***

Zegar tykał, a z każdym tyknięciem było coraz mniej czasu. Nie powiem wam, że nic nie wiedziałam, bo wiedziałam praktycznie wszystko. Siedziałam i pisałam te okropne SUMY z całym piątym rocznikiem i siódmym(no siódmy owumety). Nigdzie nie było widać bliźniaków.. Nie mając wpływu na to co właśnie robią pisałam ten okropny test. Obok nas przechadzała się dumnym krokiem Flądra pilnując by nikt nie ściągał. Usłyszałam jakiś hałas. Jak większość uczniów skierowałam głowę w stronę zamkniętych drzwi Wielkiej Sali. Wszystko wydawało się wyglądać normalnie. Wróciłam do sprawdzania całego testu. Ponownie usłyszałam ten dźwięk. I znowu. Umbridge zaczęła iść w stronę drzwi. Otworzyła je na oścież i zaczęła się rozglądać. Kilka sekund później na miotłach wlecieli bliźniacy i wszystkie testy poleciały do góry. Zaczęli wypuszczać fajerwerki, a ja zaczęłam się śmiać. Landryna starała się usunąć cały bałagan, nie wychodziło jej to jednak kompletnie. Jeden z rudzielców rzucił mega fajerwerkę, która zamieniła się w smoka i zaczęła gonić kobietę. Wszyscy wybiegli na dziedziniec obserwując Weasley'ów. Na niebie pojawiło się wielkie W. Wszyscy powypadali na dwór obserwując sytuację. Zaczął piec mnie kark. Złapałam się za bolące miejsce co pogorszyło sprawę. Spojrzałam w bok. Harry upadł. Voldemort coś wykombinował..

***

-Muszę się skontaktować z Syriuszem. -Harry chodził w kółko po pokoju wspólnym.

-Jak chcesz to zrobić? -Zapytałam masując już prawie niebolący kark. -Umbridge przejęła kontrolę nad wszystkimi kominkami.

-Oprócz jej własnego. -Powiedziała Hermiona.

-To co włamiemy się do jej gabinetu? -Ron zaczął ziewać.

-Dokładnie.

***

Nasza czwórka weszła do gabinetu Landryny. Luna, Nevill i Ginny stali na straży. Harry sypnął proszkiem Fiuu do kominka. W tym samym momencie drzwi otworzyły się z trzaskiem. Brygada Inkwizycyjna na czele z Umbridge wparowała do środka. Zaraz potem byliśmy przetrzymywani przez Ślizgonów. Draco, który mnie trzymał gładził moją dłoń próbując załagodzić sytuację, czym osiągał odwrotny skutek.

-Że ty też zawsze pchasz się w kłopoty. -Szepnął.

-To one zawsze znajdują mnie. -Żachnęłam się.

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz