70.

579 41 4
                                    




-Meg muszę z tobą porozmawiać -Draco podbiegł do mnie kiedy wracałam z łazienki do pokoju wspólnego.

-No dobra, o co chodzi? -zapytałam.

-Nie tutaj -odparł i złapał mnie za rękę. -Chodź.

Szliśmy przyciemnionymi korytarzami w milczeniu, chłopak prowadził mnie ewidentne na wieżę astronomiczną.

-Nie możemy tutaj? -wskazałam parapet na wyludnionym korytarzu.

-Wolałbym nie -powiedział tajemniczym głosem.

Nie mogąc nic poradzić na to co Draco postanowił nie odzywałam się już więcej aż do dotarcia na miejsce. Młodzieniec stanął naprzeciw wejścia, więc ja zajęłam miejsce naprzeciwko niego.

-Meghan, musisz coś wiedzieć, właściwie to są dwa cosie -poprawił się szybko, a ja zaśmiałam się cicho pod nosem. Malfoy jednak nie śmiał się tak jak zawsze, w ogóle z każdą chwilą coraz bardziej czułam, że coś nie gra.

-O co chodzi Draco? -spojrzałam na niego z niepokojem w oczach.

-Ja... Ja cię kocham Meghan -wykrztusił. -Ale! -przerwał mi zanim zdążyłam wyrazić swoje zdziwienie. -Wiem, że ty jesteś w szczęśliwym związku, teraz to nie jest istotne, nie to chciałem ci powiedzieć, choć w sumie chciałem -zaczął się plątać. Skrzyżowałam ręce na swoich piersiach i przegryzłam dolną wargę w oczekiwaniu na to co ślizgon ma mi jeszcze do powiedzenia. -Jestem śmierciożercą.

Jestem śmierciożercą, śmierciożercą, śmierciożercą.. Dudniło w moich uszach. Kocham cię, jestem śmierciożercą...

-Nie.. -wyszeptałam. -Ty nie możesz nim być.. -mój głos zaczął się załamywać. Chłopak zrobił krok w moją stronę, cofnęłam się.

-Meghan..

-Nie -przerwałam mu. -Nie zbliżaj się do mnie -kilka łez zaczęło tworzyć ścieżki na moich policzkach.

-Ja..

-Jak mogłeś..? Jak mogłeś oszukiwać mnie przez tak długi czas..? -nie kontrolowałam swoich łez.

Chłopak spojrzał na mnie ze smutkiem widniejącym w oczach. Ja natomiast patrzyłam na jego rękę, gdzie prawdopodobnie znajdował się mroczny znak. Po mojej głowie chodziła tylko jedna myśl: Dlaczego..?

-I co teraz? Zabijesz mnie? -zapytałam i odwróciłam się  do niego plecami. Podeszłam do parapetu i spojrzałam na zakazany las, gdzie drzewa bujały się to w prawo, to w lewo.

-Nie mógłbym.. Nie mógłbym cię zabić Meghan -powiedział prawie niesłyszalnie.

-Ja już nie wiem co byś mógł, a co nie -wyszeptałam.

Kiedy się odwróciłam Malfoy'a już nie było, zniknął, odszedł. Westchnęłam głośno i powolnym krokiem ruszyłam do wyjścia. Musiałam zdradzić "przyjaciela" i wydać go w ręce Zakonu. Korytarze pomimo późnej pory były zatłoczone, wszyscy gdzieś biegali.

- O co chodzi? - zatrzymałam przypadkową osobę, którą okazała się być dziewczyną Georgea.

- Śmierciożercy weszli do szkoły - wydyszała i pobiegła dalej.

Śmierciożercy  - powtórzyłam w głowie.

Ruszyłam biegiem do pokoju wspólnego, po drodze natknęłam się na Rona i Nevillea.

- Meghan, musimy cię gdzieś schować - powiedział szybko Weasley i chwycił mnie za rękę.

- Nie mogę się chować wiecznie, gdzie reszta? - zapytałam.

- Hermiona i Ginny poleciały zawiadomić Snapea, my mieliśmy iść do McGonagall - pociągnęłam chłopaka za rękę i ruszyliśmy we trójkę biegiem do gabinetu nauczycielki. Nie byłam nam dane jednak tam dotrzeć, gdyż zatrzymało nas rodzeństwo Curtis (pamięta ktoś bliźniaki z domu Puchońskich Gwałcicieli?).

- Dalej nie przejdziecie - mruknęła Evelyn z wyciągnięta różdżką.

- Draco nawalił, a my musimy po nim sprzątać - burknął pod nosem Braian.

Wyciągnęłam różdżkę i przygotowałam się na atak. Zaklęcia zaczęły latać po całym korytarzu. Mimo tego, że jakiś rok temu pojedynkowanie się bliźniakom szło fatalnie teraz można było powiedzieć, że ćwiczyli. Nie byli jednak aż tak dobrzy, by ich nie pokonać. Kilka drętwot i leżeli na podłodze. Kiedy nasza trójka rozprawiła się już z rodzeństwem debili podbiegł do nas Snape.

- Idź się gdzieś schowaj Roger - powiedział do mnie oschle i popędził dalej.

- Mówiłem - wysapał Ron i zaczęliśmy biec w przeciwnym kierunku całego zamieszania. Nie trwało to jednak długo, jakieś zaklęcie ugodziło mnie w plecy, a ja po prostu odpłynęłam.

~~~~~

Fred:

1.  Może jednak odpuścisz Draconowi? Zawinił tyle samo co Harry, a jemu wybaczyłeś.

2. W ilu % jesteś jeszcze zły na Pottera?

Fred:

1. Malfoy jest smierciożercą, tego się nie da wybaczyć.

2. Jakieś 20%


George:

1. Czy Fred ma już kupiony pierścionek?

2. Co zrobiłeś, gdy dowiedziałeś się że Meg dostała Sectumsemprą i Crucio?

George:

1. Człowieku... Zakupił go od razu jak Harry dał nam swoja nagrodę z Turnieju Trójmagicznego.

2. Razem z Fredem przeteleportowałem się do gabinetu Dumbledora i pobiegłem sprawdzić co z nią. Jednakże zaraz potem musiałem wracać, nie mogliśmy zamknąć sklepu, nasza asystentka się rozchorowała, a Fred to przecież jej chłopak, on został.


Meghan: Przeszkadzają Ci te blizny?

Meghan: Nawet nie wiesz jak bardzo...


CIEKAWOSTKA!

Rodzeństwo Curtis, które pojawiło się jakiś czas temu w ff (gwałciciel i jego siostrzyczka) zostali śmierciożercami krótki czas po Draconie. Mieli wypełnić jego zadanie gdyby on tego nie dokonał. Stanęli po stronie zła z własnej woli, nikt ich nie zmuszał.

Okej, jakby coś to mnie tu nie było. Małgorzata napisała rozdziały, a ja wkradam się na jej konto i udostępniam. Jakby co to mnie tu nie było 8)) niejestemzabawna kc gocha xdd

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz