Draco's povMinął pierwszy miesiąc wakacji. Każdy kolejny dzień był mordęgą. Ojciec został zamknięty w Azkabanie za wybryk w Ministerstwie i teraz cały czas byliśmy pod okiem aurorów. Mimo wszystko matka miała kontakt ze Śmierciożercami i coraz częściej zabierała mnie na zebrania, na których kompletnie nie chciałem być. Czarny Pan przyglądał mi się za każdym razem , a potem mówił na osobności z moją rodzicielką. Nie wiem o czym rozmawiali, ale definitywnie to dotyczyło mnie. Z każdym kolejnym zebraniem kobietę, która mnie wychowywała opuszczało życie. Widziałem to po jej wyglądzie i zachowaniu.
-Dlaczego zabierasz mnie na zebrania? -Zapytałem pewnego razu przy śniadaniu. Narcyza Malfoy wyprostowała się natychmiastowo i popatrzyła na mnie pełnym troski spojrzeniem.
-Draco, Czarny Pan chce.. Chce, żebyś został Śmierciożercą.. -Sok dyniowy, który przed chwilą wlałem do ust wystrzelił z nich jak z gejzer. -To ma Cię przygotować. -Dodała, a ja zacząłem wycierać swój czarny garnitur.
-Mam być z NIM? -Zapytałem nie dowierzając temu co przed chwilą usłyszałem.
-Tt-tak.. -Kobieta zaczęła się jąkać.
-A jeśli ja nie chcę być po jego stronie? -Spojrzałem na matkę oczekując odpowiedzi.
-Czarnemu Panu się nie odmawia.. Nie masz wyboru Draco..
***
Stałem na środku sali przed wszystkimi Śmierciożercami i Voldemortem. Jego wężowe oczy przyglądały mi się zawzięcie. Zdawałem sobie sprawę, że przegląda moje całe życie od początku, aż do teraz, że ogląda każdy mój błąd, porażkę jak i zwycięstwo.
-Znasz ją.. -Czarny Pan zaczął przechadzać się powolnym krokiem po pomieszczeniu. -Można powiedzieć, że nawet bardzo dobrze. -Odwrócił się nagle, tak że mogłem spojrzeć mu prosto w oczy. -Przyjaźnicie się. -Uśmiechnął się. -Nawet nie dałem ci konkretnego polecenia, a i tak wykonałeś już kawał roboty. -Sami-Wiecie-Kto ponownie rozpoczął swoją przechadzkę. -Ale twój ojciec.. Lucjusz.. Wszystko zepsuł. Prawda? -Zacząłem przyglądać się swoim butom. -Zresztą to nie pierwszy raz kiedy coś schrzanił. Klątwa Wilkołaka? Mówi Ci to trochę, prawda Draco? -Podniosłem wzrok. Voldemort stał tuż przed mną. Przytaknąłem skinieniem głowy. -Przestała Ci ufać. -Mężczyzna, o ile można go tak nazwać, stanął kilka stóp ode mnie i podniósł różdżkę. Odruchowo zacisnąłem dłoń na swojej, którą trzymałem w kieszeni spodni. Voldemort jednak zapalił tylko ogień w kominku. Rozluźniłem uścisk i zacząłem patrzeć na Czarnego Pana. -Podejdź tu. -Wskazał miejsce obok siebie. Niepewnie ruszyłem do wyznaczonego punktu. -Chciałbyś należeć do nas. Prawda? -To co powiedział zabrzmiało raczej jak rozkaz.
-Tak. -Odparłem z lekką chrypą.
-Oczywiście, że chcesz. -Uśmiechnął się drwiąco. -Wyciągnij rękę. -Rozkazał. Niechętnie uczyniłem to. -Mimo twojej klątwy.. Dostaniesz zaszczytu Mrocznego Znaku. -Powiedział chłodno i przyłożył swoją różdżkę do mojego lewego przedramienia. Miejsce gdzie spoczęła różdżka zaczęło mnie piec, a po chwili w jego miejscu pojawił się Mroczny Znak.
-Dzięki Ci Panie. -Powiedziałem. Matka uprzedziła mnie przed zebraniem, że powinienem wypowiedzieć te słowa.
-Skoro już jesteś jednym z nas.. Twoje zadanie. -Voldemort usiadł na fotelu. -Musisz..
~~~~
Draco: Masz kogoś na oku? Bo wiesz ślizgonka taka jak ja byłaby idealna *lenny face*
Draco: Mam kogoś na oku, ale.. Eee.. Dzięki za propozycję..?
Wszyscy : Hej. Pozdrawiam XD Co tam u was 😊😊
Wszyscy: Hejjjj!
Dumbledore: Wiesz, że ciebie Snape zabije?
Dumbledore: Wiem.. Poprosiłem go o to.
Oliver: Olliepop -.- Jak lollipop. Oliver = Ollie, Ollie + lollipop = Olliepop, łapiesz? No ale ok, mogę wymyślić inne przezwisko. Albo ty wymyślisz jakieś dla mnie.
Oliver: No dobra..
George:
1. To kiedy wesele?
2. Pilnuj Freda i Meghan! Wasza mama nie chce być jeszcze babcią...
George:
1. Eeee.. Nie myślałem o tym jeszcze..
2. Jasne! *salutuje*
Fred:
1. Fred tylko nie wykorzystuj Meg tylko do gotowania, bo zmieni ci się myślenie i nie będziesz wiedział*haha*co z nią w łóżku zrobić. *śmieję się jak popierdolona i leżę na ziemi*
2. Co byś zrobił gdybyś dowiedział się że Meghan nie żyje ?
3. Mogę być chrzestną twoich dzieci.
4. Co byś zrobił gdyby Meghan Ci powiedziała, że jest w ciąży?
Fred:
1.
Fred: Okej..
Autorka: happyclover10 ale ty masz zryta banię *śmieje się wraz z tobą*
2. Załamałbym się. To tak w skrócie.
3. Mam już wybranych ludzi *puszcza oczko*
4.
Fred: No nie wiem..
Meghan: Fred skarbie.. Bo ja serio jestem w ciąży.. *kładzie rękę na brzuchu*
Fred: Ale my.. My przecież się za.. Chłopiec będzie nazywał się Sebastian, a dziewczynka Rose! *podbiega do swojej dziewczyny i przytula ją od tyłu*
Meghan: Freddie.. Nie jestem w ciąży. *zaczyna się śmiać, a Fred robi typową minę: "-,-"*
Fred: Chłopak i tak się będzie nazywał Sebastian, a dziewczynka Rose. *całuję Meghan w policzek*
~~~~
Rozdział raczej krótki, ale dosyć ważny. Jak myślicie jakie zadanie konkretnie Voldemort dał Draconowi? Bo poza zabiciem Dumbiego jest coś jeszcze ;)
Czarodziejskiego dnia!
Sadie
![](https://img.wattpad.com/cover/66571225-288-k652175.jpg)
CZYTASZ
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
FanfictionZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...