18.

1.5K 114 10
                                    

Meghan's pov

Po pierwszym zadaniu odetchnęłam z ulgą. Harry sobie poradził, nie mówiąc już o tym, że miał ciężej niż pozostali reprezentanci. Wielkimi krokami zbliżał się grudzień i Święta. Nie mogłam się doczekać powrotu do domu.

Siedziałem właśnie na kolacji w Wielkiej Sali. Na moje nieszczęście bliźniacy wnikliwie obserwowali każdy mój kęs sałatki. Powiem szczerze, że mnie to denerwowało, ale nie chciałam wywoływać kłótni, więc po prostu milczałam. Po skończeniu posiłku Dumbledore wstał, żeby coś ogłosić. Wieściami, które przekazał nam dyrektor był Bal Bożonarodzeniowy. Skrzywiłam się na samą myśl o nim. Nie wyobrażałam sobie siebie w sukience. Co to, to nie. Stwierdziłam, że na niego nie pójdę. Na słowo "partner/partnerka" Cedrik na mnie spojrzał i puścił do mnie oczko. Speszona odwróciłam się do niego czerwieniąc się. Usłyszałam tylko jego cichy chichot. Fred natomiast przyciągnął mnie po tej akcji do siebie i posłał Diggory'emu wrogie spojrzenie. Spojrzałam na niego groźnie przywołując go do porządku na co się tylko uśmiechnął i posadził mnie między swoimi nogami.

-Ty mnie kiedyś wykończysz.. -Szepnęłam, tak żeby tylko on słyszał. Wszyscy nas obserwowali, nie było to komfortowe. Widziałam jak George i Cedrki walczą ze sobą na wzrok. Śmieszyło mnie to. -Co ja wam zrobiłam, że zachowujecie się jak moi rodzice.. NADOPIEKUŃCZY RODZICE. -Podkreśliłam dwa ostatnie słowa z wściekłością.

-Musimy się kimś opiekować, a ty jesteś naszą kochaną ofiarą. -Odparł George wciąż tocząc potyczkę z Diggory'm.

-Macie młodsze rodzeństwo nimi się zaopiekujcie. -Powiedziałam dobitnie.

-Oni dadzą sobie radę. -Przekręciłam oczami i wypuściłam głośno powietrze.

Po skończeniu przemówienia dyrektora wszyscy wstali i zaczęli kierować się do swoich dormitoriów. Nie miałam jednak możliwości udać się tam sama. Zostałam uwięziona pomiędzy moimi dwoma ochroniarzami. Bliźniacy zaczynali przesadzać. Los sprawił, że musiał podejść do nas Cedrik ze swoim śnieżnobiałym uśmiechem.

-Witaj Meggggg.. -Przeciągał ostatnią część patrząc się na mnie szczęśliwy.

-Hej. -Odparłam krótko czując jak rudzielce przysunęli się do mnie jeszcze bardziej.

-Chciałbym z tobą porozmawiać, ale tak sam na sam. -Spojrzał na moich towarzyszy.

-Jasne. -Powiedziałam i ruszyłam w jego stronę. Oddaliliśmy się trochę od moich przyjaciół. Pochylił się w moja stronę i szepnął:

-Od kiedy oni cię tak niańczą skarbie? -Spytał i podgryzł lekko moje ucho, odsunęłam się cała czerwona. Nie sądziłam, że jesteśmy na tym etapie. W sumie nie sądziłam, że jesteśmy na jakimkolwiek.

-Em no w sumie to od zawsze.. -Odparłam i poprawiłam nerwowo włosy. Napotkałam wzrok Freda i popatrzyłam ponownie na Puchona.

-Uwielbiam jak się tak zachowujesz. -Zaśmiał się. -Chciałbym zaprosić Cię na bal. -Dodał, a mnie po prostu zatkało. Musiałam mu odmówić. Nie miałam zamiaru tam iść. Chciałam wrócić do domu na Święta. Spojrzałam na niego niepewnie i rzekłam:

-Ja nie idę na bal.. -Powiedziałam cicho i zaczęłam się przyglądać swoim butom. Chłopak podszedł do mnie i podniósł mój podbródek.

-Dlaczego? -Szepnął. -Przecież to będzie wielka i niepowtarzalna impreza. -Dodał i uśmiechnął się zachęcająco.

-Przykro mi. -Powiedziałam i oddaliłam się do niego.

Czułam jego spojrzenie utkwione w mojej sylwetce. Doszłam do bliźniaków bez słowa i ruszyliśmy na górę. Kątem oka widziałam jak przybijają za moimi plecami żółwika. Nie chciałam tego komentować, po prostu szłam w ciszy dalej.

~~~~
Ron- Ile ważysz?
Ron: Tyle ile waga pokazuje.

Hermiona- Uważasz, że Harry wygra?
Hermiona: Trzymam za niego kciuki. Wiadomo, że ma dużo ciężej niż pozostali reprezentanci. Trzeba mieć jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że wygra.

George:
1.Masz zeswatać Freda i Meghan! To nie pytanie, to rozkaz!
2. Masz kogoś na "oku"?

George:
1. Luzuj kobieto luzuj.. Okres masz czy co..? Sami sobie świetnie radzą jak do tej pory, ale wyrazie co mogę obić mordę Cedrikowi i innym typom, którzy mają ochotę na Meg. *puszcza oczko*
2. Jest taka jedna.. Ale nie będę jej przedstawiać. Kto by chciał tego słuchać. *macha ręką od niechcenia*

Cedrik:
1. Podoba Ci się Meghan?
2. Wiesz, że umrzesz?

Cedrik:
1. Dobra dupa.
2. Yyy, tak? Jak każdy heloł.. (Błąd specjalnie)

Meghan:
1. Boisz się o Harry'ego?
2. Nauczysz mnie transmutacji?

Meghan:
1. Tak i to bardzo.. Jakbyś się czuła kiedy bliska Ci osoba byłaby wysyłana gdzieś gdzie może zginąć?
2. Pewka! To co w sobotę po południu w bibliotece?

Fred:
1. Zakochałeś się w Meg?
2. Co czujesz do Meg?

Fred:
1. A trawa jest zielona? *szczerzy zęby*
2. Wszystko to co najlepsze!

~~~~
Cedrik ewidentne pchasz się w gips. Co sądzicie o tym jagomościu? Ja za nim zbytnio nie przepadam..
Sadie

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz